piątek, 6 kwietnia 2012

Rozdział 30.

-Słuchaj, wiem, że Nathan zachował się jak dupek, ale...-zaczął Jay.
-Nie chcę słyszeć tego imienia!-Emily krzyknęła przez łzy. Usiadła na łóżku i zakryła dłońmi twarz.
-Co się stało?-zapytała Marta zajmując miejsce obok dziewczyny.
-Nic-odpowiedziała bez wyrazu-Dajcie mi święty spokój-dodała, ale nikt nie ruszył się z miejsca-Mówię serio-Jay i Marta spojrzeli na siebie i wyszli. W tym momencie w Emilce coś pękło. Schowała twarz w poduszkę i zaczęła głośno płakać. Jeszcze nigdy tak bardzo nie żałowała podjętej dotąd decyzji.
-"Ale byłam głupia. Czemu mu zaufałam?"-cały czas te słowa krążyły jej po głowie. Po krótkiej chwili zasnęła.
-I co z nią?-zapytał z troską Tom na widok Marty i Jaya.
-A co może być-odpowiedziała głupio dziewczyna-Jest załamana.
-Max jeszcze nie wrócił?-Jay rozejrzał się.
-Nie-odpowiedziała Jessica-Jak mój braciak wróci to...to...to nie wiem co mu zrobię-powiedziała ze złością waląc pięścią w kuchenny stół.
-Nie tylko od Ciebie mu się dostanie-wtrącił Seev, a wszyscy na niego spojrzeli-No co? Zachował się strasznie. Jak można skrzywdzić swoją dziewczynę, a potem iść się upić...
-Najpierw musimy się dowiedzieć, co się stało-stwierdził Tom-Inaczej nic nie zdziałamy.
-Tom ma rację-poparła go Marta. Chłopak słysząc te słowa delikatnie się uśmiechnął.
-Jest późno. Lepiej będzie dla nas wszystkich jak ochłoniemy kładąc się do łóżek-powiedział Jay i ziewnął.
-Tak-odparli chórem i poszli do łóżek. Marta nie mogła zasnąć. Wierciła się na łóżku i co chwila sprawdzała która godzina.
-Kurde, już druga-wyszeptała zaskoczona upływem czasu-Chyba chce mi się pić-dodała i na palcach zeszła do kuchni. Nalała sobie soku pomarańczowego do szklanki i usiadła na krześle przy stole. Po kilku minutach usłyszała, że ktoś otwiera drzwi wejściowe. Na początku wpadła w panikę, ale po 30 sekundach uświadomiła sobie, że to Max z Nathem. Wyszła na korytarz.
-Co tak długo?-zapytała Maxa.
--Przepraszam, ale nie jest łatwo taszczyć tego gówniarza-odpowiedział z wyrzutem chłopak. Marta z pogardą spojrzała na Nathana i wróciła do kuchni. Za nią poszedł Max i Nath, który nie miał innego wyjścia, bo sam nie utrzymałby się na nogach. Wszyscy siedzieli przy stole.
-Jak mogłeś?-zapytała szeptem chłopaka.
-Rano z nim porozmawiasz. Dzisiaj nie ma takiej opcji. Nic do niego nie dotrze-Max wytłumaczył Marcie. Po chwili każdy poszedł spać.

________________________

Taki o... ale na razie musi wystarczyć.
Do następnych rozdziałów bardziej się przyłożę.

5 komentarzy:

  1. KOCHAM TO! <3
    Jak się przyłożysz.. to dopiero będzie... Hm... NIE WIEM JAK TO UJĄĆ W SŁOWA!
    JEST TERAZ CUDNE! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale moim zdaniem to ty sie zawsze przykładasz
    to jest cudo **(
    czekam na nexta
    i zapraszam do mnie
    http://ineedyoutolie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń