piątek, 30 marca 2012

Rozdział 27.

-Najpierw ja-wtrącił Max-Mogę?
-Jasne-odpowiedział Jay.
-No to tak...-powiedział i odchrząknął-Co powiecie na mały wypad do klubu?
-Tak!-Tom, Siva i Nathan krzyknęli równo.
-A Wy się nie cieszycie?-Max skierował pytanie do Em, Marty i Jaya, gdy tamci przestali się tak emocjonować.
-Jasne, że się cieszę, ale aż tak tego nie uzewnętrzniam-odpowiedziała Emily i spojrzała na swojego chłopaka.
-A Wy?-Jess zapytała Jaya i Marthę.
-Też się cieszymy-odpowiedziała dziewczyna-To o której idziemy?
-Nie wiem. Do siódmej się wyrobicie?-zapytał żartobliwie Seev.
-Ha ha ha. Bardzo śmieszne-Em udała obrażoną-Jasne, że damy radę.
-No to dobrze, ale chcę wam oznajmić, że jest po czwartej-uśmiechnął się Tom.
-Co?-w panikę wpadła Jessica.
-Według mojego zsynchronizowanego ze stacją telewizyjną BBC zegarka jest godzina czwarta zero siedem-odpowiedział Max z poważną miną. Jednak nie na długo. Po chwili pojawił mu się na twarzy delikatny złowieszczy uśmieszek.
-Dziękuję George, a teraz oddajemy głos do studia-Tom wziął telefon do ręki udając, że to mikrofon. Nath nagle się wyprostował.
-Cóż za poufne informacje, jeszcze raz dziękuję. Dobranoc-z powagą wyznał dziewiętnastolatek.
-Jakie informacje?-zapytał zdziwiony Max-Przecież nic nie powiedziałem-po chwili ciszy-Aaaaa.... Już rozumiem. Chodziło o godzinę-sam odpowiedział sobie na pytanie, a wszyscy zaczęli się śmiać. O siódmej każdy był gotowy do wyjścia.

___________________

Niestety, brak weny :(...
A oto kilka ciekawych tekstów:
-"Yhym.... Bo tak. Bo tak jest lepiej."
-"Adorador"-powinno być adorator xd.
-A:"A teraz powiedz na głos jakiś owoc"
 B:"Marchewka! A niee... Jabłko ;D."
                                                         ~ Ivy

Czasem teksty mojej siostry mnie rozwalają ^-^.

czwartek, 29 marca 2012

Rozdział 26.

-No nareszcie jesteście-powiedziała Em stojąc w przedpokoju-Już chciałam dzwonić.
-Spoko, luzz-uspokoiła ją Marta.
-Macie szczęście, że nie ma jeszcze reszty-wtrącił Nathan.
-Idźcie nakryć do stołu-odparła Emily i wróciła do kuchni.
-To może wy ogarnijcie stół, a ja pomogę Emilce w kuchni-zaproponowała dziewczyna, a chłopcy się zgodzili.
-Jesteś zła?-zapytała Marta.
-Jasne, że nie-odpowiedziała-I jak się bawiliście?
-Nijak...
-Jak to?
-Żartuję. Było fajnie-odpowiedziała z szerokim uśmiechem na ustach.
-Tak się cieszę...
-Już jesteśmy!!-Tom krzyknął na całe gardło, gdy weszli do domu.
-Gdzie nauczyłeś się tak wydzierać?-zapytała Em, gdy Tom wszedł do kuchni.
-Na koncertach-odpowiedział i wzruszył ramionami.
-Co tak ładnie pachnie?-zapytał Max.
-To zależy. Może to być zupa lub drugie danie-odpowiedział Nath, który stał za Maxem.
-Widzę, że się postaraliście-uśmiechnęła się Jess.
-Tak-dodał jej brat.
-A teraz idźcie umyć ręce i zapraszam do stołu-powiedziała Emily. Dziewczyna wraz z Nathanem przygotowała zupę warzywną i pieczone mięso (specjalnie dla ich żarłoka-Maxa).
-Jak było na spacerze?-zapytał Jay przy stole.
-Świetnie. Żałujcie, że Was nie było-odpowiedziała Jessica.
-Nie uwierzycie jak Wam powiem, że widzieliśmy taką parę, co wyglądała jak Martha i Jay-wyznał Siva. Uciekinierzy wpadli w panikę-Ale przecież Wy nie jesteście razem, prawda? Tamci trzymali się za ręce i w ogóle...-Marta i Jay tylko się uśmiechnęli.
-A Ty, Max, czemu nic nie mówisz?-zapytała Em zmieniając temat.
-Ja jem-oznajmił-Później z Wami poplotkuję-odpowiedział i wziął się za kończenie swojej porcji obiadu. Po posiłku posprzątały dziewczęta. Chłopcy zaś zajęli kanapę w salonie.
-Martha...-zaczęła Jessica-Wiem, że to Wy tam byliście-powiedziała. Emily wypadł talerz z wrażenia.
-Nic się nie stało-Em uprzedziła pytanie chłopców, którzy szybko przybiegli do kuchni.
-Co się stało?-zapytał Nath.
-Po prostu. Talerz wypadł mi z rąk i tyle-odpowiedziała i zaczęła zbierać fragmenty naczynia.
-Ja to zrobię-stwierdził Tom i wziął się do pracy.
-Ciekawe co na to powie Sue?-zastanawiała się Emilka.
-Przecież to był wypadek, każdemu mogło się to przytrafić-tłumaczył Seev.
-Taa...-odpowiedziała.
-Chodźmy do ogródka, hee? Co Wy na to?-zaproponował Jay.
-Tak. To świetny pomysł-odpowiedział z entuzjazmem Tom. Po głowie Marty cały czas krążyły słowa:"Wiem, że to Wy tam byliście." Nie miała pojęcia co teraz zrobić. Jak ona i Jay nie powiedzą co między nimi jest to zrobi to Jessica.
-Jay, musimy pogadać-Polka złapała go za ramię zanim wyszli na zewnątrz.
-Co jest?-zapytał i wziął ją za rękę.
-Bo... Jess wie, że to my byliśmy w kawiarni-odpowiedziała

W OGRÓDKU.
-Hahahaha. Nie wierzę. Na serio jak byłeś mały to...-zaczęła Em przez łzy.
-Tak, tak-odpowiedział Max-Proszę nie powtarzaj tego.
-Jasne-uśmiechnęła się.
-A Ty, co śmiesznego zrobiłaś w młodości?-zapytał Tom.
-Nic-odpowiedziała, a wszyscy zaczęli się śmiać, wszyscy oprócz nieobecnej Marty i Jaya-A z resztą, ja jestem młoda. Wy opowiadać historię z mojego przedziału wiekowego. Ja jestem od Was dużo bardziej dojrzała-powiedziała z powagą, a po chwili wybuchła śmiechem. Po kilku minutowym napadzie śmiechu do reszty dołączyła Martha z Jayem. Niestety, nie mieli tak dobrych humorów jak ich przyjaciele.
-Musimy Wam coś powiedzieć...-zaczął Jay.

wtorek, 27 marca 2012

Rozdział 25.

KAWIARNIA.

-Jak myślisz, Emilka będzie zła, że wyszliśmy?-Marta zapytała popijając kawę.
-Nie sądzę. To był jej pomysł. Niczym się nie martw-uspokajał ją Jay-Przecież nie jesteśmy dziećmi.
-Taa...-odparła bez wyrazu, a on wziął dziewczynę za rękę.
-Jak chcesz to możemy wrócić.
-Co? Nie ma mowy-ożywiła się-Nie wiedziałam, że umiesz gotować-powiedziała zmieniając temat.
-Tak jakoś wyszło-odparł.
-Nie bądź taki skromny.
-To tylko śniadanie-dodał.
-Ale jako jedyny je zrobiłeś.
-Lubię improwizować, zwłaszcza w kuchni-uśmiechnął się.
-Czego ja się dowiaduję...-powiedziała.
-Daj mi jeszcze 5 minut i przez pomyłkę powiem Ci jaki mam kolor bokserek-zażartował.
-O, więc masz bokserki-ciągnęła temat.
-No widzisz? Lepiej chodźmy do parku-zaproponował wstając.
-A co zrobimy jak spotkamy naszych spacerowiczów?
-Em wysłała nas do sklepu. Zapomniałaś?
-No tak. To chodźmy-i wyszli z kawiarni. Po kilku minutowym spacerze po parku usiedli na ławce. Zrobiła się niezręczna cisza.
-Wiesz, jeśli chodzi o nas...-zaczął chłopak-To...
-Jay... Nie musisz się wysilać... Wiem co czujesz.
-Ale to nie wszystko-zaprotestował, a Marta się zdziwiła.
-"Matko, to co jeszcze chce mi powiedzieć?"-pomyślała.
-Bo... Wiem, że różnimy się pod względem wieku i nie chcę Cię do niczego zmuszać. Wiem jak to jest i...
-Zaczekaj-przerwała mu-Nie wiem do czego zmierzasz, ale już mi się to nie podoba-wyznała.
-Ja chcę tylko powiedzieć, że jeśli nie chcesz...-zaczął. Marta przerwała mu całując go delikatnie w usta.
-Lepiej już nic nie mów-wyszeptała. Chłopak był w szoku.
-Jeśli w taki sposób masz zamiar mnie uciszać to caaały czas będę nawijał-powiedział patrząc jej w oczy.
-Zapomnij-odpowiedziała. Dziewczyna wstała.
-A Ty gdzie się wybierasz?-zapytał i wziął ją za rękę. Wcale jej to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Była szczęśliwa, że Jay nie wstydził się swoich uczuć.
-Do domu. Już późno. Zaraz będzie obiad-odparła i poszli.

