piątek, 10 sierpnia 2012

Rozdział 60. Tylko proszę Cię, nie płacz..

To był dzień przed wylotem dziewczyn do Polski.
-Nathan możemy pogadać?-zapytała niepewnie Em.
-Jasne-odpowiedział i wyszli z pokoju gdzie siedział cały zespół. Poszli na górę, do pokoju dziewiętnastolatka.
-To o czym chciałaś ze mną porozmawiać?-rozłożył się na łóżku. Ona usiadła na krześle-Kotek, co jest?-usiadł-Ostatnio cały czas jesteś zestresowana-podszedł do niej.
-Bo wiesz.. Ten wyjazd.. Ja nie chcę Cię ograniczać-zaczęła niepewnie.
-W jaki sposób to robisz?-zapytał zdziwiony.
-Wrócę do domu. Będziemy kontaktować się tylko przez telefon..-przerwała-Chyba powinniśmy się rozstać-wyszeptała.

NA DOLE (w tym samym czasie).
-Już poszli się sexić-zaczął Max.
-A co, zazdrosny?-uśmiechnął się Tom.
-Pff-prychnął-Niee.
-Jasne-odparła Jess z uśmiechem.
-Powiedz, że to zły sen-odezwał się Jay do dziewczyny.
-Misiu, chciałabym-odpowiedziała i się pocałowali.
-Fuuu.. Bleee.. Ochyda..-chłopcy zaczęli się krzywić.
-Jak dzieci-westchnęła Marta i znowu pocałowała loczka-W sumie.. To dziwię się, że nie zorganizowaliście imprezy pożegnalnej, czy jakoś tak.
-Nic nie robiliśmy, bo niedługo przyjeżdżacie, prawda?-odezwał się Siva.
-Na wakacje-dodała blondynka.
-No nie wiem-Marta przygryzła wargę.
-Jak to?-Jay się zdziwił.
-Jak Emilka (na dźwięk tego imienia chłopcy się uśmiechnęli, bo bardzo podobało im się te zdrobnienie, a rzadko mówiono tak na dziewczynę) nie będzie leciała to ja też nie-odpowiedziała-Nie chcę lecieć sama.
-Em przyleci.. Zobaczysz-Tom machnął ręką.
-A jak nie, to ja po Ciebie przylecę-i dostała całusa w czoło.
-Jasne.. Już to widzę-odparła z sarkazmem.
-No a nie? To będzie taka romantyczna chwila. Pójdę do Twojego domu z kwiatkami (^^) dla Twojej mamy. W końcu musi mnie poznać-uśmiechnął się łobuzersko Jay-I pójdzie bajerka i wrócisz do Londynu na 2 miesiące.
-Ach Ty mój romantyku-potargała jego włosy.

POKÓJ SYKESA.
-(...)  rozstać-wyszeptała.
-Nie, nie, nie, niee.. Jak to? Tylko dlatego, że lecisz do domu?-chłopak wpadł w panikę.
-Nathan..-powiedziała błagalnym głosem.
-Nie. Znajdź jakiś sensowniejszy powód niż 'ograniczanie' mnie. Dobrze wiesz, że tak nie jest. Powiedź wprost, że już Ci nie wystarczam albo masz kogoś-siedział na łóżku.
-Ale tak nie jest-odparła i usiadła obok.
-Więc jak?-na jego twarzy malował się ból. Musiała coś wymyślić. Chciała, żeby był szczęśliwy. Szczęśliwy bez niej.
-Nathan.. Ja.. Już.. Ja Cię nie kocham-skłamała. Wiedziała, że to go zrani, Miała nadzieję, że nie bardziej niż ją-"Ale w końcu mu przejdzie, prawda?"-wmawiała sobie.
-Od jak dawna mnie oszukiwałaś?-miał łzy w oczach.
-Czy to ważne?-oboje płakali.
-Tylko proszę Cię, nie płacz. Nie mogę na to patrzeć..-głos mu się łamał-Chciałbym wiedzieć ile słów wypowiedzianych przez Ciebie to prawda.
-...
-Skoro mnie już nie kochasz to nie mogę Cię trzymać. Pozwolę Ci odejść, ale chcę żebyś wiedziała jedno. Ja nadal Cię kocham i  nigdy Cię nie zapomnę-pogładził ją po policzku.
-Nathan, przepraszam-wyszeptała i wyszła. Nie chciała robić zamieszania i wymknęła się tylnymi drzwiami.
Przyjaciele dowiedzieli się od dziewiętnastolatka, co się stało. Sykes nie przyszedł na lotnisko. Nie chciał patrzeć na miłość swojego życia, która złamała mu serce.
Gdy chłopcy wrócili do domu, znaleźli chłopaka na łóżku z podciętymi żyłami na nadgarstkach. Wszędzie było pełno krwi.
-Cholera jasna!-krzyknął Max i zadzwonił po karetkę. Niestety, sanitariusze mogli już tylko stwierdzić zgon.
-Tu jest kartka-Tom wziął ją w dłonie. Ręce mu się trzęsły-Chłopaki, a raczej bracia! Wiem, że myślicie, że jestem debilem za to co zrobiłem. Macie racje, ale ja nie potrafię żyć bez Lily. Całą noc zastanawiałem się, co mam zrobić i jak widzicie.. podjąłem decyzję.. Czuwam nad Wami. Kocham Was i do zobaczenia w innym życiu..
Emilka i Marta oczywiście się o wszystkim dowiedziały.. Były również na pochowaniu.. Dziewczyna obwiniała się, że to jej wina.. Nie mogła się pozbierać po tym co się stało..
Kilka dni po pogrzebie chłopcy mieli konferencję prasową.
-A co z zespołem?-zapytała prezenterka podczas konferencji prasowej.
-The WANTED to pięciu przyjaciół, którzy tworzą wspólnie muzykę. Nie ma jednego.. Nie ma zespołu-wypowiedział się Tom. Tak, ten Tom, który zawsze sobie robił żarty. Dzisiaj był poważny.
Rozeszły się szepty po sali. 4 chłopców wstało i każdy poszedł w innym kierunku..
_________________________________
Tak, to już koniec historii miłosnej Nathana i Emily..
 Małe podsumowanie:
-liczba postów: 65
-liczba wyświetleń bloga: 12781
-liczba obserwatorów: 27
-liczba komentarzy: 246

Dziękuję wszystkim czytelnikom za to, że czytałyście moje wypociny ;***

Rozdział 59.

-No jak to o czym?-zapytał chłopak. Dalszą konwersację przerwała im Martha.
-Jestem!-krzyknęła-O, tu jesteście-zdziwiła się-Em widzę, że dobrze się czujesz. To co, melanż?
-Chyba wolę nie-odpowiedziała koleżanka-Nie czuję się aż tak dobrze.
-No to może wpadniecie do nas? Chłopcy na pewno się ucieszą waszym przyjściem-zaproponował Nathan.
-Chłopie, Ty to masz łeb-Martha otworzyła lodówkę i zgarnęła z niej marchewkę? Tak, to była marchewka. Godzinę później byli już u Wandetów. Zastali tam Jessicę.
-Młoda, co Ty tu robisz?-zdziwił się Sykes.
-Yy.. Siedzę i czekam na Ciebie? O, Em. Super, że jesteś-przywitała ją radośnie.
-Hej Jess-odpowiedziała i się rozejrzała-A gdzie zgubiliście Maxa?
-Chyba jest w kuchni-do pokoju wszedł Tom-Poszedł zrobić coś do picia chyba.
-To ja mu pomogę-Em wyszła.
-Hej. Już lepiej się czujesz?-Max nie patrzył jej w oczy.
-Tak-odpowiedziała-Pomóc Ci?
-Jak chcesz-wzruszył ramionami.
-Max.. Emily..-powiedzieli równocześnie.
-Ty pierwsza.
-Nie.. Możesz mówić-uśmiechnęła się niepewnie.
-Jesteśmy przyjaciółmi.. Przynajmniej byliśmy..
-Jesteśmy-przerwała mu.
-A skoro jesteśmy to tym bardziej musiałem Ci powiedzieć, co czuję.
-Max.. Nie chcę Cię ranić, ale traktuję Cię jak brata.
-Wiem.. Z resztą.. Ty i tak byś nie..
-A już myślałem, że się w zlewie spuściliście-przerwał mu Seev-Jay! Przegrałeś zakład!-krzyknął-Idiota.. Myślał, że się schowaliście w lodówce-pokręcił głową.
-Jak to?-loczek zdezorientowany znalazł się w kuchni-Ja nigdy nie przegrywam zakładów.
-A jednak-uśmiechnął się tryumfalnie mulat.
-Ale Ty nie wygrałeś.. Kto tu jest idiotą? Niby jakim cudem zmieściliby się do zlewu- Jay popukał się w głowę. Siva tylko wzruszył ramionami.
-To remis-odparł wielkolud.
-Remis-powtórzył chłopak Marty i podali sobie ręce. Po chwili wszyscy siedzieli w salonie i śmiali się z siebie.
Emily wróciła do szkoły, a po lekcjach widywała się z przyjaciółmi. Nikt nie zauważył, że Max przy dziewczynie siedzi cicho. Związek Jaya i Marthy kwitł, a Em cały czas się zastanawiała, co ma zrobić ze swoim. A żeby tego było mało nie dowiedziała się od Sykesa o czym niby powiedział jej łysol. Wątpiła, że chodzi o tą całą miłość, bo Nathan by z nim nie rozmawiał. Czas leciał bardzo szybko..
____________________________
Nie miałam żadnego pomysłu.. i wyszło jak wyszło -.-