niedziela, 26 lutego 2012

Rozdział 13.

DOM PAŃSTWA THOMSON.
-I, co robiliście?-zapytała Martha niecierpliwiąc się.
-Byliśmy na wystawie obrazów i kawie-odpowiedziała siadając na łóżku.
-Lubisz go, co?
-Ma... interesującą osobowość-powiedziała Em.
-Osobowość, czy usta?-zaczęła śmiać się dziewczyna.
-Co?-zapytała zdziwiona Emilka.
-Widziałam jak Cię całuje w policzek.
-No właśnie. W policzek-powtórzyła.
-Dzisiaj policzek. Kto wie, co jutro...
-Ha, ha, ale się zrobiłaś zabawna-powiedziała z sarkazmem Em-Nath wpadł na pomysł, żeby jutro gdzieś wyjść, tak grupą. Wiesz, ja, Ty, Jess i The Wanted. Co Ty na to?
-Super, a gdzie idziemy?
-Jeszcze nie wiem...-powiedziała Emilka-Jestem zmęczona. Idę spać.

THE WANTED (w tym samym czasie).
-I jak było na randce?-zapytał Seev, gdy Nath wszedł do salonu.
-Jay, dzięki za tan pomysł. Lily chyba się podobało-podziękował chłopak, po czym usłyszał pukanie do drzwi. To był manager zespołu, który chciał się spotkać. Po godzinie rozmów i ustaleń chłopcy znów zostali sami.
-Noo, to opowiadaj-poganiał go Tom.
-Poszliśmy do galerii, na kawę, a potem zadzwonił Max-powiedział w skrócie Nath.
-Sorry, ale to była konieczność-tłumaczył się chłopak.
-Tak, wiem... Co Wy na to, żeby jutro gdzieś wyjść?-zaproponował dziewiętnastolatek.
-Dobrze wiesz, że piszemy się na każde wyjście-odparł Jay. Nath się tylko uśmiechnął-A gdzie idziemy?
-Może zaprosimy dziewczyny tutaj. Wypożyczymy jakieś filmy, zrobi się popcorn, hę?-zaproponował Siva.
-Może być-odpowiedział Nath-Idę dzwonić do Lily-i poszedł do swojego pokoju.
-Hallo...-usłyszał zaspany głos dziewczyny w słuchawce.
-Lily, Ty spałaś? Przepraszam, nie chciałem Cię obudzić-powiedział chłopak.
-Nie no, spoko. Dopiero zasypiałam-odpowiedziała.
-Co Ty na to, żeby wpaść do nas na grupowy seans filmowy?
-Brzmi ciekawie.
-To wpadnijcie tak o piątej, czy coś.
-Okey. A tak w ogóle to rozmawiałeś na ten temat z chłopcami, bo wiesz, nie chcę się narzucać-powiedziała dziewczyna.
-To był ich pomysł-odparł Nath-Nie będę Ci przeszkadzał. Śpij dobrze, kolorowych.
-Nawzajem--rozłączyła się i poszła spać.

SOBOTA WIECZÓR-DOM THE WANTED.
-To, co oglądamy?-zapytał Jay, gdy wszyscy zajęli miejsca.
-Nie wiem. Jak chcecie-powiedział Nath, który siedział na podłodze.
-Jay, masz wolną rękę-odparła Martha uśmiechając się do chłopaka. Jay natomiast go odwzajemnił i wybrał jakiś film akcji. Po 30 minutach Nath zaczął się rozglądać i zauważył, że śpią wszyscy oprócz Emilki siedzącej na kanapie. Chłopak wstał.
-Chodź-powiedział, po czym wziął dziewczynę za rękę i zaprowadził do kuchni. Tam nalał wodę do dwóch szklanek i jedną podał Em.
-To jest naprawdę świetny film akcji. Tyle się w nim dzieje, że każdy zasypia go oglądając-Nath zaczął żartować.
-Taa... Jasne...
-Możesz mi coś wyjaśnić?-zapytał niepewnie.
-To zależy-odpowiedziała.
-Ale to takie głupie pytanie...
-Zacząłeś to mów.
-Dlaczego nie masz chłopaka?
-Bo... mi nie zależy na tym, żeby mieć kogo potrzymać za rękę idąc przez miasto-odpowiedziała niepewnie-Tylko o to, żeby mieć z kim porozmawiać, pośmiać się i pomilczeć. A jeszcze takiej osoby nie poznałam-wyznała.
-Naprawdę?-zapytał zdziwiony.
-A nawet jeśli poznałam, to nie na tyle dobrze, żeby mu zaufać. A Ty, czemu jesteś sam?
-Dziewczynom, z którymi się spotykałem zależało na mojej sławie,a nie charakterze. Ale nie wszystkie są takie, prawda?-zapytał uśmiechając się.
-Jeśli chodzi o mnie, to mam gdzieś kim jesteś. Liczy się charakter.
-Czemu nie poznałem Cie wcześniej-powiedział podchodząc do dziewczyny. Odstawił szklanki na stół i popatrzył jej głęboko w oczy. Pogładził delikatnie policzek dziewczyny zewnętrzną stroną dłoni.
-Chyba się zakochałem-powiedział szeptem, a Em się lekko zarumieniła.
-"Ja chyba też"-pomyślała. Tak bardzo chciała mu to powiedzieć, jednak bała się tego, co będzie dalej. Nathan oparł swoje czoło o jej. Chciał ją pocałować, ale zmienił zdanie.
-Powinnaś zadzwonić do Thomsonów, że zostajecie na noc-powiedział.
-Co?-Emilka ze zdziwienia zrobiła krok do tyłu.
-Chyba nie masz zamiaru teraz budzić Marthy?
-Idę zadzwonić-oznajmiła. Po kilku minutach wróciła.
-Chyba nie było problemu, jeśli tak, to mogę jutro wszystko wyjaśnić-odparł Nath.
-Daj spokój. John i Sue są bardzo wyrozumiali. Nie masz się czym martwić-powiedziała spokojnie dziewczyna.
-Chcesz zobaczyć mój pokój?-zapytał.
-Czemu nie...-i poszli na górę. Pokój, jak pokój. Jakiś stolik, szafki, szafa i łóżko, ale takie ogromne.
-Siadaj gdzie chcesz-odparł.
Em zajęła miejsce na krześle przy biurku, chłopak natomiast usiadł na łóżku.
-Fajny pokój-powiedziała Emily rozglądając się.
-Dzięki-odpowiedział i się uśmiechnął. Dziewczyna w tym momencie ziewnęła. Nath szybko zerwał się z łóżka-Prześpij się.
-Nie trzeba.
-Przecież widzę, że jesteś zmęczona.
Emilka usiadła na łóżku, a chłopak stał obok.
-A Ty?-zapytała.
-Powiem tak: zamienimy się miejscami.
-Nie ma mowy. Będziesz siedział na tym krześle? To twój dom...-zaczęła protestować.
-No właśnie. Jesteś moim gościem-wtrącił Nathan.
-W sumie, to te łóżko jest duże-zaczęła dziewczyna-Jak chcesz, do chodź-poklepała ręką miejsce obok.
-Serio?-zdziwił się chłopak.
-Ale tylko spróbuj...
-Masz moje słowo-wtrącił chłopak i zajął miejsce na łóżku-Dobranoc-powiedział po chwili i pocałował ją w czoło. Emily położyła głowę na jego klatce piersiowej, a on przytulając dziewczynę przysunął ją do siebie. Bardzo szybko zasnęli.

sobota, 25 lutego 2012

Rozdział 12.