_________________________

Taki krótki rozdział, bo mało mam czasu....
Mam nadzieję, że się podoba :D.

sobota, 24 marca 2012

Rozdział 24.

Gdy Emily się obudziła, Natha nie było już w łóżku. Postanowiła szybko się ubrać i zejść na dół skąd dochodził śmiech.
-Cześć wszystkim-przywitała się wchodząc do kuchni.
-Hej-odpowiedzieli chórem jedząc śniadanie. Nathan podszedł do dziewczyny i ją pocałował.
-Czemu mnie nie obudziłeś?-zapytała.
-Nie miałem serca-odpowiedział i razem usiedli do stołu.
-Przepraszam, że zrobienie śniadania wypadło na Was-odparła Em do dziewczyn.
-Ale my nawet nie dotknęłyśmy deski do krojenia-stwierdziła Jess.-Jay dzisiaj krzątał się w kuchni-dodała Marta.
-Jay, nie chcę Cię urazić, ale Twoje śniadanie nie dorasta wczorajszemu obiadowi nawet do pięt-powiedział Max uśmiechając się do Emilki.
-Tak, z tym muszę się zgodzić-przyznał Seev.
-Dajcie już spokój. Cieszcie się, że macie co jeść, bo gdyby nie Jay to jeszcze chodzilibyście głodni-uśmiechnęła się Emily.
-Właśnie-zgodził się chłopak. Po posiłku pozmywały dziewczęta.
-To co, spacer?-zapytał Tom siedzący na kanapie.
-Sorry, ale ja zostaję-odpowiedziała ze smutkiem Em.
-Czemu?-zapytał zdziwiony Max.
-Ktoś musi zrobić obiad-odpowiedziała.
-To ja Ci pomogę-dodał Nath, a wszyscy zaczęli się śmiać-No co?
-Przecież Wy razem nic nie ugotujecie-wyznał Tom, który miał rację.
-No to zobaczymy-droczył się chłopak.
-To ja może zostanę i ich popilnuję-wtrąciła Martha.
-Ja też na wszelki wypadek zostanę-oznajmił Jay.
-A Ty po co?-zapytała Jessica.
-A kto coś ugotuję?-chłopak szybko wymyślił powód, żeby zostać z Martą. Wiedział, że Nath i Emily nie będą zwracać na nich uwagi, więc może dadzą radę się gdzieś wymknąć, lecz w to wątpił. Cały czas mówił:"Z moim szczęściem...".
-Dobra, jak sobie chcecie. My idziemy-stwierdził Tom.
-Miłego spaceru-uśmiechnęła się Emily, a Jess, Max, Tom i Siva wyszli.
-No to co, do roboty-poganiała wszystkich Em.
-Jak to?zapytał Nathan.
-Tak bardzo chciałeś zostać, że muszę to wykorzystać-stwierdziła dziewczyna.
-No tak, mogłem się tego spodziewać. Nie odpuścisz, co?
-O nie...-odpowiedziała, a on ją pocałował-Idź, umyj ręce.
-Ja też idę-w tym momencie Emily i Jay zostali sami.
-Rozmawiałeś z nią?-zapytała szeptem Em.
-Tak-odpowiedział.
-I co?
-Czemu mi nie powiedziałaś, że to ja jej się podobam?-zapytał dziewczynę.
-Co? Ja nic nie wiedziałam. Mówiła, że jest starszy i ...
-W porządku-przerwał jej-Wiesz co, chciałbym z Marthą wyskoczyć na kawę...
-Jane, idźcie, ja coś wymyśle-tym razem ona mu przerwała.
-Ale serio?
-Tak. Idziecie do sklepu, jasne?
-Oczywiście-i przyszła Marta z Nathem.
-Skarbie, to robimy ten obiad, czy nie?-zapytał chłopak prowadząc Emily do kuchni.
-Tak, tak. Już-odpowiedziała. Po chwili Martha z Jayem wyszli.

_____________________________

Dla Myii, żeby się nie smutała ;***.

piątek, 23 marca 2012

Rozdział 23.

Dziewczyna stała jak wryta.
-Martha, nie bierz tego do siebie. Nie wiem, co o tym myślisz, ale ja po prostu musiałem Ci o tym powiedzieć-tłumaczył Jay. Dziewczyna tylko się na niego gapiła-Wiesz co, zapomnij o tej sprawie. Lepiej skończmy robić kolację-dodał i wziął się do roboty. Marta zrobiła to samo. Podczas kolacji tylko ona siedziała cicho. Cały czas myślała o tym, co Jay jej powiedział.
-Przepraszam-odparła wstając od stołu-Muszę się przewietrzyć-dodała i wyszła.
-Co się stało Marcie?-zapytał Tom.
-Nie mam zielonego pojęcia-odpowiedziała Em.
-Sprawdzę-wtrącił Jay i poszedł do ogródka za domem.
-Nic mi nie jest-uprzedziła siedząc za plecami do drzwi.
-W porządku. Mogę?-zapytał wskazując wolne miejsce obok.
-Tak-odpowiedziała nie patrząc na niego.
-Martha...-zaczął.
-Jay, proszę. Nie teraz-przerwała chłopakowi. Wzięła głęboki wdech, jakby chciała coś powiedzieć, lecz zamiast tego położyła mu głowę na ramieniu. Jay odruchowo objął dziewczynę i się do niej przysunął.
-Nie chciałem Cię smucić-stwierdził.
-Wiem i tego nie zrobiłeś-odparła.
-Więc o co chodzi?
-Że Ty... Bo... Ja... Jak mówiłam o, o tym...-Marta plątała się w swojej wypowiedzi.
-Spokojnie. Jeszcze raz. Od nowa.
-Ty jesteś tym chłopakiem-wyszeptała.
-Co?-Jayowi zrobiło się słabo. Dziewczyna schowała twarz w dłonie. On przykucnął na przeciwko niej odsłonił twarz. Gdy spojrzała na Jaya, uśmiechnął się. Marta delikatnie odwzajemniła uśmiech-Nie wierzę.
-Ja też-odparła. Chłopak wziął ją za rękę i przyłożył do swojej klatki piersiowej.
-Moje serce bije dla Ciebie-powiedział. Martha się zarumieniła-Może pójdziemy razem na kawę?-zaproponował.
-Jutro?-zapytała.
-Jeśli nie masz nic przeciwko.
-Jasne, że nie.
-Od samego początku mówiłaś o mnie, a ja nie skojarzyłem-dziwił się chłopak-Przecież z Tobą rozmawiam, a Ty mówiłaś...
-Bo wcześniej było zupełnie inaczej-przerwała mu.
-Aktualna sytuacja baaardzo mi się podoba-uśmiechnął się i pocałował ją w czoło.
-Robi się zimno-powiedziała po chwili Marta.
-Tak, wracajmy-dodał i dołączyli do reszty.
-Co się z Wami dzieje? Już chciałam po Was iść-odparła Jess.
-Jak widzisz, nie ma takiej potrzeby-Jayowi nagle poprawił się humor. Emily ziewnęła.
-Kochanie, powinnaś się położyć-stwierdził Nath-Z resztą, jak my wszyscy.
-Tak. Ja też jestem zmęczona-zgodziła się z bratem Jessica.
-Śpicie gdzie chcecie. Ja zaraz pójdę po materace i pościel. Chyba, że ktoś będzie szybki i zajmie łóżko-uśmiechnęła się Marta.
-Dobra, to dziewczyny biorą łóżka, a my podłogę-oznajmił Max.
-Zajmuję podłogę u Lily w pokoju!-krzyknął Nathan, a wszyscy zaczęli się śmiać.
-Podłogę, czy pół łóżka?-zażartował Seev, a Emily się zarumieniła. Jay i Martha spojrzeli na siebie.
-Too może, żeby nie było Wam tutaj ciasno...-zaczął Jay.
-Pójdziesz do Marthy-dokończył Tom.
-Jeśli nie masz nic przeciwko-powiedział Jay do dziewczyny.
-Skoro musisz-odparła, przewróciła oczami, a po chwili puściła do niego oko.
-To ja idę po materace-wtrąciła Em.
-Pomogę Ci-i poszła z Nathem.
-Jak myślisz, będą razem?-zapytała z nadzieją dziewczyna biorąc pościel.
-Oby, bo jak nie, to Jay chyba się załamie-odpowiedział chłopak.
-Teraz oboje są jacyś nad wyraz szczęśliwi. Nie wiem, czy to dobrze wróży-stwierdziła Em.
-Musimy poczekać-dodał-A teraz chodźmy, bo młoda zacznie się o nas martwić. Porozmawiamy później.
-Mam nadzieję-uśmiechnęła się. Jak ustalili to wcześniej, Jess spała na kanapie w salonie, a tuż pod nią Max, Tom i Siva. Na górę poszła Emily, Martha, Jay i Nathan.
-Mam nadzieję, że będzie Ci wygodnie na materacu, bo możesz zapomnieć o tym, że podzielę się łóżkiem-zażartowała Marta siedząc z Jayem w swoim pokoju.
-Nawet jak będę tak ładnie prosił?-zapytał robiąc słodkie oczka.
-Musiałabym się zastanowić-pokazała zęby w szczerym uśmiechy.
-Tylko tak żartuję. Dwie noce jakoś przeżyję-powiedział i wygodnie ułożył się na materacu.
-Przepraszam na chwilkę. Idę do łazienki-odparła.
-Okey. Czekam-i wyszła.
-Lily, daj spokój. Wszystko będzie dobrze-powiedział Nath obejmując dziewczynę-Przecież nagle nie powie Ci, że musisz wracać do domu.
-Nie znasz mojej mamy. Ona jest strasznie uparta-odpowiedziała.
-Ale mojemu urokowi osobistemu na pewno się nie oprze-dodał i pocałował dziewczynę w usta.
-No nie wiem-droczyła się z nim.
-Skarbie, nie martw się przyszłym weekendem tylko obecnym.
-Dlaczego?-zdziwiła się.
-Bo jak tak dalej pójdzie, to Max wprowadzi się tu na stałe. I to wszystko będzie Twoja wina.
-Moja?-ponownie zapytała.
-Yhym. Za dobrze gotujesz-odpowiedział i jeszcze raz ją pocałował.
-Jasne-odparła z sarkazmem-A teraz chodźmy spać, bo jutro nie wstanę.
-Oczywiście-zgodził się z Em i poszedł na materac.
-Jeśli chcesz to chodź-powiedziała robiąc miejsce na łóżku.
-Już drugi raz słyszę taką propozycję od Ciebie-uśmiechnął się i usiadł obok Emily.
-Ale tylko spróbuj...-ostrzegła go.
-Tak, wiem. To, że jesteśmy parą nie oznacza, że zaraz mogę Cię obmacywać. Chyba, że na to pozwolisz.
-Chyba, że-powtórzyła.
-Ale przytulić się do Ciebie mogę?-zapytał dla pewności, żeby w środku nocy nie dostać od niej z liścia.
-Jak tak bardzo Ci zależy-zażartowała i przytuleni do siebie, poszli spać.

