niedziela, 29 kwietnia 2012

Rozdział 46.

-Nie zostawiaj mnie samego. Pozwól mi ze sobą lecieć, albo zostań tu ze mną-Nathan mówił błagalnym głosem.
-I tak niedługo będzie maj i będę musiała wrócić-odpowiedziała.
-Daj nam czas. Proszę.
-Ja...-zaczęła dziewczyna.
-Ale się wkopałem. Ty to umiesz namieszać ludziom w głowach-złapał ją za ramiona-Em, ja Cię kocham, rozumiesz? Gdy tylko Cię zobaczyłem... W parku, a potem w kawiarni... A Ty tak nagle zniknęłaś. Myślałem, że nigdy Cię nie znajdę. Daj nam szanse. Daj szanse naprawić to, co zepsułem-przeczesał włosy rękami. Emilce popłynęły łzy po policzkach.
-"Na szczęście pada. Nic nie zauważy."-pomyślała.
-Czy Ty płaczesz?-zapytał. Delikatnie złapał jej podbródek i podniósł tak, aby dobrze widzieć oczy dziewczyny. Nie wytrzymała i mocno się do niego przytuliła. On zrobił to samo. Stali tak kilka minut. Nikt nic nie mówił. Nathan gładził ją po głowie i co jakiś czas całował w jej czubek. Dziewczyna dała upust emocjom i zaczęła głośno płakać.
-Nie płacz-wyszeptał jej do ucha-Wszystko będzie dobrze-nie odsunął się od niej nawet o milimetr.
-Wiem-odparła. Staliby pewnie jeszcze bardzo długo, ale Sue krzyknęła, żeby wracali do domu, bo to może skończyć się zapaleniem płuc. Oni się posłuchali.
PL:
-Matko Boska!-krzyknęła pani Nowak na widok swojej córki-Idź się przebrać. I to migiem.
-Już idę-odparła z niechęcią Emily i poszła na górę. Marta zaś powtórzyła wszystko chłopakowi tyle, że po angielsku.
EG:
-Ja już sobie pójdę-uśmiechnął się-Martha, możesz oddać to Lily?-zapytał grzebiąc po kieszeniach.
-Sam jej to oddasz-odpowiedziała. Kobieta patrzyła na niego mrucząc coś pod nosem.
-Ona mówi, że zachowałeś się bardzo niedojrzale, ale nie ma Ci za złe tego, że chciałeś pogodzić się z jej córką-wytłumaczyła nastolatka.
-Przepraszam-powiedział do czterdziestolatki. Ona w zamian obdarowała go uśmiechem. Emily zeszła na dół. Chłopak podszedł do niej i wyciągnął rękę złożoną w pięść.
-Proszę. To dla Ciebie-otworzył dłoń. Emilka od razu poznała, co to jest. To łańcuszek, który dostała od niego na pierwszej (i jedynej) randce, a potem nim w niego rzuciła-Czekał na Ciebie-dodał.
-Dziękuję-odpowiedziała i delikatnie wzięła prezent.
-Zostań-poprosił jeszcze raz.
-To my sobie pójdziemy-wtrąciła Marta. Emilka i Nathan zostali sami. Stali na korytarzu, bo chłopak nie chciał narobić mokrych śladów.
-Nathan... Tak bardzo Ci na tym zależy?-zapytała i usiadła na schodach.
-Nawet nie wiesz jak bardzo-odpowiedział i zajął miejsce obok.
-Przecież jak wyjadę, znajdziesz sobie ładniejszą, zabawniejszą i starszą ode mnie, a jak zostanę, nie pozwolę Ci na to.
-No i bardzo dobrze-stwierdził chłopak-po co mi ładniejsza, zabawniejsza, a tym bardziej starsza, skoro mam Ciebie-wziął ją za rękę-Ty jesteś moim ideałem, a nie jakaś dziewczyna z twittera, która przerabia zdjęcia i na tnę makijażu na twarzy (tym tekstem nie chciałam nikogo urazić, a jeśli to zrobiłam, przepraszam-magical). Kocham Cię za twoją naturalność-Nath patrzył jej głęboko w oczy. Em się uśmiechnęła.
-Dobrze-powiedziała-Zostanę do maja.
-Boże, na prawdę?-chłopak wstał. Był taki szczęśliwy, że aż złapał się za głowę. Ona również wstała. Z niedowierzaniem patrzyła na zachowanie dziewiętnastolatka. Nie sądziła, że to mu da tyle radości. Gdy Nathan się uspokoił, podszedł i pogładził ją po policzku. Zbliżył się na tyle, aby móc ją pocałować. Niestety, romantyczną chwilę przerwał im telefon, dzwoniący w kieszeni chłopaka.
-"Cholera"-pomyśleli oboje.
-Muszę odebrać-powiedział i przyłożył słuchawkę do ucha-Hallo.
-Co się z Tobą dzieje?-po drugiej stronie telefonu było można usłyszeć nikogo innego jak Toma, który ostatnio psuł na wszystkie możliwe sposoby zejście się Nathana i Emily-Gdzie Ty jesteś? Martwimy się.
-"Czemu?"-zastanawiał się chłopak-"Czemu mnie to spotyka? Nawet nie mogę pogodzić się z dziewczyną. Boże, dlaczego?"
-Jesteś?-Nath usłyszał w słuchawce.
-Tak, tak-odpowiedział odruchowo-Zaraz będę. W domu pogadamy, ok?
-No dobra. To my czekamy-odparł i się rozłączył.
-Muszę iść. Jutro porozmawiamy-powiedział chłopak, chowając komórkę do kieszeni-Jeśli będziesz chciała.
-Okey-odprowadziła go do drzwi-Może chcesz parasol?
-Nie-odpowiedział-I tak jestem mokry-na pożegnanie pocałował ją w policzek.

niedziela, 22 kwietnia 2012

Rozdział 45.

EG:
-Widział ktoś Emily?-zapytała Jessica, wchodząc do salonu.
-Przecież była z Tobą-powiedział Tom.
-Chyba się nie rozpłynęła?-zażartował Siva. Marta wszystko tłumaczyła pani Nowak. Kobieta była zaniepokojona. Przecież chodzi o jej córkę.
-Tego nie jestem pewna-odpowiedziała z powagą Jess.
-Tylko nie mów, że odwróciłaś się na moment i puf-Jay pstryknął palcami-Emily zniknęła.
-Zadzwonił telefon i wyszłam na chwilę-odparła-Chyba nie myślicie, że wyszła.
-Nie. Przecież byśmy słyszeli-Max uspokoił dziewczynę.
-Zauważyliście, że nie ma także Młodego?-Seev zapytał, rozglądając się po pokoju.
-Na pewno są razem-powiedział Jay.
-To chyba nie wróży nic dobrego-stwierdziła Marta.
-To się okaże. Jak na razie jest spokojnie-Max się uśmiechnął.
-Może ich poszukamy?-zapytała siostra dziewiętnastolatka i ruszyli na poszukiwania.

U NATHANA I EMILY (w tym samym czasie).
Dziewczyna nie chciała rozmawiać z nim w jago pokoju, więc poszli do ogrodu. Usiedli na ławce. Tak. To była ta ławka. Tydzień temu siedziała tu z Maxem i patrzyła w gwiazdy. Ogarnęło ją dziwne uczucie.
-"Czy to dobry znak?"-zastanawiała się.
-Em...-zaczął chłopak. Nic więcej nie powiedział. Milczeli. On patrzył na nią. Ona na niego.
-Taak?-zachęciła go.
-Chciałem... Bo ja... No...-jąkał się. Dziewczyna się uśmiechnęła. Nathanowi aż się zrobiło gorąco. Po tym wszystkim, co jej powiedział, potrafi go obdarować uśmiechem? Teraz maił do siebie jeszcze większy żal.
-Chciałeś porozmawiać, więc słucham.
-Chciałem Cię za wszystko przeprosić...
-Nie-przerwała mu-Jedyna osoba, która jest czegokolwiek winna to ja. Miałeś rację. Powinnam była Ci zaufać.
-Ale...
-Nath, co się stało to się nie odstanie-zamknęła oczy. Nie chciała przy nim płakać.
-Wiem i bardzo tego żałuję. Zachowałem się jak kompletny idiota. Nie powinienem tamtego mówić-Nathan zrobił krótką przerwę. Em patrzyła w jego zielone oczy pełne bólu, żalu i tęsknoty-Tak bardzo Cię skrzywdziłem. Tak bardzo tego nie chciałem. Nie mogę tak żyć. Nie mogę żyć bez Ciebie-ostatnie zdanie wyszeptał. Dziewczyna nie mogła się zdobyć na żaden gest, żadne słowo-Powiedz coś-odparł błagalnym głosem-Cokolwiek.
-Tu jesteście!-krzyknął z radością Tom. Nathan wstał, a za nim Emilka-Wszędzie was szukaliśmy. Już się martwiliśmy, że poszłaś-zwrócił się do dziewczyny.
-Obiecałam Marcie, że zostanę-odparła.
-Chodźcie, jest kawa-brunet zachęcił ich do powrotu do domu. Emily szła przodem, a za nią chłopcy. Tom szturchnął Nathana łokciem, a ten spojrzał na niego przymrużonymi oczami.
-I co, pogodziliście się?-zapytał szeptem.
-Nie, a to wszystko przez Ciebie-odpowiedział z wyrzutem i weszli do salonu.
-Byli w ogrodzie odparł z uśmiechem Tom.
-A my w całym domu Was szukaliśmy-Max pokręcił głową. Em tylko się uśmiechnęła i usiadła obok Marty.
PL:
-Zbieramy się?-zapytała nastolatka.
-Chyba tak-odpowiedziała Martha. Pani Nowak pokiwała głową na zgodę.
EG:
-My już lecimy-odparła Marta.
-Już?-zdziwił się Jay.
-Tak-wtrąciła Emily-Chciałam się z wami pożegnać-chłopcom oczy wyszły z orbit-Wracam do Polski-wyjaśniła.
-Co? Nie ma mowy-Nathan spanikował.
-Em...-prosiła przyjaciółka.
-Marta, już o tym gadałyśmy.
-Wrócisz do kraju i co dalej?-zapytał Max.
-Nic, a co ma być?-zapytała.
-No nie wiem. Myślałem, że masz jakieś plany.
-Nie-odparła.
-A o której masz samolot?-zapytał Seev.
-O drugiej.
-Ale, że jutro?-dopytał Tom.
-Tak, jutro-odpowiedziała. Pożegnała się z wszystkimi (oprócz Natha) i wyszła.

NIEDZIELA.
To był deszczowy dzień. Nathan nie mógł dopuścić do wyjazdu dziewczyny.
-Emily! Emily!-chłopak darł się wniebogłosy, stojąc pod domem nastolatki-Cholera, nie słyszy-powiedział pod nosem-LILY! LILY!-próbował dalej. Wziął głęboki wdech, żeby znowu wykrzyczeć jej imię, gdy zauważył, że firanka w oknie (najprawdopodobniej jej oknie) się poruszyła. Okno się otworzyło. Stała w nim Emily.
-Co Ty tu robisz?-zapytała zdziwiona-Nie mogłeś zapukać?
-Najprawdopodobniej byś nie otworzyła-odpowiedział. Miał rację. Polka teraz nie miała już o czym z nim rozmawiać.
-Tak. To bardzo możliwe-ponuro się uśmiechnęła.
-Ja... Ja jeszcze raz... Przepraszam. Wiem, że zrobiłem źle. Ja... Ja...-znów się jąkał-Zrobię, co tylko chcesz, żeby Ci udowodnić, że mi na Tobie zależy!
Emily zamknęła okno. Po chwili otworzyły się drzwi. Na zewnątrz wyszła dziewczyna.
-Przeziębisz się-powiedział z troską.
-A Ty?-zapytała. Nathan tylko machnął ręką.
-Dla Ciebie mogę nawet skoczyć z mostu.
-Zwariowałeś?
-Tak. Z miłości. Do Ciebie-odpowiedział, parząc jej w oczy. Wziął jej dłoń i pocałował jej wewnętrzną część-Nie wyjeżdżaj, proszę-na jego twarzy malował się ból.
-Niby dlaczego miałabym tu zostać?-zapytała, chowając ręce do kieszeni-Podaj jeden powód.
-Bo Cię kocham.


__________________________________________
Bardzo dziękuję za pomoc Marci ;***

sobota, 21 kwietnia 2012

Rozdział 44.

PL:
-Nie idę-upierała się Emilka-Ile razy mam to powtarzać? Same idźcie.
-Ale...-zaczęła Marta.
-Nie ma żadnego ale. Już mówiłam. Nie idę.
-Proszę-błagała dziewczyna-Zrób to dla mnie i dla swojej mamy.
-Mnie w to nie mieszaj-wtrąciła kobieta-Jak nie chce to nie. Przejdziemy się do kawiarni.
-Ale chciałaś posłuchać jak chłopcy śpiewają-powiedziała nastolatka.
-W internecie zobaczę-matka machnęła ręką.
-Bez Ciebie nie idziemy-oznajmiła Marta.
-Czyli później będą się wyżywać na mnie, tak?-zapytała Emily.
-Oczywiście-uśmiechnęła się przyjaciółka.
-Yyyy... Niech stracę-wymamrotała.
-Czyli idziesz?-dopytywała się Martha.
-Tak, ale robię to tylko dlatego, że w innym wypadku nie chcecie iść-wytłumaczyła. Koleżanka mocno ją przytuliła. Może dzisiaj będzie miała chwile sam na sam z Jayem?
-"Oby"-pomyślała.
-To co, zaraz trzeba się zbierać-powiedziała pani Nowak. Nie rozumiała dlaczego jej córka nie chcę zjeść obiadu z przyjaciółmi-"Czy to przeze mnie?"-taka myśl przebiegła po jej głowie.
-Tak-Marta była w skowronkach.
-A mogłam teraz czytać książkę-rozmarzyła się dziewczyna.
-Oj, nie narzekaj, proszę-upomniała ją rówieśniczka.

DOM THE WANTED.
Jay przygotował coś do jedzenia, a reszta nakryła do stołu. Można było się tego spodziewać.
EG:
-Jakoś nadal mnie nie przekonaliście, że to dobry pomysł-powiedział Nathan, wycierając talerze.
-Bo to nie jest dobry pomysł-odparł Tom-Tylko bardzo dobry-zaczął wymachiwać rękami.
-Wiem, że Tobie się to mnie podoba-wtrąciła Jessica-Ale na pocieszenie mogę Ci powiedzieć, że Emily też nie była w siódmym niebie-pogładziła obrus, leżący na stole. Nie. To nie było pocieszające. To jeszcze bardziej go zdołowało.
-Jednak nie chce mnie znać-wymamrotał pod nosem.
-Tak, chyba tak-Siva poklepał go po plecach.
-Nie zdziwiłbym się, gdyby nie przyszła-Max głośno pomyślał.
-Martha ją namówi. Na 100% przyjdzie!-z kuchni krzyczał Jay-Otworzę!-wydarł się na całe gardło, gdy usłyszał dzwonek do drzwi.
-Dzień dobry. Cześć-przywitał się i wpuścił panie do środka-Zapraszam do salonu.
PL-Jestem pod wrażeniem-powiedziała pani Nowak, gdy zobaczyła nakryty stół.
Gdy wszyscy zajęli miejsca przy stole, zapadła niezręczna cisza. Dziwnym trafem Emily siedziała na przeciwko swojego byłego chłopaka. Max zaczął rozmowę, w którą wszyscy się włączyli. Każdy oprócz dziewiętnastolatka i Polki. Oni natomiast tyko na siebie zerkali.
EG:
-No to co?-zapytała Marta-Jaką piosenkę przygotowaliście?
-No... Yy...-zaczął Jay.
-Takk-odpowiedział Tom.
-A co chcecie usłyszeć?-zapytał Siva.
-No... Co chcecie-odpowiedziała nastolatka.
-A Ty, Em?-zapytał Max.
-Ale co?-zapytała nieprzytomnie Emilka.
-Eh-westchnął chłopak-Nieważne.
-Może być "Fight For This Love"?-zapytał Tom.
-To ja lecę po gitarę!-krzyknął Seev i już go nie było. Martha tłumaczyła mamie Emilki każde zdanie. Po chwili chłopcy byli gotowi do występu.
-Specjalna dedykacja dla super mamy! Panie i panowie.. Pani Nowak!- Max zaczął się podlizywać. Martha przetłumaczyła.
-Thank you- odpowiedziała z uśmiechem czterdziestolatka. Tom zaczął grać pierwsze chwyty na gitarze, a Siva do niego dołączył. Dało się słyszeć delikatny wokal Toma, potem Maxa. Mama Emilki była pod wrażeniem, słysząc tak przepiękny utwór w wykonaniu The Wanted. Było widać, że spodobały się współgrające ze sobą głosy 5 zupełnie różnych chłopaków. Kiedy Nath śpiewał swoją kwestię, jej twarz się rozpromieniła. W tym samym momencie Emilka poczuła, jak bardzo tęskni za Nathanem. Chłopcy skończyli. W oczekiwaniu na reakcję mamy Emilki spoglądali po sobie. Kobieta wstała z poważną miną. Nikt nie wiedział, jak zareaguje, ona natomiast uśmiechnęła się i zaczęła bić brawo. Pogratulowała chłopcom, każdemu z osobna. Jeszcze nigdy nie słyszała, żeby ktoś tak dobrze śpiewał na żywo. Była mile zaskoczona.
Wszyscy zaczęli się krzątać, sprzątając ze stołu po obiedzie. Jess z Emily poszły do kuchni, żeby przygotować coś do picia, gdy nagle zadzwonił telefon Jessici.
-Pójdę odebrać, ok?-zapytała Jess.
-Jasne, idź-przytaknęła Em. W tym czasie Nath przyniósł ostatnie naczynia.
-A Ty sama? Myślałem, że Młoda Ci pomaga-powiedział Nath.
-Jess wyszła odebrać telefon-odpowiedziała przesuwając talerze na blacie kuchennym.
-Em, możemy pogadać?-zapytał niepewnie.Emilka podniosła na niego wzrok pełen strachu.
-Dobrze-wyszeptała.

piątek, 20 kwietnia 2012

Rozdział 43.

Na lotnisko dotarli przed czasem.
-Dzięki wielkie-Em obdarowała go uśmiechem-Teraz sobie jakoś poradzimy.
-Nie ma mowy. Przywiozłem to i odwiozę. Nie chcę Cię mieć później na sumieniu-odparł i też się uśmiechnął. Emily zaczęła się rozglądać.
PL:
-Mamo!-krzyknęła widząc kobietę, uważającą się za jej biologiczną matkę.
-Kochanie!-mocno się przytuliły. Max aż się wzruszył-Ale urosłaś.
-Porozmawiamy w domu. Chodź-powiedziała dziewczyna.
-To jest Twój chłopak? Przez skaypa wydawał się być młodszy i albo mi się wydaje, albo miał więcej włosów na głowie-stwierdziła pani Nowak na widok chłopaka.
-Mamo, to jest Max, przyjaciel.
EG-Witam-powiedział uprzejmie chłopak-Wezmę bagaże-wyciągnął ręce po walizki.
PL-Max chce wziąć rzeczy-uśmiechnęła się Emilka. Dwudziestoparolatek na dźwięk swojego imienia spojrzał na dziewczynę. Ona się uśmiechnęła.
EG-Mam nadzieję, że spodoba się pani Londyn-Max powiedział, prowadząc auto, a po chwili spojrzał we wsteczne lusterko. Emily przełożyła to na Polski, a pani Nowak się uśmiechnęła.

PON DOMEM PAŃSTWA THOMSON.
EG:
-Jeszcze raz dzięki za wszystko-powiedziała Emilka, gdy wysiedli z samochodu.
-Nie ma sprawy. Od tego są przyjaciele-uśmiechnął się. Jasne, uważali się za przyjaciół, ale nikt nie powiedział tego otwarcie. Dziewczyna była zaskoczona. Mile zaskoczona-To pewnie nie spotkamy się w weekend-stwierdził ze smutkiem-Wiesz, jak kiedyś. Paczką.
-Wątpię-odparła i przytuliła Maxa na pożegnanie.
PL:
-To co, chcesz poznać Sue i Johna?-zapytała z entuzjazmem nastolatka, biorąc w rękę walizkę.
-Oczywiście-odpowiedziała kobieta i poszły. W domu czekał na nie posiłek. Taki późny obiad. Pani Thomson się postarała pomimo tego, że nie przygotowała żadnego wykwintnego dania. Tylko pieczony schab. Tylko, albo aż. Przy stole Em i Marta zostały mianowane "Nadwornymi Tłumaczkami".
EG-Jak minęła pani podróż?-zapytał pan domu. Emily bez problemu to przetłumaczyła.
PL:
-Myślałam, że będzie gorzej-odpowiedziała mama dziewczyny. Nie obyło się bez "Nadwornego Tłumacza".
-Sue się pyta, czy to pani pierwszy lot-powiedziała Martha.
-Yes-odpowiedziała kobieta po czterdziestce. Na twarzach Anglików pojawił się szczery uśmiech. Sue i Alicja(bo tak ma na imię matka Emilki) sprzątnęły ze stołu.
EG-Damy wam trochę prywatności. Tyle czasu się nie widziałyście-stwierdził John. Emilka, jej mama i Marta poszły do pokoju młodej Nowakowej.
PL:
-No... Opowiadajcie-poganiała je kobieta-Jak się tu czujecie? Jak relacje z obcokrajowcami? A w szkole?
-Mamo, powoli-przerwała jej dziewczyna.
-Przepraszam, ale przecież wiesz, że w niedziele wracam, a nie chcę was trzymać w domu. W końcu jest weekend-usprawiedliwiła się. Kto jak kto, ale mama Emilki znała potrzeby nastolatek. Wiedziała, co i kiedy jej córka chce sobie coś kupić oraz gdzieś wyjść.
-Nie masz się czym martwić. Ja na pewno będę w domu-powiedziała Em-A Ty wychodzisz?-pytanie skierowała do rówieśniczki.
-Nie wiem-odpowiedziała obojętnie-Jess mówiła, że poszłaby na kręgle, ale co z tego będzie jeszcze nikt nie wie.
-A Ty, Skarbie, nie masz zamiaru wyjść z tym...jak on się nazywał?-zastanawiała się pani Nowak.
-Nathan. I nie. Nie mam zamiaru nigdzie z nim iść-odparła stanowczo.
-Em, nie denerwuj się-uspokoiła ją przyjaciółka.
-Coś się stało?-zapytała matka dziewczyny.
-Nie jesteśmy razem-odpowiedziała.
-Jeszcze wszystko się ułoży. Jesteście młodzi. Całe życie przed wami-pocieszała ją kobieta.
-Nie. Nic się nie ułoży. Wracam z Tobą do Polski-stwierdziła.
-Kochanie, zastanów się nad tym-Alicja próbowała nakłonić córkę do zmiany decyzji.
-Myślałam cały tydzień. Wracam.
-Em...-Marta powiedziała błagalnym głosem.
EG-Dziewczyny!-krzyknął John-Ktoś do Was!