Nath i Emily nie rozmawiali ze sobą od kilku dni. Chłopak nie chciał jej przeszkadzać, a ona się narzucać. I przyszedł piątek. Emily wraz z Marthą i Jess wyszły ze szkoły.
-To co dziś robimy?-zapytała Jessica.
-Hej-powiedział niepewnie Nath. Dziewczyny były bardzo zdziwione jego przyjściem.
-Co tu robisz?-zapytała Em, a on się tylko uśmiechnął.
-To... ja i Martha już pójdziemy-domyśliła się siostra chłopaka, o co chodzi.
-Ale...-zaczęła Emilka, lecz dziewczyny już poszły. "Suuuper" pomyślała.
-Mam dwa bilety na wystawę do galerii. Pomyślałem, że może poszłabyś ze mną-powiedział chłopak.
-Ty i wystawa? Ciekawe połączenie-zażartowała Em.
-A tak w ogóle, to obiecałaś mi kawę-przypomniał Nath-Więc tak szybko nie wrócisz do domu, jeśli w ogóle wrócisz-zaczął się śmiać.
-Dobrze wiedzieć.
-Widzę, że nie protestujesz. To chodźmy.
Dziewczyna w głębi duszy cieszyła się, że Nath ją zaprosił, ale nie uzewnętrzniała tego. Natomiast chłopak cały czas do twarzy miał przyklejony szeroki uśmiech.
W galerii spędzili prawie dwie godziny zastanawiając się nad przekazem autorów wielu obrazów. Potem poszli na obiecaną kawę.
-Jak minął Ci tydzień?-zapytał Nathan popijając kawę.
-Strasznie nudno-odpowiedziała-A u ciebie?
-Też-powiedział-Dużo nauki?
-Możemy nie rozmawiać o szkole?-zapytała błagalnym głosem Emily.
-Jasne. Przepraszam-odpowiedział Nath, a Emily w podziękowaniu się uśmiechnęła. zapadła cisza.
-Powiedz mi coś o sobie-zaproponowała dziewczyna.
-Seri, chcesz, czy tylko tak z uprzejmości mówisz?-zapytał chłopak.
-Serio. Nic o Tobie nie wiem.
-No, więc tak...-i zaczął mówić. Opowiedział ciekawe rodzinne historie, co lubi robić-nagle zadzwonił jego telefon-Przepraszam na chwilę-i odszedł od stołu. Po 10 minutach wrócił.
-Coś się stało?-zapytała dziewczyna.
-Em, tak strasznie Cię przepraszam, ale za godzinę muszę być w domu-tłumaczył się chłopak.
-Nath, w porządku. Nic się nie stało. Leć.
-O  nie, mamy jeszcze czas. spokojnie zdążę Cię odprowadzić-odparł uśmiechając się. Gdy wyszli z kawiarni zaczął padać śnieg.
-Mam parasol-powiedziała Emilka grzebiąc w plecaku. Chłopak rozłożył parasolkę. Emily wzięła Nathana pod rękę i poszli ulicami miasta. Całą drogę milczeli. Tylko czasem na siebie spojrzeli. Wystarczyła im ich obecność i nic więcej. Tylko tyle, aby być szczęśliwym. Emily nabrała zaufania do chłopaka, przy nim czuła się bezpiecznie. Nath chciał być jej bohaterem, ale nie był pewny, czy ona by tego chciała. Emilka cały czas wysyłała mu sprzeczne sygnały, a on nie wiedział, co o tym myśleć.
-Muszę iść-powiedziała zatrzymując się przed domem. Tak bardzo chciała mieć go cały czas przy sobie. Chłopak zaczął składać parasol-Nie, weź go. Pada. Oddasz przy okazji.
-Nie, serio. Nie ma takiej potrzeby.
-Jeszcze się rozchorujesz...
-Martwisz się o mnie?-zapytał z ciekawością Nath.
-Może tak troszeczkę-dziewczyna się uśmiechnęła-To do zobaczenia.
-Spotkamy się jutro?-zapytał z nadzieją, lecz widząc jej zdziwioną minę szybko dodał-Grupą, oczywiście.
-Oczywiście-powtórzyła-Czemu nie...
-Będziemy w kontakcie-powiedział uśmiechając się i pocałował Lily w policzek-To do jutra-i poszedł trzymając w ręce parasol należący do dziewczyny.

Rozdział 11.

PONIEDZIAŁEK(rano).
-Już gotowa?!-krzyknęła ze schodów Emilka niecierpliwiąc się.
-Tak, tak. Już idę-powiedziała Martha i po chwili zeszła.
W szkole lekcje mijały bardzo wolno. Na szczęście Polki miały Jessicę, która dotrzymywała im towarzystwa na przerwach.
-No, nareszcie, do domu-powiedziała z ulgą Martha.
-Taak. Też się cieszę-odparła Jessica idąc z dziewczynami chodnikiem-Idziecie ze mną? Muszę na chwilę zajść do chłopaków. Zostawiłam u nich bransoletkę-dodała ze smutkiem.
-No nie wiem...-powiedziała Em niezdecydowanym głosem.
-To zajmie chwilkę. Wiem gdzie ją zostawiłam-tłumaczyła dziewczyna.
-Ja nie widzę żadnych przeciwwskazań-uśmiechnęła się Martha.
-Dobra, ale szybko-powiedziała bez wyrazu Emily.
-Spokojnie, to nie jest tak daleko-odparła Jess. Po 10 minutach marszu dodała-Już jesteśmy.
-To my czekamy-powiedziała Emilka. Drzwi otworzył Jay.
-Cześć-powiedział uśmiechając się.
-Hej-odpowiedziała-Dawno temu zostawiłam u Was...
-Tak, wiem. Nath ma ją u siebie. Naaath!-krzyknął chłopak-Jessica przyszła do bransoletkę!
-Już idę!-po chwili był na dole-Cześć siostra-powiedział przytulając w drzwiach dziewczynę. Jednak gdy zobaczył Emily ruszył w jej stronę mówiąc-Przepraszam na chwilę.
-Idzie do Ciebie-szepnęła Martha do Emily.
-Cześć dziewczyny-powiedział chłopak wkładając ręce do kieszeni.
-Cześć-powiedziały równo.
-Może wejdziecie?-zaproponował.
-Nie, my zaraz idziemy-powiedziała Em.
-Jak pierwszy dzień w szkole?-zapytał chłopak zmieniając temat.
-Dobrze-wtrąciła Martha i poszła do Jess i Jaya.
-Yy, może... no...-plątał się Nath.
-Co?-zapytała Emily uśmiechając się.
-Dobra, jak dla mnie to możemy już iść-Nath usłyszał za plecami siostry.
-Nieważne-chłopak powiedział zrezygnowany.
-Jak chcesz-powiedziała Emilka-Do zobaczenia.
-To cześć.

W DOMU PAŃSTWA THOMSON.
Po obiedzie dziewczyny poszły odrabiać lekcje. Nie miały czasu nawet poplotkować, bo gdy skończyły się uczyć było już późno i poszły spać.

THE WANTED(w tym samym czasie).
-I co, zaprosiłeś ją?-zapytał Seev przy kolacji.
-Nie miałem kiedy-odpowiedział Nath.
-To dzwoń!-rozkazał Jay. Nath spojrzał na zegarek.
-Nie będę jej przeszkadzał. Pewnie się uczy.
-Jak chcesz-powiedział Max.
-Masz rację. Na twoim miejscu bym nie dzwonił-odparł Tom-Poszedł bym do szkoły i w ogóle-dodał.
-Ej, to niezły pomysł-stwierdził Nath-Zawsze kończą o drugiej. Więc któregoś dnia poczekam przed budynkiem.
Po pewnym czasie chłopcy rozeszli się do swoich pokoi. Nath już był na spotkaniu z Lily, którą tak lubił. Nawet nie wiedział, kiedy zasnął.

Rozdział 10.

DOM PAŃSTWA THOMSON.
-Co to był za chłopak?-zapytał John.
-Znajomy-odpowiedziała Em.
-Wiesz, że nie musisz się nam tłumaczyć, ale chcemy wiedzieć, co jest na rzeczy-powiedział pan domu.
-To tylko kolega-odparła i poszła do pokoju. Po chwili wróciła Martha.
-Co Ty tak długo robiłaś z Nathanem?-zapytała Emilkę.
-Nic, a czemu pytasz?
-Bo go mijałam i miał taki głupi wyraz twarzy-zaczęła śmiać się dziewczyna.
-Nic, tylko rozmawialiśmy-powiedziała Emilia. Po kilku minutach dostała smsa.
-"Hej ;D. Tu Nathan S."-przeczytała wiadomość z uśmiechem na twarzy.
-"No cześć ;). Słyszałam, że szedłeś przez miasto z głupim uśmiechem na twarzy."
-"Co? Już się wieści rozniosły? Martha Ci coś nagadała?"
-"Tylko prawdę ^^."
-Piszesz z nim?-zapytała Marta.
-Tak. Właśnie napisał-odpowiedziała Em.
-"Aż tak jej ufasz?"-zobaczyła tekst od chłopaka.
-"No jasne. Sorry, ale muszę kończyć. Jutro szkoła :/."
-"Dobranoc ;*."-przeczytała w myślach.
-"Dobranoc :D."-odpisała.
-Ja idę spać-powiedziała Emilka i położyła się.
-Ja też.
-Dobranoc-odparły równocześnie i zasnęły.

U THE WANTED (w tym samym czasie).
-Fajna jest ta Twoja Emily-powiedział Tom.
-Obyś nie chciał zmienić dziewczyny-zażartował Jay.
-Tylko w pizzerii...-zaczął Max.
-Źle się czuła-oznajmił Nathan nie mówiąc całej prawdy.
-To wszystko wyjaśnia-odparł Seev.
-Jutro też gdzieś idziemy?-zapytał Jay.
-Jutro to zaczyna się szkoła i nie każdy ma wolne jak my-powiedział Nath pijąc sok.
-A na długo dziewczyny zostają?-dopytywał się Max.
-Na majówkę wracają do domu-odpowiedział ze smutkiem chłopak.
-No to się streszczaj. Masz 2 miesiące, żeby ją w sobie rozkochać, bo jak na razie nie darzy Ciebie  miłosnym uczuciem-stwierdził Tom.
-Obiecała kawę, więc się nie wymiga-uśmiechnął się Nath-W tygodniu może ją gdzieś zaproszę.
-Najlepiej do muzeum-powiedział Jay.
-Co?-zdziwił się Max.
-Nie będzie chciała nigdzie iść, bo ma naukę, a do muzeum na 100% pójdzie-wytłumaczył Jay. Reszta chłopców nie była przekonana.
-Nie, Jay ma rację-powiedział Nath-Dzięki stary. Może jutro zadzwonię.
-Masz jej numer, brawo-odparł Siva-Sama Ci dała, czy wziąłeś od Jessici?
-Powiedziałem, że skoro mamy iść na kawę, to musimy się jakoś umówić i tak jakoś wyszło...
Chłopcy po jakimś czasie poszli spać.

piątek, 24 lutego 2012

Rozdział 9.


W pizzerii tylko Emily się nie odzywała.
-Coś się stało?-zapytał cicho Nath.
-Nie-odpowiedziała sucho-Idę się przewietrzyć. Zaraz wracam-i wyszła.
-No idź-powiedział Seev do Nathana, po czym i on wyszedł.
-Lily, zaczekaj. Coś zrobiłem nie tak?-zapytał.
-Nie-odpowiedziała i usiadła na ławce, a chłopak obok niej.
-To co jest?
-Nic.
-Wcześniej inaczej się zachowywałaś-powiedział spokojnie.
-Może dlatego, że źle się czułam-powiedziała Em.
-Więc na co dzień jesteś taka niemiła?-zapytał.
-Może…  Jakoś nikt inny na to nie narzekał. Tylko Ty.-odparła ze złością.
-Dobra, już się nie odzywam-powiedział wściekły.
-Chodźcie na tą pizzę, bo Max wszystko zje!-zawołał do nich Jay.
-Już idę-odparł Nath i wstał, to samo zrobiła Em. Do budynku wrócili razem, ale żadne z nich nic nie powiedziało. Chłopak pomimo tego, że był zły przepuścił w drzwiach dziewczynę.
-No, jesteście-powiedziała Jessica.
-Nawet nie wiecie jak walczyłem dla Was o tę pizzę-zażartował Tom.
-Taa… Bardzo śmieszne. Przecież zostawiłbym coś dla nich-powiedział Max.
-Chyba pudełko-śmiał się Seev.
-Ja nie jestem głodna-stwierdziła Emilka.
-Ja też straciłem apetyt-powiedział najmłodszy członek zespołu.
-Więcej dla mnie-odparł Max, a wszyscy zaczęli się śmiać.
-To co, zaraz idziemy-powiedziała Em do Marty. Nathan spanikował. Chciał przeprosic, ale nie miał okazji.
-Co, już?-zapytała zdziwiona dziewczyna.
-No nie wiem jak Ty, ale ja zaraz idę-odparła Emilka i zaczęła się zbierać.
-Zostańcie-poprosił Tom. Em się tylko uśmiechnęła.
-Emilka, nie obrazisz się jeśli…-zaczęła po polsku Marta.
-Nie no, jasne, że nie. Zostań-odpowiedziała w ojczystym języku.
-Co jest?-zapytała Jessica.
-Martha jesze zostaje-powiedziała Em-Do zobaczenia.
-Odprowadzę Cię-powiedział Nath.
-Nie chcę.
-Nie obchodzi mnie to-i poszedł z nią.
-Miałeś się do mnie nie odzywać-wypomniała mu Emilia w drodzę do domu.
-Powiedziałem, że Cię odprowadzę, a nie będę z Tobą rozmawiał.
-Ale rozmawiasz-droczyła się z nim.
-Bo mnie prowokujesz.
-I co jeszcze wymyślisz?-zapytała sarkastycznie.
-Uwierz mi. Mam dużo pomysłów-odpowiedział.
-Dobrze wiedzieć-powiedziała z niesmakiem.
-Czemu jesteś taka?
-Jaka?-zapytała zdziwiona.
-O taka-odpowiedział-Po pierwszym spotkaniu myślałem, że jesteś inna. Dzisiaj oczekiwałem czegoś innego.
-Każdy ode mnie czegoś oczekuje, a później ma do mnie pretensje, bo jest rozczarowany. A tak w ogóle, to Martha chciała iść na te kręgle, a nie ja. Najchętniej bym została w domu i zamknęła się z książką w pokoju-powiedziała z wyrzutem.
-Czytasz?-zapytał.
-Trochę.
-A co, aktualnie?-próbował ją uspokoić.
-„Pod kopułą” Kinga.
-Nie słyszałem.
-Serio? Kocham książki tego gościa. Wszystko jest opisane tak realistycznie-powiedziała.
-Przejdę się do ksiągarni-Nath uśmiechnął się, a ona odpowiedziała tym samym-Lily, jeśli zrobiłem coś nie tak to naprawdę strasznie przepraszam.
-Nie masz za co.
-Więc co jest?-zapytał i złapał ją za rękę. Emily natomiast szybko schowała ręce do kieszeni kurtki.
-Nic-powiedziała-Serio.
-Za każdym razem ja Cię dotknę odsuwasz się ode mnie. Ktoś zrobił Ci krzywdę?
-Co? Niee, daj spokój. To tutaj muszę już iść-powiedziała i zaczęła iść w stronę drzwi wejściowych.
-Ale pójdziemy kiedyś na kawę?-zapytał chłopak.
-Kiedyś-odpowiedziała dziewczyna i weszła do domu. Nath stał jeszcze chwilę zastanawiając się.
-Raz się żyje-powiedział i ruszył w stronę drzwi-Dzień dobry, a raczej dobry wieczór-powiedział do Sue rumieniąc się.
-Dobry wieczór-odpowiedziała kobieta-Pewnie jesteś znajomym Emily i Marthy.
-Tak.
-Niestety Marthy nie ma. Jest tylko Emily.
-To się nawet dobrze składa-odpowiedział grzecznie.
-Już ją wołam. Emily! Chodź! Ktoś do Ciebie!-krzyknęła pani Thomson. Emilia wyszła z kuchni i na widok chłopaka aż się potknęła.
-Co Ty tu robisz?-zapytała zdziwiona.
-To ja Was zostawię-powiedziała Sue i poszła do kuchni.
-Uważaj, bo sobie krzywdę zrobisz-odparł Nath.
-Dzięki za troskę-powiedziała obojętnie zabierając kurtkę i wychodząc na dwór.
-Nie wiem, kiedy nastąpi te kiedyś, o którym mówiłaś, więc pomyślałem, że lepiej być w kontakcie, bo wiesz… Już mogę Cię nie spotkać-tłumaczył chłopak.
-Więc chcesz mój numer? Dobrze zrozumiałam?
-Można tak powiedzieć.
-Daj telefon-powiedziała wyciągając rękę. Dziewczyna szybko wpisała numer. Później zaczęli rozmawiać  na różne tematy. Śmiali się i wygłupiali.
-Twój chłopka ma szczęście, że trafił na taką dziewczynę jak Ty-w pewnym momencie powiedział Nath.
-Ja nie mam chłopaka-odparła .
-Serio? Taka dziewczyna…
-Jaka?-przerwała mu Em.
-No..Miła, zabawna i wiesz….-plątał się chłopak.
-Wiesz co, u nas miła, zabawna i pomocna to jest przyjaciółka-Nath się tylko uśmiechnął-Robi się późno, a muszę wcześnie wstać.
-Jasne, już sobie idę. To do zobaczenia-powiedział i zrobił kilka kroków w stronę parku-Jeszcze jedno-podbiegł do Em-Chyba nie jestem aż taki straszny jak sądziłaś?-wyszeptał jej do lewego ucha i spojrzał głęboko w jej oczy. Emily zrobiło się gorąco, a serce zaczęło jej tak głośno bić, że chłopak na pewno je usłyszał.
-Chyba nie-wyszeptała, a on pocałował ją w policzek.
-Odezwę się-odparł i poszedł. Emily stała jeszcze przed domem i dopiero po 5 minutach doszło do niej, co się stało. Nath wracając do domu myślał o tym, co zaszło i stwierdził, że to był udany wieczór.

Rozdział 8.

-Cześć. Gotowe na wygraną w kręgle?-zapytała z uśmiechem Jessica.
-Na mnie nie licz-powiedziała Em.
-Na mnie też. Nie umiemy grać-odparła Martha.
-Nie ma się czym martwić. O, Emily, wczoraj nie wymieniłyśmy się numerami.
-Rzeczywiście-powiedziała Emilka i szybko podała swój numer.
-Dzięki. Zaraz puszczę cynka.
-Dobra.
-Matko, nie sądziłam, że tak szybko dojdziemy. Mamy jeszcze 10 minut-powiedziała Jessica po 19 minutowej drodze do kręgielni.
-Może zajmiemy tor-zaproponowała Marta.
-Dobry pomysł-poparła ją Jess i weszły do środka. Czas leciał, a chłopców jak nie było, tak nie ma.
-Jest już 12:15. Co oni sobie myślą?-panna Sykes zaczęła się denerwować.
-Może zmieniły im się plany-odparła z nadzieją Emily. Nagle chłopcy weszli do budynku. Gdy Nathan zobaczył dziewczyny, ruszył w ich stronę, a reszta za nim.
-Cześć. Sorry za spóźnienie, ale Nath zrobił niezły bałagan z kuchni i zanim go posprzątał minęło trochę czasu-powiedział Max-A tak w ogóle to jestem Max. To Siva, Tom i Jay-odparł wskazując kolejno chłopców.
-Martha.
-Emily.
-No, to skoro wszyscy się znamy to może zaczniemy już grać?-zapytała niecierpliwiąc się Jess. Nath cały czas wpatrywał się w Em, a ona robiła wszystko, żeby w jego stronę nie patrzeć.
-Tak, gramy-powiedziała Jay.
-Ja podziękuję. Tylko popatrzę-odparła Emily.
-Co? Czemu?-zapytał Nath.
-Nie umiem grać-w tym momencie pierwszy raz dzisiejszego dnia ich oczy się spotkały.
-To nic trudnego, Nath Cię nauczy-powiedział Tom-To świetny nauczyciel.
-Serio, wierzę na słowo, ale...
-Tylko spróbuj-namawiała ją Martha-Ja też nie umiem grać. Przynajmniej się pośmiejemy.
-Nie dacie mi żyć, co?
-Nie-odpowiedzieli chórem.
-Dobra, ale tylko spróbuję-powiedziała Em.

-Super. Jess, zaczynasz. Potem Martha, Emily, Nath, Tom, Jay, Seev i ja. Okey?-powiedziała Max, a wszyscy się zgodzili. Jess wzięła kulę.
-Super! 9-krzyknęła z radością dziewczyna po drugim rzucie. Marcie poszło trochę gorzej-7.
-Teraz Twoja kolej-powiedział Nathan do Emily podając jej kulę.
-O nie, to będzie masakra-odparła dziewczyna. Rzuciła kulę i zamknęła oczy.
-To  nie fair-protestował Tom-Ja gram tyle czasu i rzadko zbiję wszystkie kręgle przy  pierwszym rzucie, a tu przychodzi taka Emily, która pierwszy raz trzyma kulę i od razu ma 10-powiedział i zaczął się śmiać.
-Co?-zapytała zdziwiona.
-Lily, trafiłaś wszystkie-odparł Nath łapiąc ją za ramiona. Emilka szybko się od niego odsunęła i spojrzała na monitor.
-Bez kitu-powiedziała cicho po polsku, a Marta się uśmiechnęła.
-Co?-zapytał Max.
-Nie, nic-odpowiedziała Martha wyręczając koleżankę.
Gra zaczęła się rozkręcać. Grupa grała ponad godzinę. Pomimo pierwszego rzutu, Emilka nie wygrała. Pierwsze miejsce zajął Tom.
-Fajnie się z wami bawiłem-powiedziała Jay do dziewczyn, one odpowiedziały uśmiechem.
-To co, teraz pizza?-zapytał Max.
-Czemu nie-odpowiedział Seev.

niedziela, 19 lutego 2012

Rozdział 7.

DOM PAŃSTWA THOMSON (w tym samym czasie).
-Podobasz mu się-powiedziała Martha wchodząc do pokoju.
-Wcale, że nie.-Em zaprzeczyła.
-Przecież widać.
-Ale co?
-Że mu się podobasz.
-Nie-powiedziała zdenerwowana Emilka.
-Zobaczysz. Napisze do Ciebie i zaprosi do kina, czy coś.
-Niby w jaki sposób? Nie wymieniliśmy się numerami.
-Zawsze może poprosić Jessice.-powiedziała Martha-Nie wiem jak Ty, ale ja idę spać.
-Ja też. Dobranoc.
Emily śniła o różnych rzeczach, o pierwszym dniu w szkole, wypadzie do kina, ale najdziwniejszy według niej był Nath we śnie. "Ja go nie znam, a już mi się śni." Co gorsze (według Em) zaprosił ją na kawę, dał różę i pocałował, w usta! Dziewczyna szybko się obudziła.
-Nie, to nie możliwe-powiedziała do siebie-Matko, przecież nic o nim nie wiem, a już się z nim całuję. Fakt, we śnie, ale całuję! Muszę coś z tym zrobić.-odparła i spojrzała na zegarek. Było po ósmej-Okey, można budzić Martę.-stwierdziła.
-Wstawaj śpiochu-powiedziała Em po kilku minutach nad uchem dziewczyny.
-Co? Pali się?-pytała nieprzytomnie Marta.
-No jasne, że nie.
-Która godzina?-zapytała i spojrzała na telefon-Co? Już przed dziewiątą?
-Noo...
-A myślałam, że wcześniej wstaniemy, pójdziemy do parku i tak dalej. Rozumiesz?
-Taak, rozumiem. To szybko się ubieraj-powiedziała Emilka i wyszła z pokoju.Przez najbliższą godzinę dziewczyny szykowały się do wyjścia.

THE WANTED.
-Ale nudy..-stwierdził Nath przełączając kanały w tv.
-Co już tęsknisz za Emily?-zapytał Jay wchodząc do salonu.
-No jasne, że tak-wtrącił Seev.
-Możecie dać mi spokój? Powiedziałem tylko, że jest nudno i tyle-tłumaczył Nathan.
-To chodźmy na kręgle-zaproponował Tom.
-A później na pizzę dodał Max.
-Niech Wam będzie. Lepsze to od siedzenia w domu-powiedział dziewiętnastolatek.
-I może spotkamy Emily z Marthą-zasugerował Tom.
-A może nie-powiedział Nath.
-Weź Jess. Im więcej ludzi, tym lepsza zabawa-zaproponował Jay.
-Dobra, już dzwonię.
Po chwili:
-Jess? Hej, wiesz co? Wybieramy się na kręgle. Chcesz iść z nami?-zapytał chłopak.
-No jasne, czemu nie? Ale tak sama będę...-podpuszczała go Jessica.
-No to weź koleżanki z kina. Albo kogoś innego. Jak chcesz.
-Doobra. To już dzwonię do Marthy-odparła z radością dziewczyna i rozłączyła się.
-I co?-zapytał Max.
-Młoda idzie-odpowiedział chłopak.
-A Twoja nowa dziewczyna?-zapytał Siva.
-TO NIE MOJA DZIEWCZYNA, JASNE!?
-Noo-powiedzieli równo.
-Jessica będzie dzwoniła i da znać. Tylko jak one będą, to proszę Was, nie odwalcie niczego głupiego-nalegał Nathan.
-Masz moje słowo-powiedział Tom i poszedł do kuchni.
-Spoko-odparł Seev i się zmył.
-Luzz-uśmiechnął się Max.
-Nie martw się, będzie dobrze-pocieszał go Jay.
-Nath...-usłyszał w słuchawce głos siostry po odebraniu telefonu-Umówiłam się z dziewczynami o 11:30. Powiedziałam, że po nie przyjdę. Na kręgielni będziemy około 12.
-Dobra. To do zobaczenia.

POKÓJ EMILY:
-Zmiana planów-powiedziała Marta.-Idziemy na kręgle.
-Jak to? Przecież ja nie umiem grać-powiedziała Em.
-To dobrze, bo ja też nie-odparła dziewczyna uśmiechając się.
-Ale.. Tak same? Za drogo nam wyjdzie-stwierdziła Emilka.
-Niee, będzie Jessica i...
-O nie, nie ma mowy-przerwała wyliczanie Em.
-No proszę-powiedziała błagalnym głosem Martha-Poznamy The Wanted-dodała zachęcająco.
-Ty to zawsze nas w coś wkręcisz. o której?-zapytała.
-O 11:30 Jess już tutaj będzie i razem pójdziemy. No chodź. Jak Ty nie idziesz to ja tez nie, a Jessica powiedziała, że sama nie chce iść.
Po pewnym czasie:
-Już jest-powiedziała Martha wyglądając przez okno.
-Wychodzimy-powiedziała Emily do państwa Thomson.
-Dobrze, tylko pamiętajcie: jutro szkoła-powiedziała Sue. Dziewczyny przytaknęły i wyszły.

Rozdział 6.


-Jeśli chodzi o film, to nie musisz się martwić. Możemy pójść innym razem-powiedziała Emily, gdy dziewczyny szły w stronę kina.
-Nie, nie chodzi o to. Mój brat ma wolny wieczór i chciał spędzić trochę czasu ze mną i postanowiłam zaprosić go do kina, ale jeśli nie chcecie, to zaraz zadzwonię do niego i powiem, żeby siedział w domu-powiedziała Jess.
-Jak dla mnie nie ma problemu-odparła Martha.
-Jak chcecie-powiedziała Em.
-Super, niedługo powinien być-spojrzała na zegarek siostra chłopaka-Zobaczmy, co grają.
Jess, Martha i Emily zastanawiały się nad filmem. Nagle Martha spojrzała w stronę drzwi i zobaczyła Nathana Sykes'a. 
-Spójrz-szepnęła do Emilki, a ona zaczęła się rozglądać-Idzie w naszą stronę-i w tym momencie Em zauważyła chłopaka. 
-Cześć, młoda-odparł Nath przytulając Jessicę.
-No cześć-odwzajemniła uścisk-Poznaj moje znajome, Marthę i Emily.
-Cześć. Nath-przywitaj je chłopak uściskiem ręki-To co oglądamy?
-Co powiesz na komedię?-odpowiedziała Jess.
-Super-odparł Nath-To ja idę po bilety-i poszedł w stronę kasy.
-Muszę do ubikacji. Zaraz wracam-powiedziała Jessica i szybko ruszyła w stronę WC.
-Nie no, ostro.Oni są rodzeństwem-powiedziała Martha. Nagle zobaczyła, że chłopak wraca-Oj, ja tez muszę. Niedługo będę-i zostawiła Emily z Nathanem. Zapadła niezręczna cisza.
-"O czym z nią pogadać?"-zastanawiał się chłopak.
-"Kurde, o co go zapytać?"-taki sam problem miała Em.
-Czy to nie Ty przypadkiem 2 tygodnie temu przewróciłaś się w parku?-zapytał Nath. "Co za głupie pytanie. Mogłem zapytać o kawiarnię"-pomyślał.
-O nie, Ty też to widziałeś? Łamaga ze mnie.
-Każdy mógłby być na Twoim miejscu-pocieszał ją chłopak.
-Uwierz mi, tylko ja mam takie szczęście i zdolności-obydwoje się do siebie uśmiechnęli.
-Już jesteśmy-powiedziała Jess.
-No nareszcie. Ile można czekać?-powiedział z wyrzutem chłopak, a po chwili puścił oko do Emily-Zaraz zajmą najlepsze miejsca.

PO FILMIE(przed kinem).
-Film świetny-zdecydowała Jess.
-Zgadzam się-poparła ją Martha.
-A Ty, Lily, jak myślisz?-zapytał Nathan.
-Ja, yy. Warty obejrzenia-odparła."Nazwał mnie Lily, czy mi się wydawało?"
-Coś nie tak?-zapytała Marta.
-Wszystko okey, trochę źle się czuję i to dlatego.
-W takim razie Was odprowadzimy. Tak tylko dla pewności, że nikt Was nie ukradnie-tłumaczył Nath. 
-Serio, nie trzeba-Em próbowała go przekonać.
-Daj spokój, przecież nie mieszkacie tak daleko-powiedziała Jess.
Nath wraz z dziewczynami poszedł w stronę domu państwa Thomsonów. Wszyscy śmiali się i rozmawiali. Wszyscy oprócz Emily. Ona szła pół metra w tyle. Nagle chłopak zwolnił i szedł w tempie Em, a dziewczyny nawet tego nie zauważyły.
-Wstydzisz się ze mną iść?-zapytał Nath.
-Nie, dlaczego tak sądzisz?-odparła zdziwiona.
-Może dlatego, że nie idziesz z nami.
-Już mówiłam...
-Taak, wiem. Źle się czujesz. Może Cię zanieść?-zażartował.
-Aż tak źle nie jest-powiedziała uśmiechając się.
-Jak chcesz. Mogę zadać Ci pytanie?
-Jasne-powiedziała pewnie, chociaż się tak nie czuła.
-Co się stało 2 tygodnie temu w kawiarni, że tak szybko poszłyście? Bo zastanawiałem się nad tym cały ten czas i uwierz mi, nie chcesz znać moich przypuszczeń i teorii-odparł.
-Tak szczerze, to trochę spanikowałam-powiedziała niepewnie Em.
-Czemu?-zapytał z niedowierzaniem. I tym momencie wpadli na Marthę i Jessicę.
-Nie chcę Wam przeszkadzać, ale musimy już iść-powiedziała Martha.
-Skoro to konieczne. Cześć, dziewczyny-pożegnał się Nath.
-Hej-odpowiedziały dziewczyny i poszły do domu.
-Młoda-powiedział Nath odprowadzając siostrę do domu.
-Co?-zapytała.
-Masz może numer do Lily?
-Nie, tylko Marthy. Wymieniłyśmy się numerami wracając, ale jak chcesz mogę Ci załatwić.
-Dzięki.