_________________________________________

Żadna rewelacja :(. No ale cóż...
A tak wgl: pozdrowienia dla Ivy(crazy_amazing-tylko się nie złość za to przezwisko ;**.), Myii(dzięki za dzisiejszy koncert <hahaha>), i caaałej ekipy TM :*.

niedziela, 18 marca 2012

Rozdział 22.

-A już myślałam, że zginęliście-do kuchni weszła Jess.
-Nie, już idziemy-odpowiedział Jay biorąc kilka szklanek. Marta zgarnęła resztę i poszli do salonu.
-Myślałem, że się nie doczekam-powiedział Max.
-A jednak-stwierdził Jay. Żałował, że nie mieli jeszcze chwili. Może zdobyłby się na odwagę i powiedział jej co czuje.
-Jay, możesz na chwilkę?-zapytała Emily-Jesteś wysoki. Potrzebuje twojej pomocy.
-Już idę-odpowiedział i wyszli do kuchni-Co jest?
-Jak mogłeś mi nie powiedzieć?-zapytała z wyrzutem.
-Em, przepraszam, ale...-zaczął chłopak.
-Gdybym wiedziała, że chodzi o Martę-wyszeptała-To dałabym Ci trochę inne rady.
-Więc nie jesteś zła?-zapytał skołowany.
-No jasne, że jestem-odpowiedziała-Ale tylko dlatego, że nie powiedziałeś, że chodzi o nią. Lubię Cię i uważam, że zasługujesz na szczęście, tak samo jak ona, ale nic na siłę. Ona... Chyba ten chłopak na serio jej się podoba-powiedziała Emilka.
-Tak, wiem. I dlatego niczego od niej nie oczekuję, ale musi wiedzieć, co jest grane.
-Też tak uważam.
-Em, musimy coś wymyślić, bo miałem Ci w czymś pomóc.
-Spokojnie. Nie ma powodu do paniki-odpowiedziała-Jak możesz, to zdejmij z tamtej półki salaterkę-pokazała dziewczyna, a sama wzięła paczkę chipsów i ją otworzyła. Po chwili wrócili do salonu.
-Gdzie jest łazienka?-zapytał Tom po kilkunastu minutowej rozmowie.
-Ja Ci pokażę-odpowiedziała Jessica i wyszli na korytarz.
-"Masz czas, żeby porozmawiać przez skaypa?"-Emilia dostała wiadomość od mamy.
-Przepraszam na chwilkę-powiedziała, wzięła laptopa i poszła do kuchni.
-Cześć mamo-pomachała dziewczyna.
-Witaj Skarbie-odparła pani Nowak-Co u Ciebie?
-Nic takiego. Właśnie przyszli znajomi-odpowiedziała. Nagle Jay z Sivą wpadli do kuchni uciekając przed wielkimi papierowymi kulkami, które rzucał Nath, Max i Tom. Jess wraz z Martą tylko obserwowały całe zajście-Lepiej mów co u Ciebie.
-No to nie będę Wam przeszkadzać. Porozmawiamy później-odparła mama Emilki-Co sie tam dzieje?-zapytała po usłyszeniu wrzasków.
-Możecie znaleźć sobie jakieś inne pole bity?-dziewczyna skierowała pytanie do chłopców.
-Przepraszam, nie wiedziałem, że rozmawiasz-odpowiedział Nathan-Już sobie idziemy-dodał i pocałował ją w czoło.
-Emilio, chcesz mnie o czymś poinformować?-zapytała surowym głosem pani Nowak.
-Tak właściwie to tak. To właśnie był mój chłopak-powiedziała zmieszanym głosem Emily.
-Co? I ja z ojcem o niczym nie wiemy? Czy Wy może...-zaczęła kobieta.
-Mamo, daj spokój, nie-przerwała Em czerwieniąc się.
-Chciałabym go poznać.
-Teraz?
-A kiedy?
-Zaraz wracam-odpowiedziała i poszła po chłopaka tłumacząc mu, o co chodzi.
-Super, poznam Twoją mamę-ucieszył się Nath-Dobry wieczór-przywitał się.
-Moja mama nie zna angielskiego-wytłumaczyła dziewczyna.
-Kurcze-powiedział cicho-Jestem Nathan Sykes. Bardzo miło mi panią poznać.
-Mówi, że mu miło Ciebie poznać-przetłumaczyła dziewczyna.
-Mi również-odpowiedziała pani Nowak.
-Jej też-Em skierowała odpowiedz do chłopaka. On natomiast się uśmiechnął.
-Mamo, to nie ma sensu-powiedziała Emilka.
-Masz rację. Za tydzień porozmawiamy, kiedy będę w Londynie-stwierdziła kobieta.
-Co? Nie ufasz mi?-zapytała. Chłopak z tonu jakiego użyła każda z pań nie wywnioskował nic dobrego.
-Emilio, oczywiście, że Ci ufam, ale chcę poznać Twojego chłopaka i znajomych-odpowiedziała spokojnie.
-Jasne, jak zawsze. Wiesz co, muszę kończyć.
-To do zobaczenia za tydzień-pożegnała się.
-Ta... Za tydzień-i wyłączyła skaypa.
-Co się stało?-zapytał Nathan.
-Moja mama-zaczęła po polsku-Przepraszam. To z przyzwyczajenia. Nie mówię na co dzień po angielsku i...
-W porządku. Sam z chęcią się czegoś nauczę-odparł.
-Moja mama chce przyjechać na przyszły weekend-oznajmiła, gdy wszyscy byli w kuchni.
-Ale coś się stało?-zapytał zaniepokojony Jay.
-Nathan nie spodobał się pani Novak-zaśmiał się Seev.
-Ogólnie chce Was poznać-powiedziała Emily.
-To czym się martwisz?-zapytała Jessica.
-Tak, w sumie to nie ma się czym martwić-stwierdziła-Zmieńmy temat-odparła, lecz cały czas myślała o matce.
-Wiecie co, chodźmy gdzieś-zaproponował Tom-Jest już ciepło.
-Dobry pomysł, ale nie na dzisiejszy wieczór-stwierdziła Jess.
-No to jutro-padła propozycja ze strony Nathana.
-Świetnie, jestem za-uśmiechnęła się Emilka, gdy chłopak objął ją w talii.
-Skoro jutrzejszy dzień mamy zaplanowany, to może pomyślmy o dzisiejszym-powiedział Jay.
-To chłopcy niech pomyślą, a my zrobimy kolację-stwierdziła Marta.
-Mam lepszy pomysł-wtrącił Jay-Zamienię się z Jess. Ona i tak nie przepada za siedzeniem w kuchni.
-Świetny pomysł-odparła Em-No to na co jeszcze czekacie? Do roboty.
Grupka w salonie śmiała się i żartowała. W kuchni również nie było nudno.
-Przesuń się trochę, zajmujesz cały stół-odparła Martha szturchając w żebra Jaya.
-To nie moja wina, że jestem taki szeroki w barach-zażartował.
-Wiecie co, ja chyba nie jestem Wam potrzebna. Sami dajecie sobie radę-stwierdziła Emily, puściła oko do chłopaka i wyszła.
-Wcześniej chyba chciałeś mi o czymś powiedzieć-odparła Marta po chwili milczenia.
-Tak, bo... Wiesz, ja...-wziął głęboki wdech.
-Jay, co jest?-zapytała krojąc pomidora.
-Wolałbym, żebyś odłożyła jakiekolwiek ostre przedmioty-powiedział kładąc swoją dłoń na jej.
-Okey-odpowiedziała niepewnie. Teraz stali na przeciw siebie.
-Już dawno temu chciałem Ci o tym powiedzieć, ale nie miałem odwagi. Jeszcze wyskoczyłaś z tym chłopakiem.
-Jay, możesz przejść do rzeczy?-zapytała patrząc mu w oczy.
-Tak, oczywiście-odpowiedział-Bez owijania w bawełnę.
-Właśnie-uśmiechnęła się.
-Kurde, ale Ty mi to utrudniasz-stwierdził przeczesując palcami włosy-Nie no. Muszę Ci to powiedzieć-przeszedł się po kuchni. Marta tylko go obserwowała, nie chciała nic mówić widząc, jakie to dla niego trudne-Wiem, że to szalone, ale podobasz mi się-w końcu to z siebie wydusił.

piątek, 16 marca 2012

Rozdział 21.

PIĄTEK(po lekcjach, dom państwa Thomson).
-Nie wierzę, że mogli coś takiego zaproponować-powiedziała z niedowierzaniem Jessica.
-A jednak-odparła Emilka krzątając się w kuchni.
-Niedługo powinni być chłopcy-dodała Marta patrząc na zegarek. Po chwili usłyszały dzwonek do drzwi.
-Hej-powiedziała Martha z uśmiechem na ustach.
-No cześć-szczerzył się Tom. Chłopcy przywitali się-Fajny domek-dodał rozglądając się.
-Dzięki-odparła Em wtulona w Natha.
-Siadajcie do stołu. Zaraz będzie obiad-wtrąciła Jess.
-Co? Ale my nie jesteśmy głodni-powiedział Siva.
-Mów za siebie. Ja z chęcią skosztuję, co przygotowały dziewczyny-stwierdził Max zacierając ręce.
-No weźcie. Tyle czasu spędziłyśmy w kuchni, a Wy nawet nie spróbujecie-powiedziała Marta.
-Kurczak po Polsku-odparła z uśmiechem Jessica-Na pewno takiego nie jedliście, więc bez gadania idziecie do łazienki myć ręce-dodała stanowczo.
-Tak jest-powiedział Jay salutując.
-Niebo w gębie-odparł Nathan przy stole.
 -Gdzie nauczyłyście się tak gotować?-zapytał zaciekawiony Max.
-Wszystko jest zasługą Emilki. Ja i Jess tylko pomagałyśmy-odpowiedziała dziewczyna.
-Nie wierzcie jej. Gdyby nie one...-zaczęła Em.
-To już dawno byłoby gotowe-dokończyła Jessica.
-Niestety, muszę to przyznać. Cały czas jej przeszkadzałyśmy-wyznała Martha.
-Nie prawda-zaprzeczyła Emily.
-Nie bądź taka skromna-dodał Jay.
-Mogę zapisać się do ciebie na obiady?-zapytał Max, a wszyscy zaczęli się śmiać-Ale ja mówię poważnie.
-No jasne...-odpowiedziała Emilka i wstała, żeby sprzątnąć ze stołu.
-Siadaj, my posprzątamy-powiedział Seev, po czym chłopcy wzięli się do roboty. Po 30 minutach wszystko było pozmywane. Dziewczęta były w szoku.
-Wow, jestem pod wrażeniem-odparła Em i pocałowała Natha w policzek.
-A ja?-upomniał się Tom-Też pomagałem. Nie należy mi się jakaś nagroda?
-Na pewno nie taka-protestował Nathan-Masz swoją dziewczynę.
-No dobra, była praca, to teraz czas na zabawę-uśmiechnęła się Marta-Co robimy?
-Mam pomysł-zaczął Tom.
-Robimy lodowisko!-krzyknął Jay z Sivą i przybili sobie piątki.
-Co?-zapytała Jess.
-Bez obaw. Wodę wylejemy za domem-wytłumaczył Max.
-Nie wiem, czy Wam wyjdzie, bo jest +3 stopnie Celsjusza.-powiedziała Emily.
-No wiesz co... Zepsułaś nam całą zabawę-Nathan udał obrażonego.
-Wybacz mi, nie chciałam-udała smutek i żal z zaistniałej sytuacji.
-Wybaczę Ci, ale ta rana cały czas będzie w moim sercu-odparł chłopak i przyłożył prawą dłoń do serca. Wszyscy wybuchli śmiechem, nawet on.
-Nie powinieneś śpiewać tylko grać w teatrze-stwierdziła jego siostra.
-Skoro mowa o śpiewie. To co powiecie na karaoke?-zapytała Martha.
-Super-odpowiedział Jay.
-Z chęcią się powygłupiam-dodał Tom.
-Dobra, ale ja nie śpiewam-powiedziała Em.
-Kochanie-zaczął Nath-Przecież to tylko zabawa.
-Tak, ale to jak Wy śpiewacie, a jak ja to zupełnie inna sprawa-wytłumaczyła.
-To Ty nie wiesz?-zapytał zdziwiony Jay.
-O czym?-odpowiedziała pytaniem.
-Przecież my nie umiemy śpiewać-odpowiedział Tom.
-My śpiewamy z playbacku-dodał szeptem Seev. Polki wyglądały na zdziwione, chłopcy zaś udawali poważnych. Wreszcie Max nie wytrzymał i wybuchł głośnym śmiechem. Wszyscy śmiali się przez długi czas. Dziewczęta aż się popłakały widząc jak Tom leży na podłodze próbując przestać się rechotać.
-Ale was wrobiliśmy-odezwał się Jay.
0Tak, bardzo zabawne-odparła z sarkazmem Marta. Po chwili znalazł się ochotnik do zaśpiewania pierwszej piosenki.
-To co chcesz zaśpiewać?-zapytał Max chcąc włączyć karaoke.
-Hmm...-zastanawiał się-Już wiem. "Friday" Rebecci Black-odpowiedział Tom, wszyscy znów zaczęli się śmiać. Chłopak zaczął śpiewać. Szło mu całkiem nieźle, gdyby nie to, że się śmiał i wysokie dźwięki śpiewał fałszując dla żartów.
-Lepiej od oryginału-stwierdziła Jessica po długich oklaskach dla wokalisty.
-Dziękuję-odpowiedział i się ukłonił-Kto teraz?
-Może Emilka?-zaproponowała Martha.
-Co? Nie-e-protestowała dziewczyna.
-Przecież śpiewasz całkiem nieźle-powiedziała po polsku.
-Właśnie, że nie-kłóciła się Emily.
-Co jest?-zapytał Nathan.
-Nic takiego. To to śpiewam?-zapytała dziewczyna.
-Może Adele "Rolling in the deep"-zaproponował Seev.
-Włączaj-zgodziła się-"There's a fire starting in my heart. Reaching a fever pitch it's bringing me out the dark"-zaczęła Emilka. Reszta słuchała w zachwycie. Nikt nie spodziewał się, że Em tak dobrze śpiewa. Gdy skończyła, nikt nic nie powiedział-Ej, co jest?-zapytała zawstydzona. W tym momencie Tom zaczął bić brawo,a reszta do niego dołączyła. Dziewczyna jeszcze bardziej sie zarumieniła i spuściła wzrok.
-I Ty mówisz, że nie umiesz śpiewać? Jaja sobie robisz-oznajmił Jay.
-Widzicie jaka mam zdolną dziewczynę-pochwalił się Nathan, podszedł do dziewczyny i pocałował ja w policzek.
-Lepiej tak się nie chwal, bo Ci ją ktoś zabierze-uprzedził go Max. The Wanted wraz z dziewczynami śpiewali i śmiali się ponad godzinę.
-Przyniosę coś do picia-powiedziała Martha.
W kuchni dziewczyna próbowała zdjąć szklanki z wiszącej półki. Niestety jest za niska, żeby to zrobić bez użycia krzesła.
-Może pomóc?-zapytał Jay wchodząc do pomieszczenia.
-Jeśli chcesz-odpowiedziała. Chłopak podszedł do niej i bez problemu zdjął potrzebne naczynia-Dzięki.
-Nie ma sprawy-odparł.
-Ty to masz wyczucie. Wiesz kiedy przyjść.
-No jasne. Wiesz, telepatia-powiedział z uśmiechem.
-Fajnie, że przyszliście-stwierdziła dziewczyna i usiadła przy kuchennym stole.
-Też się cieszę-powiedział i zrobił to samo-Martha...-zaczął.
-Tak?

sobota, 10 marca 2012

Rozdział 20.

-Na przykład tego, że nie spróbowałeś wcześniej z nią porozmawiać-odpowiedział Nathan.
-Tak, ale może to i dobrze, że nie rozmawialiśmy-stwierdził Jay.
-Dlaczego?
-Bo może to właśnie z nim będzie szczęśliwa.
-A z Tobą by nie była?
-Nie wiem.
-I teraz być może nigdy się nie dowiesz-odparł Nath.
-Nie rozmawiajmy już o tym-poprosił Jay.
-Jak chcesz.

U EMILY I MARTHY(w tym samym czasie).
-I co, zapraszamy ludzi na weekend?-zapytała Em.
-Nie wiem. Jeśli chcesz...-odpowiedziała bez wyrazu dziewczyna.
-Tamtego chłopaka też możesz zaprosić
-O nie. Nie ma mowy. Ja na pewno go nigdzie zapraszać nie będę-odparła Marta.
-Dobrze wiesz, że nie możesz czekać na cud. Nie przyjdzie tu i nagle nie wyzna Ci miłości.
-Wiem, ale wiesz jak jest. Ty też nie dzwoniłaś do Nathana i nie zapraszałaś go do kina czy coś. To on się z Tobą umawiał.
-Rozumiem, ale teraz zrobię wyjątek i zadzwonię . Zapytam się, czy maja wolny weekend.-powiedziała Emilka i poszła do drugiego pokoju.

DOM THE WANTED(po 21:00).
-Mam nadzieję, że nie macie żadnych planów na najbliższe trzy dni?-zapytał Nath wchodząc do salonu.
-Tak się składa, że nie-odpowiedział Seev.
-No to teraz już macie.
-Jak to?-zapytał Max.
-Dziewczyny mają wolną chatę. Mamy zaproszenie. Mówiły, że chcą się zrekompensować za poprzedni tydzień-odpowiedział najmłodszy członek zespołu.
-Super-ucieszył się Tom.
-A Ty, Jay, się nie cieszysz?-zapytał Max.
-Jasne, że się cieszę-odpowiedział.
-Ciekawe, czy znowu będziemy oglądać film wybrany przez Jaya?-zadał pytanie Siva z uśmiechem na ustach.
-O nie. Nigdy-odpowiedział Jay.
-Boisz się, że zaśniemy?-zażartował Tom.
-A Ty nie? Ostatnio, tylko na chwilę zostawiliśmy Natha z Emily i już spali w jednym łóżku, a nie byli parą. Ciekawe, co będzie teraz?-zastanawiał się Jay.
-Tak Jay, to bardzo zabawne-powiedział z sarkazmem dziewiętnastolatek.
-To co, jutro idziemy do dziewczyn i wracamy...-zaczął Max.
-W niedzielę-dokończył Nathan.
-To konieczny jest własny prowiant-stwierdził Tom.
-Tylko bez przesady. One są niepełnoletnie-powiedział Jay.
-Lily mówiła, że Jess pójdzie do nich po lekcjach-odparł Nath-Wieczorem możemy już być u Thomsonów, bo wyjeżdżają w południe.
-Ale to nie jest żaden problem-Max chciał się upewnić-Żeby nie robić kłopotu dziewczynom.
-Nie, ponoć to jest pomysł Johna-odpowiedział chłopak.
-No to ostro-odparł Tom.

___________________________________
Niestety, dzisiaj nie miałam weny, ale obiecuję, że następne będą ciekawsze :D ;**.

piątek, 9 marca 2012

Rozdział 19.

-Gdzie byłaś tak długo?-zapytała Marta wchodząc do pokoju Emilki.
-W parku-odpowiedziała odrywając się od lekcji.
-Naprawdę?-zapytała podejrzliwie-Em, obiecaj mi, że jeśli będzie coś nie tak to mi powiesz.
-Marta, o co ci chodzi? Wszystko jest w porządku-odpowiedziała Emily.
-Ale obiecaj.
-Obiecuję-powiedziała wzdychając. Po chwili zadzwonił jej telefon.
-Cześć-usłyszała głos Nathana i słuchawce.
-No hej-odpowiedziała.
-Masz może wolny wieczór?
-Może dam radę coś wymyślić.
-To szykuj się na 16:30. przyjdę po Ciebie i pójdziemy do kina.
-Ale nie chciałabym zostawić Marthy. Rozumiesz?
-Nie ma problemu. Coś się wymyśli... Już wiem, Jay nie ma planów. Porozmawiam z nim.
-Nie jesteś zły?-zapytała.
-Na Ciebie? Nigdy-odpowiedział i się rozłączył.
-Marta, ubieraj się. Idziemy do kina-powiedziała Emily po odłożeniu telefonu..
-Jak to?-zapytała zdziwiona-Myślałam, że idziesz z Nathem, a nie całą paczką.
-Bo nie idę-odparła.
-O nie. Nie ma mowy. Nie idę. Nie będę wam przeszkadzać.
-Ale będzie też Jay.
-I co z tego? Nie idę.
-No proszę-powiedziała błagalnym głosem-Jak Ty chciałaś gdzieś iść to ja nie miałam nic przeciwko.
-Ale...
-No weź-przerwała jej dziewczyna.
-No dobra.
-Dziękuję-odparła Emilka przytulając koleżankę. Kiedy się ubierała przypomniało jej się, że Jay mówił o jakiejś dziewczynie i żałowała, że nie zadzwoniła do niego i powiedziała, żeby ją zaprosił-"Może teraz zadzwonię"-pomyślała-"Kurde, nie mogę. A co będzie z Martą? Ona na 100% nie zaprosi tego kolesia."
-Gotowa?-zapytała Marta wchodząc do pokoju Emily.
-Tak-odpowiedziała.
-To dobrze, bo chłopcy zaraz będą.
Po kilku minutach do drzwi zapukał Nathan. Otworzyła mu Marta.
-Cześć-powiedział chłopak.
-Hej-odpowiedziała. W tej chwili w drzwiach stanęła Em.
-Cześć dziewczyny-przywitał się Jay. Nath pocałował Lily w policzek.
-Gołąbeczki, możemy już iść?-zażartowała Martha, a Jay się uśmiechnął.
-No jasne. Już dawno-powiedział z uśmiechem dziewiętnastolatek biorąc Emilię za rękę. W drodze do kina Marta i Jay nie rozmawiali ze sobą. Pytania i ewentualne odpowiedzi kierowane były do całej paczki. W kinie przed seansem Em znalazła chwilę, żeby porozmawiać z Jayem sam na sam.
-Tak strasznie Cię przepraszam-powiedziała Emily.
-Za co?-zapytał zdziwiony.
-Bo powinna być tu Twoja wymarzona dziewczyna. Nie ma jej, bo jest Martha. To znaczy ona taż mogła przyjść z takim jednym, ale się bała i...
-Em, zwolnij, a przede wszystkim nie panikuj-powiedział chłopak. Gdy usłyszał, że Marcie się ktoś podoba, stracił jakiekolwiek nadzieje.
-Okey-odparła i wzięła dwa głębokie wdechy.
-Ja nie zaprosiłem nikogo bo...tak jakoś wyszło.
-Nath mówił, że nie masz żadnych planów i od razu pomyślał, że może przyjdziesz z nami-powiedziała.
-No i jestem, ale Martha mogła przyjść ze swoim chłopakiem-odparł Jay dusząc w sobie smutek.
-Co? Ona nie ma chłopaka. Tylko mówiła, że jej się jeden podoba, ale boi się zagadać-wytłumaczyła Em-Wiesz co, macie taki sam problem-stwierdziła. Jay nic nie odpowiedział. Myśląc o Marcie podczas filmu, Jay nie mógł się na nim skupić.
-"Teraz to na pewno nigdzie jej nie zaproszę"-pomyślał. Martha też nie oglądała filmu, gdyż zerkała na chłopaka.
-"O czym on tak myśli?"-zastanawiała się. Po kinie poszli do kawiarni na kawę i coś słodkiego.
-I jak podobał wam się film?-zapytał Nath gdy usiedli przy stoliku.
-Świetny-odpowiedziała Em.
-Tak, ciekawy-dodała Marta-A Ty, Jay, co sądzisz o filmie lekko się uśmiechając.
-Yy... Ta... Fajny-plątał się chłopak.
-To my... Em, chodź się przewietrzyć-odparł Nathan, wziął za rękę dziewczynę i zaprowadził ją na zewnątrz. Jay i Martha odprowadzili ich wzrokiem.
-Serio, podobał Ci się film?-zapytała.
-Tak A dlaczego pytasz?
-Cały seans błądziłeś gdzieś myślami-odpowiedziała Marta.
-Obserwowałaś mnie?-nachylając się w stronę dziewczyny.
-Nnnie-spanikowała.
-Przyznaj się-podpuszczał ją.
-Raz, czy dwa razy spojrzałam-przyznała się.
-Czyli taż nie oglądałaś-stwierdził Jay.
-Zaraz:"nie oglądałaś". Nie widziałam kilku scen-powiedziała z uśmiechem.
-Jak się czujesz w Londynie?-zapytał znienacka chłopak.
-Bardzo dobrze odpowiedziała.

U NATHA I EM(w tym samym czasie).
-Co Ty wyprawiasz?-zapytała Emily gdy wyszli na zewnątrz.
-Uważam, że należy nam się chwila sam na sam-odpowiedział i przysunął się do dziewczyny.
-A co z nimi?
-Oni też powinni porozmawiać tylko w swoim towarzystwie.
-Co? Jeśli chcesz ich ze sobą zeswatać to Ci się nie uda-stwierdziła Em.
-Niby dlaczego?-zapytał zdziwionym głosem Nathan.
-Bo Jayowi podoba się jakaś dziewczyna. Tylko nie ma odwagi z nią pogadać.
-Więc już Ci powiedział.
-O czym?
-O tej dziewczynie-odpowiedział.
-Nie mówił Ci, że się spotkaliśmy?
-No jasne, że mówił, ale nie powiedział w jakiej sprawie, a ja nie pytałem.
-To skoro wiesz o tej dziewczynie, to czemu zostawiłeś go z Martą?
-Bo to właśnie ona-odparł.
-Tego mi nie powiedział-stwierdziła Emily, która była w szoku.
-No to już wiesz-Nath się uśmiechnął i zbliżył się do dziewczyny, aby ją pocałować.
-Zaczekaj. Mamy problem-powiedziała odsuwając się od niego.
-Jaki?-zapytał.
-Marcie podoba się jakiś chłopak-odpowiedziała.
-Jaki?-ponownie zapytał, lecz teraz ze zdziwioną miną.
-Nie wiem. Wiem tylko, że jest starszy. Uważam, że powinniśmy tam wrócić-odparła i ruszyła w stronę drzwi. Chłopak zrobił to samo.
-O czym rozmawialiście?-zapytała Emilka siadając przy stoliku.
-O filmie-odpowiedzieli równo i zaczęli się śmiać.
-Jasne. Już Wam wierzę-odparł Nath i się uśmiechnął.
-Nie wierzysz nam?-zapytał Jay.
-No jasne, że nie-odpowiedział chłopak.
-Nie ładnie-dodała Em-Przyjacielowi nie wierzysz.
-A Ty wierzysz Marcie?-Jay skierował pytanie do Emily.
-No pewnie-odpowiedziała bez zastanowienia dziewczyna.
-Powinieneś brać przykład ze swojej dziewczyny-odparł Jay.
-Nie chcę Wam przerywać, ale ja i Emilka musimy już iść-powiedziała Marta. Chłopców zdziwiło zdrobnienie jakiego użyła Martha. Jeszcze nie słyszeli, żeby ktoś powiedział Emilka do dziewczyny.
-Powiedz jeszcze raz-poprosił Jay.
-Ale co?-zapytała.
-Jak nazwałaś Em-odpowiedział Nathan.
-Emilka.
-Jak fajnie-stwierdził dziewiętnastolatek..
-To po polsku-dodała Emily.
-Czemu cały czas tak jej nie nazywasz?-zapytał Jay gdy wracali do domu. Nath z Em szli przodem, więc mogli swobodnie porozmawiać.
-Nie wiem Może dlatego, że Em jest krócej-odpowiedziała dziewczyna.
-Jutro piątek. To co, jakiś wypadzik?-zaproponował.
-Nie wiem...
-No tak. Pewnie będziesz chciała wyjść z chłopakiem-stwierdził ze smutkiem Jay.
-Jakim chłopakiem? Emilka Ci coś nagadała?
-Tylko wspomniała-odpowiedział.
-I tak nic z tego nie będzie. On ze mną nie rozmawia.
-Jego strata-powiedział z uśmiechem.
-Tylko tak mówisz.
-Nie. Mówię serio.
-Dobra, niech Ci będzie-odparła Martha.
-Pa-powiedziały dziewczyny przed domem Thomsonów.
-Do zobaczenia-Odpowiedzieli równo i odeszli.
-I co, rozmawiałeś z Marthą?-zapytał ciekawy Nath.
-Przecież widziałeś-odpowiedział-Z resztą, nie ważne. Ona się zakochała.
-Stary, tak mi przykro. Ja nie wiedziałem. Lily powiedziała mi jak wyszliśmy na zewnątrz. Gdybym wiedział...
-To co?-przerwał mu Jay-Nic byś nie zrobił.To jej życie,a nie Twoje. Idziemy przez park?-zapytał zmieniając temat.
-Jasne-odpowiedział-Żałujesz?
-Czego?

sobota, 3 marca 2012

Rozdział 18.

-A Ty gdzie byłaś tak długo?-zapytała Marta wychodząc z kuchni.
-W parku-odpowiedziała.
-Później porozmawiacie. Teraz chodźcie na obiad-wtrąciła Sue, a dziewczęta się posłuchały.
-I co, znalazłaś potrzebne książki?-zapytała Emily, gdy odrabiały lekcje.
-Tak-odpowiedziała-Nie zgadniesz kogo spotkałam.
-Yy...no nie wiem.
-Nathana.
-Serio?
-Tak, mówił, że leci do domu-odparła Marta.
-To dlatego Jess się spieszyła do domu.
-O tym samym pomyślałam. A tak w ogóle, to co robiłaś tyle czasu w parku?
-Spotkałam Jaya i poszliśmy do kawiarni-odpowiedziała Em.
-I pewnie Cię odprowadził...-uśmiechnęła się Martha.
-Może...
-Wiedziałam-powiedziała tryumfalnym głosem dziewczyna.
-Skoro już mówimy o chłopcach to powiedz kogo Ty masz na oku
-Niby dlaczego miałabym mieć?-zapytała zmieszanym głosem.
-Marta, przecież nie znamy się od wczoraj.
-No dobra, masz mnie.
-No to na co czekasz? Mów-poganiała ją Em.
-Nie chodzi do naszej szkoły.
-Poznałaś go w bibliotece?
-Nie no, przestań. Jest od nas trochę starszy i w tym jest problem.
-Czemu? Ja i Nath...
-To zupełnie inna sprawa-przerwała jej Martha.
-Dlaczego?
-Nie udawaj, że nie wiesz. On na pewno uważa mnie za małolatę.
-Nie przesadzaj, może po prostu boi się, że zrobi coś nie tak-próbowała wytłumaczyć sytuację Emilka-Ty zrób pierwszy krok.
-I co mam zrobić?-zapytała zdziwiona.
-No nie wiem... Na pewno coś wymyślisz.

Minął wtorek, a środa właśnie dobiegała końca. Gdy dziewczyny kładły się spać Em dostała smsa.
-"Cześć :). Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. Czy Twoja propozycja nadal jest aktualna?"-zobaczyła wiadomość od Jaya.
-"Hej :P. No jasne."-odpisała.
-"Moglibyśmy się jutro spotkać?"
-"Jak dla mnie, nie ma problemu"
-"Dzięki wielkie. Tylko wolałbym, żeby dziewczyny o tym nie wiedziały..."
-"Jak chcesz :)."
-"To będę czekał na Ciebie przed szkołą. Może być?"
-"Dobra."
-"To do jutra :D."
-"Pa :)."

CZWARTEK(po lekcjach).
-Sorry dziewczyny. Dzisiaj idziecie same-powiedziała Emilka zanim wyszły ze szkoły.
-Coś się stało?-zapytała Jess.
-No jasne, że nie-odpowiedziała i wolnym krokiem ruszyła w stronę szatni.
-Cześć-powiedział Jay przytulając dziewczynę na powitanie.
-Hej-odpowiedziała i odwzajemniła uścisk-Co się stało?-zapytała.
-Bo... Wszystko powiem Ci w parku-odpowiedział.
-Okey-uśmiechnęła się. Na miejscu usiedli na ławce w cieniu.
-Więc... O co chodzi?-zapytała Emily.
-Mówiłem Ci już, że chodzi o dziewczynę-odpowiedział.
-Ja nie widzę problemu-powiedziała-To wytłumacz mi dokładnie, co i jak.
-Dobra-odparł i westchnął-Podoba mi się jedna dziewczyna. Jest fajna, zabawna i ładna, ale jest jeden kłopot. Jest dużo młodsza. Nie wiem, co mam robić-powiedział zrezygnowanym głosem Jay.
-Porozmawiaj z nią. Nie musisz od razu się jej oświadczyć, prawda? wystarczy, że weźmiesz ją do kina, albo na kolację. Jeśli rozmowa będzie się kleiła to dobrze-zaproponowała Emily.
-Nie wiem czy...
-Czy co?-przerwała mu dziewczyna-Czy się odważysz? Jak Ty tego nie zrobisz to ja Cię wyręczę-uśmiechnęła się Em.
-Już to widzę.
-Myślisz, że tego nie zrobię?-zapytała.
-Właśnie wiem, że tak-uśmiechnął się Jay-Dzięki za pomoc.
-Nie ma sprawy. Jak będziesz potrzebował pomocy to mów-zaoferowała się Emilka.

Rozdział 17.

PONIEDZIAŁEK-SZKOŁA.
-No i takim właśnie sposobem są razem-Marta opowiedziała całą historię Jessice, gdy wychodziły ze szkoły.
-Gratulacje-uśmiechnęła się siostra Natha-Sorry dziewczyny, ale spieszę się do domu. Dzisiaj idziecie same-powiedziała i szybkim krokiem poszła.
-Ja muszę iść do biblioteki-powiedziała Mata-Idziesz ze mną?
-Nie. Idę do domu. Jest ładna pogoda, więc zaczepię o park-odpowiedziała Emily i pożegnała się z dziewczyną. Dzisiaj nie spieszyło się jej do domu.
-"Zadzwonię do Natha"-pomyślała i wyjęła telefon z kieszeni, lecz szybko zmieniła zdanie-"Pewnie jest zajęty"-powiedziała w myślach i schowała go z powrotem.
Chłopakom z The Wanted bardzo się nudziło, a Jay nie miał ochoty siedzieć w domu i postanowił się przejść.
Idąc przez park dziewczyna chłonęła promienie słońca, które tak rzadko gościły w Londynie o tej porze roku. W pewnym momencie potknęła się i prawie upadła na chodnik. Miała szczęście, że ktoś ją złapał.
-"Kur*a"-pomyślała Emily.
-Uważaj na kogo wpadasz. Nie każdy Cię złapie i się jeszcze przewrócisz-powiedział chłopak uśmiechając się.
-Dzięki-odparła odsuwając się od niego-Jay?-zapytała zdziwiona-Co Ty tu robisz?
-Ratuję Cię przed upadkiem-uśmiechnął się po raz kolejny.
-No tak. A Ty sam?-zapytała rozglądając się.
-O to samo chciałem zapytać Ciebie.
-Tak, dzisiaj tak-odpowiedziała.
-To tak jak ja. To to masz szczęście. To już twój drugi upadek.
-Nie musiałeś mi tego wypominać. A z resztą, teraz się tylko potknęłam-powiedziała z uśmiechem na ustach.
-Ale gdyby nie ja...-droczył się Jay-Co powiesz na kawę?-zapytał po chwili.
-No nie wiem...
-W zamian za ratunek-dodał.
-Uważam, że to uczciwa wymiana-powiedziała.
-Co się stało, że dzisiaj wracasz sama?-zapytał Jay po złożeniu zamówienia.
-Jess spieszyła się na obiad, a  Martha do biblioteki-odpowiedziała Em.
-Nath tez jest u siebie w domu.
-Serio? Nawet nie wiedziałam.
-A tak w ogóle to gratuluję. Już myślałem, że nigdy się nie odważy-powiedział chłopak, a Emilka tylko się uśmiechnęła.
-Aa...co u Ciebie?-zapytała.
-Tak właściwie to nic-odpowiedział.
-Tego bym nie powiedziała patrząc na twoją minę.
-Ty też?
-Ale co?-zapytała zdziwiona.
-Nie ważne-odpowiedział zrezygnowanym głosem.
-Jay, przecież widzę, że coś się dzieję. Jak tylko będziesz chciał pogadać...-odparła dziewczyna.
-Em, bo chodzi o pewną dziewczynę i...nie wiem co mam robić-zwierzył się Jay.
-Jeśli teraz nie chcesz o tym mówić to okey, ale jak zmienisz zdanie to po prostu dzwoń.
-Dobra, będę pamiętał, a teraz powinniśmy się zbierać, bo jeszcze mi się dostanie od Thomsonów-odparł chłopak i odprowadził Emily do domu.

Rozdział 16.

DON PAŃSTWA THOMSON.
Emilka poszła do swojego pokoju trzymając w ręce prezent od chłopaka.
-"Szalony dzień"-pomyślała.
-I jak było?-zapytała Marta stojąc w drzwiach.
-Będziesz tak stała, czy usiądziesz?-zapytała Em, a dziewczyna zajęła miejsce na łóżku.
-Nooo... Mów-poganiała ją Martha.
-Chyba jesteśmy razem-powiedziała z radością Emilka.
-Serio?-dziewczyna była w szoku. Spodziewała się, że ten dzień kiedyś nadejdzie. No właśnie, KIEDYŚ, a dzisiaj-Matko, tak się cieszę-uścisnęła koleżankę-To od niego?-zapytała otwierając pudełko.
-Tak-odpowiedziała. Dziewczyny bardzo długo rozmawiały o dzisiejszym dniu. Oczywiście w opowieści Em nie mogło zabraknąć szczegółów. Po intensywnej rozmowie obie poszły spać.

DOM THE WANTED(w tym samym czasie).
-Chłopaki, wyjmujcie piwo z lodówki-powiedział Nath wchodząc do domu.
-Uuu... Widzę, że mamy co świętować-uśmiechnął się Seev.
-Żebyś wiedział-odparł chłopak. Nie obyło się bez streszczenia udanej randki.
No Jay, teraz Twoja kolej-powiedział Tom.
-Ale na co?-zapytał zmieszany Jay.
-No przecież wiesz-kontynuował.
-Serio, nie wiem.
-O dziewczynę-domyślił się Max.
-Dajcie mi święty spokój. Ja nie potrzebuję dziewczyny-stwierdził Jay pijąc piwo.
-Nathan też tak mówił. I co? Jest szczęśliwy z Emily-odpowiedział na własne pytanie Siva.
-Jeszcze nie znalazłem odpowiedniej kandydatki-tłumaczył chłopak.
-Bo jej nie szukasz. Sama w ramiona Ci nie wpadnie-Odparł Tom.
-Żebyś się nie zdziwił-zażartował Jay.
-No przyznaj, masz kogoś na oku-podpuszczał go Max.
-Wiecie co, sami sobie siedźcie. Ja idę spać. Tylko żeby jutro nie było akcji, że chcecie śniadanie-powiedział chłopak i poszedł do siebie.
-Obraził się?-zapytał Tom.
-Nie wiem. Idę z nim pogadać-odpowiedział Nath.
-Co!-powiedział z wyrzutem chłopak, gdy dziewiętnastolatek wszedł do jego pokoju. Jay leżał na łóżku z rękami założonymi za głowę.
-Co jest? Zazwyczaj z takich rzeczy żartujesz.-stwierdził Nathan.
-Nic-odparł ponuro.
-Za długo się znamy, żebyś mógł wciskać mi takie kity.
-Nie ważne.
-Nie gadaj?-zapytał zdziwiony chłopak domyślając się o co chodzi.
-Nie wiem o czym Ty do mnie mówisz.
-Dobrze wiesz.
-Nie wiem.
-Ty się zakochałeś-powiedział Nath. Jay usiadł i westchnął-Czemu nic nie mówiłeś?
-A co miałem powiedzieć? Wszyscy, włącznie ze mną, starali się pomóc Tobie-odpowiedział.
-Przepraszam.
-Nie masz z co. To nie Twoja wina.
-Która to? Znam ją?-zaczął wypytywać najmłodszy członek zespołu.
-Nath, proszę Cię, daj mi spokój.
-No weź Ty wiesz wszystko o moim związku.
-Dobra, ale nie mów chłopakom, okey?
-Masz moje słowo. Too...znam ją?
-Od niedawna-odpowiedział Jay.
-Powiedz jak się nazywa.
-To głupie. Lepiej idź spać.
-O nie. E takiej chwili nie ma...
-Martha-przerwał mu chłopak.
-Naprawdę?-zdziwił się Nath.
-Ta...-przyznał się.
-Czemu z nią nie rozmawiałeś?
-Wiesz ile ma lat?
-I co z tego? Jestem starszy od Lily...
-Niecałe 3 lata-dokończył Jay-A ja od Marthy prawie 6.
-Wiek nie gra roli-tłumaczył Nathan.
-Łatwo Ci mówić. No dobra. Wiesz już wszystko, więc idź już spać.
-Dobra, ale jeszcze o tym pogadamy-powiedział Nath i poszedł do siebie.

piątek, 2 marca 2012

Rozdział 15.

