wtorek, 31 lipca 2012

Rozdział 58.

Był piątek. Wczoraj Max powiedział.. wiecie co powiedział..
Emily czuła się dużo lepiej (jeśli chodzi o chorobę). Siedziała w kuchni z kubkiem ciepłej herbaty i myślała. Jest kwiecień (tak.. w moim opo jest małe opóźnienie -.-). Emilka ma niewiele czasu, żeby 'nacieszyć się' przyjaciółmi i chłopakiem. Z resztą nie tylko ona. Marta też.
-"Teraz jestem z Nathanem Sykesem. A jak będzie po powrocie do Polski? Związek na odległość nie ma sensu.. Nie z gwiazdą. Ja będę gniła w szkole, a on flirtował po koncercie z fankami"-westchnęła dziewczyna-Tak nie może być-powiedziała do siebie. Dalsze rozmyślania przerwał jej dzwonek do drzwi.
-Hej-Nath uśmiechnął się do niej ciepło i pocałował ją w policzek.
-Cześć-odpowiedziała. Usiedli przy kuchennym stole-Chcesz coś do picia?
-Sam sobie zrobię-i wstał.
-No tak. Wiesz gdzie co jest-nie wiedziała czy powiedzieć mu o Maxie-A jak tam dzień z rodziną?
-Jak to z rodziną.. Wolałbym spędzić dzień z Tobą. Przepraszam, że Ci nie powiedziałem, ale sam dowiedziałem się chwilę przed wyjściem-podszedł i chciał pocałować ją w usta. Em się odsunęła-Co jest? Jesteś na mnie zła?
-Co? Nie-odpowiedziała i wstała z miejsca.
-Więc co się dzieje?-złapał ją za podbródek, żeby patrzeć jej w oczy.
-Nic-odpowiedziała, błądząc wzrokiem.
-Przecież widzę-teraz stykali się nosami-Lily, co się stało?
-Jest 10 dzień kwietnia-odpowiedziała. Chłopak odsunął się i popatrzył na nią ze zdziwieniem.
-I co w związku z tym?-wzruszył ramionami.
-To, że za dwa tygodnie wracam do domu-powiedziała obojętnym głosem, tak jak zrobił to Nathan.
-O nie-chłopak się skrzywił-Ale do 20 będziesz?
-Pewnie tak, a co?
-Nic.. To mamy jeszcze dziesięć dni. Trzeba je dobrze wykorzystać-wziął ją na ręce.
-Wariat-uśmiechnęła się.
-Ale tylko Twój-pocałował ją.
-Postaw mnie-poprosiła.
-Czemu? Chcę się Tobą nacieszyć.
-Będziesz miał od tego weekend. Proszę-chłopak posłuchał się Emily, ale nadal nie wypuszczał jej z objęć-Misiu..
-O-zdziwił się-Chyba pierwszy raz mnie tak nazwałaś.
-Niemożliwe.
-A jednak. Takiej rzeczy się nie zapomina-znowu chciał ją pocałować. Dziewczyna głośno kichnęła.
-Przepraszam-powiedziała przez nos.
-Na zdrowie-uśmiechnął się ciepło.
-Dzięki, przyda się.
-Max Ci powiedział?-zapytał nagle Nathan. Emily serce zaczęło szybciej bić. Głośno przełknęła ślinę.
-O czym?-głos jej zadrżał.
_______________________
Rozdział wyszedł dziwny..
Ale nie będę go komentowała -.-
Dzisiaj bez dedyków..

piątek, 20 lipca 2012

Rozdział 57.