W DOMU THE WANTED.
-Cześć chłopaki!-krzyknął Nath wchodząc do domu.
-Czeeść!-odpowiedzieli mu wołając z salonu.
-Jak film?-zapytał Seev, gdy chłopak usiadł na sofie.
-Fajnie-odpowiedział.
-A Ty co taki szczęśliwy?-zapytał Max.
-Byliśmy na komedii, więc się nie dziw.
-Aż Ci się oczy świecą-śmiał się Jay.
-Przyznaj się. Spotkałeś tą dziewczynę-powiedział z uśmiechem Tom.
-Nawet poznałem-odparł Nath.
-Masz jej numer?-zapytał Max.
-Dajcie mi już spokój-odpowiedział chłopak.
-Tak czy nie?-drążył temat Max.
-Nie! 
-Staryy, to słabo ją podrywałeś skoro nie dała Ci numeru-stwierdził Tom.
-Ale wiem gdzie mieszka-obronił się Nath.
-O, to zwracam honor-Tom podniósł ręce w obronnym geście.
-Jakim cudem się spotkaliście?-wypytywał Siva.
-Jessica je zaprosiła-odpowiedział najmłodszy z zespołu.
-Jak to JE?-zapytał Tom.
-Noo, Emily i Marthę.
-A która jest tą szczęściarą?-zapytał Jay.
-Emily. Ah... Ona jest taka, taka normalna. Nawet nie zapytała o zespół. Nie wiem, czy nas nie zna, czy ją to nie obchodzi.
-Raczej to drugie-stwierdził Seev.
-To kiedy ja nawiedzisz?-zapytał Max. 
-Nie nawiedzę-odpowiedział chłopak-Jess powiedziała, że skołuje dla mnie numer. Napiszę i zaproszę ją na...
-Randkę-przerwał mu Tom.
-Chciałem powiedzieć kawę-odparł Nathan.

Rozdział 5.

OSTATNI WEEKEND FERII.
-Matko, wiesz jak się stresuję?-zapytała Emilka.
-Czym?-odpowiedziała pytaniem Marta.
-Szkołą. No, a czym?
-No nie wiem. Ej, co to była za akcja w tej kawiarni?
-Kiedy?-zapytała zdziwiona Emily.
-No, dwa tygodnie temu.
-Nie było żadnej akcji.
-Jak nie było, jak była.
-A co tam u Twoich rodziców?
-Nie zmieniaj tematu. od 2 tygodni to robisz-powiedziała z wyrzutem Marta.
-Co? Nieprawda.
-Więc czemu tak szybko wyszłyśmy z kawiarni? Tyko nie mów, że chodzi o tego chłopaka, który się patrzył i zrobiłaś takiego buraka-powiedziała Martha, a Emily milczała.-Nie... Chodzi o niego..
-Wiesz w ogóle kto to jest?-zapytała dziewczyna.
-Niee.
-Nie poznałaś ich?-drążyła temat Emilka.
-W końcu nie na mnie jeden z nich się gapił.
-Znasz zespół The Wanted?
-Wierną fanką nie jestem, ale muzykę mają fajną. I co?-zapytała Martha. Dopiero po chwili sobie uświadomiła, że to Ci chłopcy-Nie gadaj. Serio!?
-Tak.
-Nie wierzę.
-Zapytaj się Jess, jeśli chcesz.
-W poniedziałek, okey?
-Dobra, ale mnie w to nie mieszaj-powiedziała Emily przeglądając książkę od historii.
-Co Ty robisz?-zapytała zdziwiona Martha.
-Mam zamiar się trochę pouczyć.
-Co? Nie ma mowy. Wychodzimy! Jest sobota. Od poniedziałku będziesz się uczyć i to przez 7 godzin lekcyjnych 5 dni w tygodniu- powiedziała Martha zabierając książkę dziewczynie-Ubieraj się! Wracam za 15 minut i jak nie będziesz gotowa, czekać Cię będzie wojna na poduszki-dodała dziewczyna grożąc palcem, po czym wyszła.
-Super-powiedziała cicho Emily.
-Dobrze dziewczęta, że jeszcze Was złapałem-powiedział John widząc jak zakładają kurtki-Mogłybyście załatwić mi jedna sprawę?
-Oczywiście. Nie ma problemu-odparła Martha.
-Sue zerwał się łańcuszek i poprosiła mnie o zaniesienie go do jubilera, ale mam jeszcze kilka innych spraw do załatwienia...
-Nie ma sprawy-przerwała mu Emily i wyszła z Marthą.
-Okey. Żeby dojść do tego jubilera, co John mówił, musimy przejść pół miasta-odparła Martha.
-Extra-powiedziała z sarkazmem Em.
-Nie martw się, Londyn jest ogromny. Prawdopodobieństwo, że się spotkacie wynosi 1:1000000.
-Od kiedy Ty jesteś taka dobra z matmy?
-Mam ukryty talent do liczb.
-O, cześć dziewczyny!-krzyknęła Jess przechodząc przez ulicę.
-Cześć!
-Hej!
-Dawno się nie widziałyśmy-stwierdziła dziewczyna.
-To prawda-przytaknęła Martha.
-Co u Was słychać?-zapytała z ciekawością znajoma The Wanted.
-Nudy,a u Ciebie?-zadała pytanie Em.
--Też-odpowiedziała Jessica-Wiecie, mam pomysł. Skoro to ostatni weekend ferii może wybierzemy się do kina. Co Wy na to?-czekała z nadzieja na pozytywną reakcję dziewczyn.
-To świetny pomysł-powiedziała Martha.
-Tak, ale musimy załatwić jedną rzecz-odparła Emilka.
-Em, spokojnie. Jeśli chcecie pójdę z Wami-powiedziała Jess.
-Dobra-odpowiedziały równo.
U jubilera zadzwonił telefon Jessici, przez który rozmawiała na zewnątrz.
-Dziewczyny, mamy problem...-powiedziała ze smutkiem dziewczyna.

sobota, 18 lutego 2012

Rozdział 4.

U THE WANTED.
-I jak się udała kolacja?- zapytał przy śniadaniu Seev.-Wczoraj szybko uciekłeś do pokoju.
-Zmęczony byłem.-tłumaczył się Nathan.
-Jasne. To normalne.-wtrącił Jay.
-To co dziś robimy?-zapytał Tom.
-Chodźmy na pizzę.-zaproponował Max.
-Co? Nie ma mowy.-protestował Jay-Wczoraj była pizza.
-Może park?-wtrącił się Nath. Po kilku minutach zaczęli się ubierać.

DOM THOMSONÓW.
-Oj chodź.-marudziła Martha.
-Nie. Daj mi spokój. Dzisiaj siedzę w domu.-protestowała Em.
-No proszę. Tylko do parku. Przecież się nie zgubimy.-namawiała dziewczyna.
-I co my tam będziemy robić?
-Pochodzimy, posiedzimy i może wyhaczymy jakiś kolesi. No proszę.
-Niech Ci będzie, ale idę tylko dlatego, żebyś cały dzień nie jęczała.-odparła Emilia i dziewczyny sięgnęły po kurtki.

