niedziela, 22 kwietnia 2012

Rozdział 45.

EG:
-Widział ktoś Emily?-zapytała Jessica, wchodząc do salonu.
-Przecież była z Tobą-powiedział Tom.
-Chyba się nie rozpłynęła?-zażartował Siva. Marta wszystko tłumaczyła pani Nowak. Kobieta była zaniepokojona. Przecież chodzi o jej córkę.
-Tego nie jestem pewna-odpowiedziała z powagą Jess.
-Tylko nie mów, że odwróciłaś się na moment i puf-Jay pstryknął palcami-Emily zniknęła.
-Zadzwonił telefon i wyszłam na chwilę-odparła-Chyba nie myślicie, że wyszła.
-Nie. Przecież byśmy słyszeli-Max uspokoił dziewczynę.
-Zauważyliście, że nie ma także Młodego?-Seev zapytał, rozglądając się po pokoju.
-Na pewno są razem-powiedział Jay.
-To chyba nie wróży nic dobrego-stwierdziła Marta.
-To się okaże. Jak na razie jest spokojnie-Max się uśmiechnął.
-Może ich poszukamy?-zapytała siostra dziewiętnastolatka i ruszyli na poszukiwania.

U NATHANA I EMILY (w tym samym czasie).
Dziewczyna nie chciała rozmawiać z nim w jago pokoju, więc poszli do ogrodu. Usiedli na ławce. Tak. To była ta ławka. Tydzień temu siedziała tu z Maxem i patrzyła w gwiazdy. Ogarnęło ją dziwne uczucie.
-"Czy to dobry znak?"-zastanawiała się.
-Em...-zaczął chłopak. Nic więcej nie powiedział. Milczeli. On patrzył na nią. Ona na niego.
-Taak?-zachęciła go.
-Chciałem... Bo ja... No...-jąkał się. Dziewczyna się uśmiechnęła. Nathanowi aż się zrobiło gorąco. Po tym wszystkim, co jej powiedział, potrafi go obdarować uśmiechem? Teraz maił do siebie jeszcze większy żal.
-Chciałeś porozmawiać, więc słucham.
-Chciałem Cię za wszystko przeprosić...
-Nie-przerwała mu-Jedyna osoba, która jest czegokolwiek winna to ja. Miałeś rację. Powinnam była Ci zaufać.
-Ale...
-Nath, co się stało to się nie odstanie-zamknęła oczy. Nie chciała przy nim płakać.
-Wiem i bardzo tego żałuję. Zachowałem się jak kompletny idiota. Nie powinienem tamtego mówić-Nathan zrobił krótką przerwę. Em patrzyła w jego zielone oczy pełne bólu, żalu i tęsknoty-Tak bardzo Cię skrzywdziłem. Tak bardzo tego nie chciałem. Nie mogę tak żyć. Nie mogę żyć bez Ciebie-ostatnie zdanie wyszeptał. Dziewczyna nie mogła się zdobyć na żaden gest, żadne słowo-Powiedz coś-odparł błagalnym głosem-Cokolwiek.
-Tu jesteście!-krzyknął z radością Tom. Nathan wstał, a za nim Emilka-Wszędzie was szukaliśmy. Już się martwiliśmy, że poszłaś-zwrócił się do dziewczyny.
-Obiecałam Marcie, że zostanę-odparła.
-Chodźcie, jest kawa-brunet zachęcił ich do powrotu do domu. Emily szła przodem, a za nią chłopcy. Tom szturchnął Nathana łokciem, a ten spojrzał na niego przymrużonymi oczami.
-I co, pogodziliście się?-zapytał szeptem.
-Nie, a to wszystko przez Ciebie-odpowiedział z wyrzutem i weszli do salonu.
-Byli w ogrodzie odparł z uśmiechem Tom.
-A my w całym domu Was szukaliśmy-Max pokręcił głową. Em tylko się uśmiechnęła i usiadła obok Marty.
PL:
-Zbieramy się?-zapytała nastolatka.
-Chyba tak-odpowiedziała Martha. Pani Nowak pokiwała głową na zgodę.
EG:
-My już lecimy-odparła Marta.
-Już?-zdziwił się Jay.
-Tak-wtrąciła Emily-Chciałam się z wami pożegnać-chłopcom oczy wyszły z orbit-Wracam do Polski-wyjaśniła.
-Co? Nie ma mowy-Nathan spanikował.
-Em...-prosiła przyjaciółka.
-Marta, już o tym gadałyśmy.
-Wrócisz do kraju i co dalej?-zapytał Max.
-Nic, a co ma być?-zapytała.
-No nie wiem. Myślałem, że masz jakieś plany.
-Nie-odparła.
-A o której masz samolot?-zapytał Seev.
-O drugiej.
-Ale, że jutro?-dopytał Tom.
-Tak, jutro-odpowiedziała. Pożegnała się z wszystkimi (oprócz Natha) i wyszła.