-Hej-powiedział chłopak i pocałował Em w policzek.
-Cześć-odpowiedziała zdziwiona-Nath, coś się stało?
-Zostawiłaś telefon. Pomyślałem, że będzie Ci potrzebny. Proszę-powiedział oddając go.
-Dziękuję, ale nie musiałeś zawracać sobie tym głowy. Martha pisała do Twojej siostry.
-To właśnie od niej wiem, że w moim pokoju zostawiłaś telefon. Dobra, lecę. Nie będę przeszkadzał.
-Emily, może zaprosisz swojego znajomego-zaproponował John stojąc na korytarzu.
-Nie, ale dziękuję za zaproszenie-powiedział grzecznie chłopak.
-Tak w ogóle, to nie mieliśmy okazji się poznać. Jestem John-odparł mężczyzna wyciągając rękę w geście powitania.
-Nathan.
-Sue, kochanie, wstaw wodę na kawę!-krzyknął pan domu. Nath nie miał wyjścia, musiał zostać, chociaż na kilka minut.. Państwo Thomson rozmawiało z młodzieżą, ale po chwili poszło do salonu, a reszta została w kuchni.
-Fajnych macie opiekunów-stwierdził chłopak.
-Nie znasz rodziców Emily-powiedziała Marta, a Em się tylko uśmiechnęła-Idziemy na górę, czy będziemy tu tak siedzieć?-zapytała, a potem wszyscy poszli do pokoju Emilki. Martha zajęła krzesło, a Nathan i Emily usiedli na łóżku. W pewnym momencie chłopak przytulił do siebie Em.
-Czy ja o czymś nie wiem?-zapytała zdziwiona Marta.
-To zależy, co już wiesz-powiedział chłopak.
-Chyba nic-odpowiedziała.
-Zaraz wracam-odparła Em i wyszła do łazienki. I zapadła niezręczna cisza...
-Czy Wy jesteście razem?-zapytała po chwili dziewczyna.
-Nie, ale...-zaczął chłopak.
-Chciałbyś-dokończyła za niego, a on tylko kiwnął głową.
-Już jestem-powiedziała Emilka wchodząc do pokoju.
-Idę ogarnąć się do szkoły-odparła Martha i szybko wyszła.
-Przecież w piątak robiła lekcje-stwierdziła Em.
-Lily?
-Tak?-zapytała.
-Co powiesz na kolację?-zapytał niepewnie Nath.
-Czy to ma być zaproszenie na randkę?
-Jeśli tylko chcesz.
-Mam zawalony tydzień-odparła ze smutkiem.
-To chodźmy dzisiaj-zaproponował.
-No nie wiem...
-Lily, jeśli nie chcesz to powiedz.
Dziewczyna chwilę się zastanowiła.
-To... O której mam być gotowa?-zapytała uśmiechając się.
-Przyjdę po Ciebie o szóstej. Może być?
-Okey-odpowiedziała.
-To ja będę spadał. Nie chcę, żebyś miała jakieś kłopoty-powiedział wstając.
-Odprowadzę Cię-odparła i zeszła z chłopakiem na dół.
-Do wieczora-powiedział w drzwiach Nath i pocałował ją w policzek.
-Pa-odparła i zamknęła drzwi.
-Wychodzisz dzisiaj?-zapytał John.
-Nath zaprosił mnie na kolację-odpowiedziała.
-Miły z niego chłopak. Tylko pamiętaj, że jutro idziesz do szkoły-stwierdziła Sue.
-Tak, wiem-powiedziała Em i poszła do siebie. Tam czekała na nią Marta.
-Jak się obierzesz?-zapytała podekscytowana dziewczyna.
-Nie wiem. Pewnie jeansy, bokserkę i marynarkę-odpowiedziała Em.
-Dobry wybór. A gdzie idziecie?
-Nie wiem.
-Na pewno będziecie się świetnie bawić-rozmarzyła się Martha-I poprosi Cie o chodzenie.
-Daj spokój. Chyba po bułki-zażartowała Emily.
-Zobaczysz. Może się nawet z Tobą założyć.
-Nie bądź taka pewna, bo się przeliczysz.
Kilka minut przed szóstą rozległ się dzwonek do drzwi.
-Otworzę!-krzyknęła Emily schodząc po schodach.
-Cześć-powiedziała do chłopaka otwierając drzwi.
-Hej-odpowiedział-Ślicznie wyglądasz. Możemy już iść?
-Jeszcze chwilka-wtrąciła Marta-Jedna fotka-powiedziała włączając aparat.
-To gdzie idziemy?-zapytała, gdy szli przez miasto.
-Do takiej fajnej restauracji-odpowiedział Nath nie podając żadnych szczegółów.
Po przyjęciu zamówienia przez kelnera rozległa się muzyka n sali.
-Zatańczysz?-zapytał Nathan.
-Przecież nikt nie tańczy-stwierdziła Em.
-Czy my musimy być jak cała reszta? Oczywiście, że nie, więc nie patrz na innych i chodź-odparł wstając. Wyszli na środek sali i zaczęli tańczyć do piosenki Whitney Houston "I will always love you". Poza sobą świata nie widzieli.
-Jesteś cudowna-wyszeptał jej do ucha. Em się zarumieniła-Chodźmy zjeść-powiedział, gdy skończyła się piosenka. Pod czas kolacji nie rozmawiali dużo. Postanowili pójść do parku. Tam usiedli na ławce.
-Lily-powiedział chłopak biorąc ją za rękę-Jesteś jedyną osobą na świecie,która tak zawróciła mi w głowie. Chciałbym, abyś wiedziała, że nie ważne, co się stanie, chcę być przy Tobie-powiedział patrząc w jej oczy-Wiem, że krótko się znamy i możesz nie mieć do mnie zaufania...
-Ufam Ci-przerwała dziewiętnastolatkowi Emily-Nie wiem jak to się stało, ale zaufałam Tobie. To, jak się wczoraj zachowałeś, jak słuchałeś co mówię i po prostu byłeś sprawiło, że...-przerwała-Chyba się zakochałam-wyszeptała. Nathan był w szoku. Nie spodziewał się tak silnego uczucia ze strony Emily. Sam czuł to samo.
-Mam coś dla Ciebie-powiedział i wyjął z kieszeni małe, czerwone pudełeczko-Proszę-dodał i wręczył je dziewczynie. W środku był łańcuszek z przywieszką w kształcie serca.
-Dziękuję, jest piękny. Nie musiałeś-odparła em.
-Wiem, ale chciałem.
-Nic dla Ciebie nie mam-stwierdziła ze smutkiem.
-To, że zgodziłaś się na spotkanie jest prezentem-powiedział Nath i przysunął się do dziewczyny. Jedną ręką ją objął, a drugą wplątał w jej włosy. Chłopak pocałował Lily, ale nie tak jak rano. Tan pocałunek był bardziej namiętny od poprzedniego. Mogłoby się wydawać, że to ich ostatni. Dziewczynie z nadmiaru wrażeń aż zakręciło się w głowie.
-Odprowadzę Cię. Robi się późno-powiedział Nathan.
-Tak. Od jutra szkoła.
W drodze do domu państwa Thomson Nath i Lily trzymali się za ręce.
-Dobranoc-odparł chłopak żegnając się ze swoją dziewczyną. Pocałował ją i poszedł w stronę swojego domu.

Rozdział 14.

NIEDZIELA-DOM THE WANTED.
Gdy Emily się obudziła nikogo nie było w pokoju. Dopiero po kilku minutach ktoś zapukał do drzwi.
-Proszę-powiedziała siadając.
-Hej, jak się spało? Przyniosłem Ci śniadanie-odparł czule Nath.
-Dobrze, ale nie musiałeś tego tutaj przynosić-odpowiedziała dziewczyna.
-Spokojnie. Nie będziesz jadła tego sama-uśmiechnął się chłopak i postawił tacę z posiłkiem na łóżku. Po śniadaniu Emilka wstała, żeby ogarnąć się przed lustrem wiszącym na szafie.
-Boże, czemu nie powiedziałeś, że tak strasznie wyglądam?-zapytała, szybko układając włosy. Chłopak stanął za nią i objął ją w talii.
-Bo wyglądasz ślicznie-i pocałował ją w policzek.
-Nath, żartujesz sobie?
-Oczywiście, że nie-odpowiedział i w tym momencie stali już twarzą w twarz. Dziewczyna położyła dłonie na jego klatce piersiowej.
-Wszyscy już wstali?-zapytała.
-Taką piękną chwilę zepsułaś tak banalnym pytaniem-odparł ze smutkiem-Jak robiłem śniadanie wszyscy spali-odpowiedział na pytanie.
-Niedługo muszę iść.
-Tak, wiem-powiedział chłopak bawiąc się włosami Emily.
-Idę obudzić Marthę-odparła omijając Natha. On złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
-Jeszcze chwilka-poprosił chłopak i delikatnie pocałował ją w usta. Emily była w szoku-Ja... Przepraszam-wyszeptał. Dziewczyna nie wiedząc, co powiedzieć pocałowała go w policzek i zeszła na dół. Chłopak stał i uśmiechał się sam do siebie-Matko, przecież ona zaraz pójdzie-powiedział i szybko pobiegł do salonu. Dziewczyny żegnały się z resztą ekipy i już miały wychodzić, gdy nagle do pokoju wszedł Nath-A ja?-zapytał wyciągając ręce by pożegnać Martę. Jednak, gdy podszedł do Lily, nastawił policzek-Tutaj proszę-powiedział i wskazał miejsce gdzie ma go pocałować. Emilka dała mu buziaka i wraz z Marthą poszła do domu.
-Co to miało być?-zapytała Marta w drodze do domu.
-Nie wiem, o co Ci chodzi-odpowiedziała Em.
-O te pożegnanie, bo najpierw z nim nie rozmawiasz, a teraz...?-zastanawiała się-To znaczy, cieszę się, że wyjaśniliście sobie kilka spraw i...jesteś szczęśliwa.
-Tak, wczoraj trochę rozmawialiśmy.
-Pocałował Cię?-zmieniła temat dziewczyna. W tym momencie Emily włożyła ręce do kieszeni kurtki i zauważyła, że nie ma telefonu.
-O nie, zostawiłam telefon u chłopaków-powiedziała Emilka.
-Wracamy się?
-Teraz? Jesteśmy prawie pod domem. Napisz Jessice, żeby wzięła go do szkoły.
-Już się robi-odparła Marta i wysłała wiadomość.
-Dzięki.
-Już jesteśmy-powiedziała Martha wchodząc do domu.
-Przyszłyście w samą porę. Właśnie jemy śniadanie-usłyszały głos Johna dochodzący z kuchni.
-Ja już jadłam-odparła Emily i nalała sobie soku.
-A ja nie, więc z chęcią się przyłączę-stwierdziła Martha i usiadła do stołu.
-I jak się bawiłyście?-zabrała głos Sue.
-Świetnie-odpowiedziały równo.
-Może teraz Wy zaprosicie znajomych?-zaproponował pan Thomson.
-Nie chcemy robić kłopotu-powiedziała Em.
-Nie ma żadnego problemu. I tak przyszły weekend spędziłybyście same-odparła Sue.
-Z resztą, im więcej osób, tym lepsza zabawa-dodał John. W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Jedzcie, ja otworzę-powiedziała Emilka i poszła.