PARK(godzinę później).
-O, śnieg!-krzyknął Nath-WOJNA!
-Bójcie się. Ja Was zniszczę.-groził Tom i zaczęli rzucać śniegiem w każdą możliwą stronę.
-Zobacz, wszyscy świetnie się bawią, a Ty chodzisz naburmuszona.-powiedziała Martha idąc przez park z Em.
-Ale ja nie jestem...-zaczęła mówić dziewczyna, gdy nagle przewróciła się na śniegu. Była cała biała, włącznie z twarzą."Nie no. Pięknie"-pomyślała, gdy wszyscy zaczęli się na nią gapić. Nawet chłopcy z zespołu zwrócili na nią uwagę. U większości pojawił się uśmiech na twarzy. Martha pomogła jej wstać.
-Nic Ci nie jest?-zapytała z niepokojem w głosie.
-Nie.-odpowiedziała Emilka i zaczęła się śmiać.
-Z czego Ty się śmiejesz?
-Z siebie. Jak ja mogłam potknąć się o śnieg?-zapytała i obydwie wybuchły głośnym śmiechem, aż się popłakały.-Tylko jestem trochę mokra.-powiedziała przez łzy.
-To chodź na kawę.

KAWIARNIA.
-O, zobacz. Czy tam nie siedzi Jessica?-zapytała Martha.
-No bez kitu.-odparła z niedowierzaniem Emily.
-Idziemy do niej?-zapytała Marta i ruszyła w jej stronę.
Jessica pomachała dziewczynom i się uśmiechnęła.
-O, cześć dziewczyny.-powiedziała Jess.
-Cześć.-odparły równo.
-Co za spotkanie.-powiedziała Em.
-A Ty sama?-zapytała Martha rozglądając się.
-Czekam na znajomych.-odpowiedziała-Przyłączycie się?
-No, sama nie wiem.-zastanawiała się Martha, choć w głębi duszy chciała zostać.
-O, właśnie idą.-powiedziała Jessica machając do chłopaków z The Wanted wchodzących do budynku.
-To, to my już pójdziemy. Nie będziemy przeszkadzać.-spanikowała Emilia na myśl, że to chłopcy z parku.
Dziewczyny poszły do drugiego stolika mijając chłopaków.
-Czy my je wystraszyłyśmy?-zapytał Nathan siadając.
-My może nie, ale Ty tak.-zażartował Seev zwracając się do dziewiętnastolatka.
-Wątpię. Wpadłyśmy na siebie i...tak jakoś wyszło.-odparła Jess.
-Czekajcie, czy to nie jest ta dziewczyna, co zaliczyła glebę na śniegu?-zapytał Tom.
Nath się odwrócił i spojrzał na dziewczynę. W tym momencie Emily spojrzała na niego. Ich oczy się spotkały, chłopak się uśmiechnął, a Em spuściła wzrok z rumieńcem na twarzy.
-Nath! Ziemia do lovelasa.-Jay machał ręką przed oczami chłopaka.
-Co?-zapytał Nath.-Tak, to chyba ona.-powiedział nieprzytomnie. Jednak po chwili, gdy znowu się odwrócił dziewczyn już nie było.-Długo się znacie?
-Od wczoraj.-powiedziała Jessica.


_____________________________________________

I jak? Podoba się? ;).
Mam nadzieję, że ktoś tu zagląda ;D.
Dziękuję za komentarze ;*.

piątek, 17 lutego 2012

Rozdział 3.

DOM PAŃSTWA THOMSON.
Po rozpakowaniu się dziewczęta zjadły obiad z Johnem i Sue, po czym postanowiły zwiedzić Londyn.
-Jasne, że dzisiaj nie zobaczymy wszystkiego, ale chociaż poznamy okolice-powiedziała Martha zakładając kurtkę.
-I drogę do szkoły-wtrąciła się Emily.
-Oj, daj spokój. Mamy na to 2 tygodnie.
-Emily, Martha!-zatrzymała dziewczyny pani Thomson.-Jakbyście się zgubiły, to pytajcie ludzi o drogę albo dzwońcie-i podała Emily karteczkę z numerem telefonu i adresem.
-Dziękujemy-odparły równo Polki i wyszły.
-Marta, zgubiłyśmy się-po godzinie krążenia między uliczkami stwierdziła Emilia.
-Żartujesz? Jeszcze nigdy się nie zgubiłam-protestowała Marta.
-Wiesz, że jest takie powiedzenie: "Nigdy nie mów nigdy"? Właśnie czas go użyć.
-Haha, nie no, śmiechu warte.
-Zapytajmy kogoś o drogę-nalegała Emily.
-Niech Ci będzie. Zobacz, tam ktoś idzie.-odparła Marta i ruszyła w stronę przechodnia, a za nią Em.
-Przepraszam..-zaczęła Emilka-Ja i moja koleżanka chyba się zgubiłyśmy, czy mogłabyś wskazać nam drogę?-dziewczyny podały dokładny adres z nadzieją, że nieznajoma im pomoże.
-Macie szczęście. Mam po drodze, więc Was odprowadzę-powiedziała z uśmiechem Jessica.
Dziewczęta zaczęły rozmawiać o feriach i szkole. Nagle zadzwonił telefon Jessici.
-Przepraszam-odparła i odebrała.
-Jess-usłyszała w słuchawce.
-Noo.
-Jesteś w domu?
-Jeszcze nie-odpowiedziała dziewczyna.
-Co tak długo?
-A co chcesz?-dopytywała niecierpliwie Jessica.
-Powiedz mamie, że wpadnę na kolację.
-Serio?!
-No jasne, że tak.
-Dobra, brat. Muszę kończyć. Pa.
-Cześć.
-To tutaj-powiedziała dziewczyna chowając telefon do kieszeni-Niestety, dalej Was nie odprowadzę, ale mam nadzieję, że traficie-i poszła.
-Fajnie, że chodzimy do jednej szkoły-powiedziała Emily po powrocie do domu.
-No, przynajmniej będzie ktoś, kto zna teren-poparła ją Martha i zaczęła się śmiać.

THE WANTED.
-Dobra, to co robimy z kolacją?-zapytał Tom.
-Ja wychodzę-odparł Nath.
-Uuu, kolejna randka?-zaczął wypytywać Siva.
-Noo, z mamą-uśmiechnął się chłopak, a wszyscy zaczęli się śmiać.
-No to co, zamawiamy pizzę?-zaproponował Jay.
-Co? Jak ja wychodzę, to jest pizza, a jak jestem to kanapki? To nie fair-powiedział obrażony Nathan i wyszedł, a chłopcy zadzwonili do pizzerii.



Rozdział 2.

POLSKA, GDAŃSK (dzień wyjazdu).
Emilia nie mogła spać, więc postanowiła wcześniej się wyszykować. Samolot miała o 10:00. "Mam jeszcze 3 godziny, a już jestem gotowa"-pomyślała.
-Już wstałaś?-zapytał zdziwiony pan Nowak wchodząc do kuchni.
-Tak jakoś wyszło-odpowiedziała Emilka popijając herbatę.
-Co Cię tak martwi? Zobaczysz, poznasz tam nowych ludzi. Będzie fajnie-pocieszał ją ojciec.
-Tak, na pewno, ale nie chodzi o pobyt  w Londynie, tylko o sam lot..
-Kochanie, nie masz się czym martwić.
-Łatwo Ci powiedzieć.-odparła Emilia- Idę sprawdzić, czy wszystko wzięłam-i poszła do swojego królestwa.
Po pewnej chwili dostała smsa. "Hej, tu Marta :) Siedzimy razem w samolocie?".
-Skąd ona ma mój numer?- powiedziała do siebie i odpisała, że nie ma sprawy-O kurde! Już po 9. Jak szybko ten czas leci! Muszę znosić walizki!
Wzięła część rzeczy i zeszła na dół.
-Taaaaaaaaaaaaaatoooooooooooooooo! Zaraz wyjeżdzaaaaaaaaaaaaaaaaamy!- krzyknęła na cały głos.
-Nie musisz tak krzyczeć. Jestem w domu, a nie u sąsiadów-zażartował pan Nowak.
-Haahaahaa- powiedziała z sarkazmem Emilka.
-Dobra, to już wszystkie torby, wsiadaj do auta-powiedział tata po 15 minutach wojny z bagażem.
-Tylko pożegnam się z mamą-powiedziała i rzuciła się jej w ramiona.
-Oj, córciu, będzie dobrze-wyszeptała mama do Emilii.
-No jasne, musi-odparła dziewczyna.
-Zadzwoń, jak będziesz na miejscu.
-Dobrze.
-Kochanie, przecież nie wyjeżdża na zawsze. Puść ją, bo się spóźnimy-wtrącił pan Nowak.
-No leć już-powiedziała mama ze łzami w oczach.
***
-Zajęłam nam miejsca!-krzyknęła Marta, gdy zobaczyła Emilię wchodzącą do samolotu.
-Super-powiedziała siadając-Dzięki.
Podczas lotu dziewczęta rozmawiały i śmiały się. Emilka sama się sobie dziwiła, że znalazła wspólny język z Martą. "Czuję, że ta podróż do Londynu, zmieni moje życie" pomyślała. Jak się okazało, dziewczyny mieszkają razem u państwa Thomsonów.
-Nie no, extra. Przynajmniej będę miała z kim wyjść-powiedziała Marta idąc z sąsiadką z samolotu.
-O tym samym pomyślałam.
na parkingu czekały rodziny, u których mieli mieszkać uczniowie z wymiany.
-Dzień dobry-powiedziała Marta do państwa T.
-Jestem Emily, a to jest Martha.
-Witamy!-krzyknęli z radości ich opiekunowie.
-Na imię mam John, a to moja żona Sue. Chodźmy do domu, na pewno jesteście zmęczone podróżą-odparł pan Thomson i wszyscy ruszyli w stronę samochodu.