-Hej-do pokoju Emilki weszła Marta.
-Cześć-blado uśmiechnęła się dziewczyna-Chcesz mi o czymś powiedzieć-dodała po chwili.
-Ja? Nie.. A powinnam?-zapytała zmieszana.
-Nie..-odpowiedziała, siadając na łóżku-Myślałam, że powiesz mi...co się działo w szkole, czy coś-dziewczyna nie chciała naciskać. Wiedziała, że Nathan jutro wszystko jej powie.
-Dzisiaj? Nie, nic. A, bym zapomniała. John się o Ciebie pytał.
-Serio?-zdziwiła się.
-Noo.. I masz od niego pozdrowienia-uśmiechnęła się-Dobra, lecę odrabiać lekcje-i Marta ulotniła się z pomieszczenia, zostawiając Em samą.
-Super. Teraz muszę poczekać do jutra-mruknęła Emily i z powrotem się położyła. Po chwili zasnęła.
...
-Hej-dziewczyna usłyszała przez sen ciepły, męski głos, a raczej szept i dotyk silnej dłoni, głaszczącej ją po policzku.
-Hej-odpowiedziała, otwierając oczy. Zobaczyła szarookiego chłopca, który się uśmiecha-Co Ty tu robisz?-zapytała zdziwiona.
-Jestem na zastępstwie-odpowiedział, siadając na łóżku.
-Co?-powtórzyła.
-Nath jest na jakimś zlocie rodzinnym, czy coś-Max machnął ręką-W sensie: dzień z rodziną, albo w pysk od Jessici-zażartował.
-Nic mi nie mówił.
-Bo rano siostra do niego napisała esa. Wieczorem będzie wolny, ale nie chciał, żebyś siedziała tutaj sama i poprosił nas o dotrzymanie Ci towarzystwa-banan na twarzy-Więc zgłosiłem się na ochotnika, ale nie było łatwo. Cudem wygrałem tę rywalizację-cały czas sobie żartował.
-Jasne.. Każdy wyrywał się do zasmarkanej dziewczyny-blado się uśmiechnęła.
-Gdybyś nie leżała w łóżku, nie powiedziałbym, że jesteś chora-puścił do niej oko.
-Mam do Ciebie prośbę-zaczęła niepewnie Emilka.
-Tak?-zachęcił ją uśmiechem.
-Mógłbyś mi powiedzieć, po co Marta była u was przedwczoraj?
-Więc o to chodzi. A już myślałem, że chodzi o Młodego-odetchnął.
-A powinno o niego chodzić?-podniosła się z łóżka i teraz siedzieli na przeciwko siebie.
-Nie! Nie, nie, nie-odpowiedział szybko. Em odetchnęła-Miała dla nas niusa (^^)-dziewczyna zrobiła pytającą minę-Nie mówiła Ci?
-Ale o czym?-zapytała.
-No nie gadaj, że Ci nic nie powiedziała. Nie wierzę-Max złapał się za głowę.
-Ale o czym?!-powtórzyła.
-Jay i Martha są parą-odpowiedział zestresowany i przejechał ręką po łysej czaszce.
-Parą?-zapytała cicho-Jak ona mogła mi o tym nie powiedzieć? To znaczy wiedziałam, że ich do siebie ciągnie, ale nie było pewności, że będą razem-myślała na głos.
-Jeszcze Ci powiedzą-chłopak poklepał ją po dłoni, po czym ją złapał.
-Nie powiedzą i dobrze o tym wiesz-odwzajemniła uścisk-Jako pierwsza dowiedziała się, że jestem z Nathem i pierwsza otrzymała informację, że już z nim nie jestem.
-Nie złość się na nią.
-Nie jestem na nią zła. Ja jestem wściekła-powiedziała z pretensjami.
-Wiesz co, ja pójdę zrobić Ci coś do jedzenia, a Ty w tym czasie się uspokój, ok?-zapytał wstając.
-Dobra-wzięła głęboki wdech-A, no i dzięki-dodała, gdy chłopak wychodził. Zatrzymał się w drzwiach i obdarował ją ciepłym uśmiechem.
Około godziny szesnastej Em już się śmiała przez łzy z żartów, które opowiadał łysol.
-Lily..-zaczął.
-Lily? Tylko Nathan tak do mnie mówi-uśmiechnęła się niepewnie.
-Może nie tylko on się zakochał-powiedział, patrząc jej w oczy. Odchrząknął-Zapomnij. Powinienem już iść. Pa-pocałował ją w czoło na pożegnanie i wyszedł. Emily przetwarzała od nowa ostatnie kilka chwil.
-O nie-wyszeptała.
___________________
Nie wierzę, że napisałam kolejny rozdział..
I nici z zawieszenia bloga..
To wszystko przez te moje córki!!
Ahh.. Kocham Was Miśki Wy moje ;****
I oczywiście dedyk dla:
męża-bells kochanie, kiedy następne spotkanie ^^ ;** (odwala mi, wiem)
siostry-Sierr ;**
wnuczki-love babcia Cię kocha i jak wpadniesz to będą naleśniki z nutellą!! ;**

wtorek, 17 lipca 2012

Ważne!

Może Was to ucieszy, może zasmuci.. nie mam pojęcia, ale chcę poinformować wszystkich czytelników o zawieszeniu bloga..
Nie mam siły na pisanie opowiadania, więc nie chcę robić nikomu nadziei na kolejny rozdział.
Nie wiem na jak długo 'zawieszam' swoją działalność..
Możliwe, że na tydzień, a może na miesiąc..
Nie wiem, czy w ogóle skończę to opowiadanie..
Swoją opinie możecie wyrażać w komentarzach..
                                                                           Dziękuję za uwagę:
                                                                                                         magical

czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział 56.