NIEDZIELA.
To był deszczowy dzień. Nathan nie mógł dopuścić do wyjazdu dziewczyny.
-Emily! Emily!-chłopak darł się wniebogłosy, stojąc pod domem nastolatki-Cholera, nie słyszy-powiedział pod nosem-LILY! LILY!-próbował dalej. Wziął głęboki wdech, żeby znowu wykrzyczeć jej imię, gdy zauważył, że firanka w oknie (najprawdopodobniej jej oknie) się poruszyła. Okno się otworzyło. Stała w nim Emily.
-Co Ty tu robisz?-zapytała zdziwiona-Nie mogłeś zapukać?
-Najprawdopodobniej byś nie otworzyła-odpowiedział. Miał rację. Polka teraz nie miała już o czym z nim rozmawiać.
-Tak. To bardzo możliwe-ponuro się uśmiechnęła.
-Ja... Ja jeszcze raz... Przepraszam. Wiem, że zrobiłem źle. Ja... Ja...-znów się jąkał-Zrobię, co tylko chcesz, żeby Ci udowodnić, że mi na Tobie zależy!
Emily zamknęła okno. Po chwili otworzyły się drzwi. Na zewnątrz wyszła dziewczyna.
-Przeziębisz się-powiedział z troską.
-A Ty?-zapytała. Nathan tylko machnął ręką.
-Dla Ciebie mogę nawet skoczyć z mostu.
-Zwariowałeś?
-Tak. Z miłości. Do Ciebie-odpowiedział, parząc jej w oczy. Wziął jej dłoń i pocałował jej wewnętrzną część-Nie wyjeżdżaj, proszę-na jego twarzy malował się ból.
-Niby dlaczego miałabym tu zostać?-zapytała, chowając ręce do kieszeni-Podaj jeden powód.
-Bo Cię kocham.


__________________________________________
Bardzo dziękuję za pomoc Marci ;***

4 komentarze:

  1. wow super rozdział :)
    końcówka romantic
    pisz szybko następny !

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam too.. ze łzami w oczach..
    JAK TY TAK MOŻESZ?!
    PISZ NASTĘPNY <333

    OdpowiedzUsuń
  3. NASTĘPNY!!!!!!!! ^^
    bo nie wyczymam inaczej ^^
    plosię, bo zacnę seplenić ^^
    o, juz zacełam xP
    to jest takie zajebistee... ^^
    az seplenię ^^
    zalaz...
    chyba to juz mówiłam, nie? ^^
    tak, mówiłam ^^
    więc mówię jesce laz! ^^
    chcę następny, bo zacynam seplenić, psez zajebistość tego lozdziału ^^
    nauc mnie tak pisać, okej? ^^
    bo ja nie potlafię, a baldzo bym chciała potlafić ^^
    potlafić tak dobze jak ty ^^
    bendzies mnie ucyć tak pisać? ^^
    plosię.... ^^
    bo wies, ja jestem upalta ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebiste :*
    Jak ja bym chciała pisać tak jak ty xdd
    Pisz szybko następny :]
    Weny <33

    OdpowiedzUsuń