W TYM SAMYM CZASIE U TW.
-Jaaaay! Jay, wstawaj! jest po 11. Co Ty będziesz robił w nocy?-śmiał się Nath.
-Yy... Spał.-odparł Jay z zamkniętymi oczami.
-O nie, nie ma mowy. Zaczęły się ferie. Nie ma spania!- krzyknął mu do ucha Nathan i zaczął wyciągać go z łóżka.
-Dobra, dobra. Już wstaję-powiedział zaspany Jay-Co Ty chcesz?
-Ja?-zapytał zdziwiony Nathan-No jasne, że nic...
-I budzisz mnie dla mojego dobra? Aha, już to widzę. Mów.
-No... Może zrobisz jakieś śniadanie, czy coś w tym stylu-powiedział niepewnie Nath.
-No tak. Jak zawsze, ale czego nie robi się dla kumpla, a nawet dla 4-odparł z uśmiechem Jay i ruszył w stronę łazienki.
-Chłopaki! Chłopaki-krzyczał dziewiętnastolatek biegnąc po schodach-Nie musicie mi dziękować, ale...
-Niby za co?- przerwał mu Tom.
-Załatwiłem nam śniadanie-powiedział z dumą w głosie Nathan.
-Żartujesz?-zapytał z niedowierzaniem Siva.
-Niee...
-Co chciał w zamian?-zapytał Max.
-Nic. Ja po prostu mam dar przekonywania-chwalił się Nath.
-Czemu tak krzyczycie?-weszła do kuchni zaspana Jessica.
-O, już wstałaś. Zbieraj się, to Max Cię odwiezie-powiedział brat.
-Nie trzeba, przejdę się-powiedziała.
-Jak chcesz.-wtrącił Max, a Jessica wyszła z kuchni.
-Cześć wszystkim!-powiedział Jay otwierając lodówkę.
-No heej-odpowiedzieli równo.
-Co się stało, że Nath namówił Cię na zrobienie śniadania?-zapytał Tom
-Chłopaki, są ferie. Nie ma spania-Jay zaczął przedrzeźniać najmłodszego członka zespołu, piszcząc jak dziewczyna i wymachując przy tym rękami.Wszyscy zaczęli się śmiać.
-Taa, Jay, bardzo zabawne-odparł Nath-Ja tak nie mówię.
-Dobra, dajcie już spokój. Zjedzmy śniadanie-zażegnał konflikt Max.
Po śniadaniu Jessica wyszła z domu TW, a chłopcy poszli przed tv.






Rozdział 1.

POLSKA, GDAŃSK.
-Mamo, nawet nie wiesz jak się cieszę!-krzyknęła Emilka wchodząc do domu.
-Co się stało?-zapytała pani Nowak wychodząc z kuchni.
-Pamiętasz jak mówiłam Ci o tej wymianie uczniów?
-Tak...-powiedziała mama.
-Lecę do Londynu!-odparła podekscytowana dziewczyna.
-To cudownie kochanie, ale kiedy?
-Wylatujemy za tydzień w poniedziałek.
-Ale wtedy zaczynają się ferie.-drążyła temat pani Nowak
-Tak, wiem mamo. Ale musimy wcześniej tam być żeby poznać miasto i w ogóle. Rozumiesz?-mówiła z radością córka.
-A kiedy wracacie?
-No właśnie... Na majówkę.-powiedziała niepewnie Emilia.
-Co?
-Oj mamo, nie stresuj się. Przecież jadę się tam uczyć. prawda?-próbowała uspokoić matkę.
-Tak, wiem.
-No właśnie, więc nie masz się czym martwić.
W wymianie międzyszkolnej wzięło udział piętnastu uczniów londyńskiego i gdańskiego liceum.
*Tydzień później.
-Kochanie, kolacja!-krzyknęła pani Nowak ze schodów.
-Już idę mamo.-odpowiedziała Emilka.
-Już gotowa na wyjazd?- zapytała mama przy stole.
-Już dawno-odparła-Nie mogę się doczekać. Żyję tym wyjazdem od tygodnia.
-Ale jesteś pewna, że chcesz jechać tam na ferie?-dopytywała kobieta-Przecież nie znasz nikogo.
-Mamo, daj spokój. Dam sobie radę.-odpowiedziała dziewczyna. jednak w głębi duszy też się tym martwiła. Nie ma przyjaciółki, z którą będzie spędzała czas. "Co ja tam sama będę robiła?". Cały czas to pytanie chodziło jej po głowie.
Po kolacji zmyła naczynia i postanowiła kłaść się spać.
-O 08:00 trzeba wstać, więc muszę się do tej godziny wyspać.-powiedziała do siebie, zgasiła światło i próbowała zasnąć, lecz nie mogła. Zasnęła po 01:00.

UK MANCHESTER.
Podczas gdy Emilia próbowała zasnąć, zespół The Wanted miał koncert i świetnie się bawił z publicznością. Na koncercie nie mogło zabraknąć Jessici-siostry Natha, która zawsze im towarzyszy. Nie mogło również zabraknąć takich piosenek jak: "Lose my mind", "Rocket", "Invincible", czy "Glad you came". Chłopaki szaleli na scenie do 02:00 nad ranem. Nie byli zmęczeni, pomimo wysiłku, jaki włożyli w wytęp.
-To co chłopaki, do domu i do wyra.-powiedział Tom.
-No jasne.-odparli równo.
-To co, młoda, odwieść Cię do domu?-zapytał Nathan w samochodzie.
-A nie mogę jechać do Was?-zapytała.
-Jeśli się nas nie boisz...-powiedziała Max puszczając oko.
-Ratunku! Wypuście mnie!-Jessica zaczęła krzyczeć i wymachiwać rękami. Wszyscy zaczęli się śmiać, włącznie z główną bohaterką tego przedstawienia.
-To miało znaczyć, że jedziesz do nas.-stwierdził Jay.
-Przykro mi. Jesteście na mnie skazani.-odparła Jessica robiąc smutną minę.
-Mówi się trudno.-powiedział Seev.
Gdy dojechali do domu, każdy rzucił się na łóżko i zasnął w mgnieniu oka.

Opowiadanie o The Wanted ;D.

Cześć :) Czytałam opowiadania z The Wanted i wpadłam na pomysł, żeby sama zacząć coś pisać. Nie wiem, jak ocenicie moje opowiadanie, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba ;D. Na początek opublikuję rozdział pierwszy :). Czekam na Waszą reakcję ;) 
Pozdrawiam, magical ;*.