Emily chorowała jeszcze przez tydzień, a Nathan codziennie ją odwiedzał. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Z resztą jak zawsze. Na powitanie całował ją delikatnie.
-Hej Skarbie-mówił.
-Cześć-odpowiadała mu-Zobaczysz, któregoś pięknego dnia Cię zarażę.
-Zawsze tak mówisz-machnął ręką-Jak się czujesz?
-Tak jak wczoraj-uśmiechała się. Chłopak kładł się obok niej i całował ją w czoło. I tak minęło im siedem dni. Czasami chłopak opowiadał jej, co 4/5 The WANTED odwalali w domu (a uwierzcie mi.. tego na pewno było sporo xd).
-Nie zgadniesz, co się stało!-pewnego dnia z entuzjazmem powiedział Nathan.
-No nie-odpowiedziała z uśmiechem.
-Wczoraj wieczorem, gdy wszedłem do domu, była u nas Martha. Powiedziała, że czekała na mnie.
-Co?-przerwała mu.
-Noo.. Też byłem w szoku. Ale to nic w porównaniu do tego, co później się stało-chłopak siedział na krześle i wymachiwał rękami.
-No to na co czekasz? Mów-poleciła mu Em.
-To Ty nie wiesz? Myślałem, że Martha wszystko Ci opowiedziała.
-Ale o czym?
-Nie ważne. Ja Ci powiem. Wszystko i to po kolei-uśmiechnął się i przeczesał grzywkę.
-Nie no. Szalejesz-żartowała z niego.
-Nie chcesz wiedzieć? Dobra. Nie powiem!-udawał obrażonego.
-Oj no weź-prosiła go.
-Nie-skrzyżował ręce na swej zabójczej klacie ^^. Emily podeszła do niego i usiadła mu na kolanach.
-Proszeeeee-zaczęła bawić się jego grzywką.
-To nie fair. Ty chcesz mnie uwieść-odparł, ale jedną dłoń położył na jej biodrze.
-Zaraz uwieść. To za mocne słowo-popatrzyła mu w oczy-Opowiedz mi, co się stało-wyszeptała mu do ucha. Natha przeszył dreszcz podniecenia. W tym momencie nie miał najmniejszej ochoty na rozmowy. Przyciągnął ją do siebie i mocno, namiętnie pocałował. Dziewczyna odwzajemniła pocałunek. Nathan wziął ją na ręce i wciąż się migdaląc (sorry, ale musiałam użyć jakiegoś innego określenia, a nic nie przychodziło mi do głowy..) przeniósł ją na łóżko. Jego dłonie ślepo wędrowały po jej plecach. Ich oddechy teraz stały się jednym. Ich serca biły ten sam rytm.
On ją pragnął.
Ona pragnęła jego.
Przecież byli parą idealną. Prawda?
Nic ich teraz nie rozdzieli.
Przecież nie może. Prawda?
-Nath-wyszeptała. Jeszcze nic się nie wydarzyło. On spojrzał jej w oczy.
-Tak?-nadaj na niej leżał.
-Ja..-nie zdążyła dokończyć, bo wybiegła do łazienki.
-Lily!-krzyknął, biegnąc za nią. Niestety, nie zdążył. Zamknęła drzwi na klucz (w sensie zamek)-Wszystko w porządku?-siedział pod drzwiami. Dziewczyna nie odpowiadała-Em?!
-Lepiej będzie jak już pójdziesz-powiedziała po chwili.
-"Może ona nie chcę ze mną być na poważnie"-przeszło mu przez głowę-Nie! Co się stało? Otwórz.
-"Jak ja mam mu się tak pokazać?"-pomyślała, gdy spojrzała w lustro. Była blada, miała podkrążone oczy i ledwie stała na nogach. Wyszła z łazienki i spojrzała niepewnie na chłopaka.
-Co się stało?-wziął ją pod rękę i zaprowadził do pokoju.
-Źle się poczułam-nie chciał mu powiedzieć, że wymiotowała.
-A ja myślałem, że..
-Że co?-przerwała mu.
-Że nie chcesz ze mną..
-Co? To nie to..
-Uff. Ulżyło mi-pocałował ją w zimne i mokre czoło.
-Serio, powinieneś już iść. Jutro mi wszystko opowiesz-uśmiechnęła się delikatnie.
-To do jutra.
-Pa-odpowiedziała, a chłopak zniknął.

____________


Boże!
To już pół roku!
Nie wierzę, że tyle ze mną wytrzymaliście/łyście (nie wiem kto to czyta; stąd te dwie formy)
Ale mam dobre wieści :D
Opowiadanie skończę pisać (pewnie) już niedługo :P