PL:
-Mamo...
-Idźcie, ja poczekam-powiedziała. Dziewczęta szybko pobiegły do drzwi. Na korytarzu czekał na nie Tom, Max, Siva, Jay i Jessica. Nathana nie było.
-"I dobrze"-pomyślała Emilka. Zbyt bardzo ją bolało rozstanie z chłopakiem, żeby po tygodniu móc z nim normalnie rozmawiać. Dowód? Dzisiejsza rozmowa.
EG:
-Hej-przywitali się.
-Cześć. Co Wy tu robicie?-zapytała Marta.
-Przyszliśmy poznać mamę Em-Tom się uśmiechnął.
-Mówię wam. Ona jest niesamowita-wtrącił Max. Wszyscy się na niego spojrzeli-No co? Przecież miałem okazję ją poznać.
-Tylko się z nią nie dogadacie. Nie zna angielskiego-powiedziała Emily.
-Ale od czego mamy Was?-zapytał z szerokim uśmiechem na ustach Seev.
-Chodźcie na górę-Marta zaprowadziła ich do pokoju gdzie pni Nowak czekała na dziewczyny.
PL:
-Mamo, masz gości-Em wsadziła głowę do pokoju.
-Ja?
EG-Chodźcie-zaprosiła ich dziewczyna. Tłum ludzi przeszedł przez otwarte drzwi. Każdy z bananem na twarzy.
PL:
-To są nasi znajomi-zaczęła Marta-Jessica, Tom, Siva, Jay, a Maxa już pani poznała.
-Miło mi Was poznać-uśmiechnęła się. Emilka przetłumaczyła, co jej matka powiedziała-Skąd się znacie?-pytanie skierowała do Anglików choć wiedziała, że nie zrozumieją. Po prostu chciała być uprzejma. Marta wymamrotała kilka zdań po angielsku aby wytłumaczyć, o co chodzi czterdziestolatce.
EG-My-zaczęła Jessica-Poznałyśmy się w szkole, A to są znajomi mojego brata, którego tutaj nie ma-dziewczyna spojrzała na Emilkę, a ta szybko spuściła wzrok. Marta odgrywała rolę tłumacza. Szło jej bardzo dobrze i ona o tym wiedziała. Przeszło jej przez myśl, żeby w przyszłości zostać tłumaczem.
-"Byłoby super"-uśmiechnęła się sama do siebie. Gdy mama Emilki dowiedziała się w jakim chłopcy są wieku, zapytała jak zarabiają na życie.
-Gramy w zespole-odpowiedział Jay. Nie obyło się bez tłumacza. Pani Nowak była pod wrażeniem.
PL:
-To bardzo ambitny zawód-powiedziała,a Marta to powtórzyła-Pokażcie, co umiecie.
-Max uważa to za wyzwanie-powiedziała Emily do matki. Ona kiwnęła głową.
EG-Bardzo nam przykro, ale nie jesteśmy w komplecie-odparł ze smutkiem Siva.
PL:
-Nie zgadzają się?-zapytała kobieta.
-Nie dzisiaj-odpowiedziała Martha-Nie ma wszystkich członków zespołu. Jest im przykro.
-Powiedz im, że czekam na pokaz ich umiejętności-uśmiechnęła się. Była bardzo ciekawa na co ich stać. Marta powiedziała chłopcom, o co chodzi. Oni zaś odparli, że jeśli wszystkie trzy wpadną do nich na obiad nie będzie żadnego problemu.
EG:
-No cóż. Musimy się już zbierać. Do jutra-pożegnała się Jessica. Emily postanowiła odprowadzić gości do drzwi.
-Co to miało być?-zapytała szeptem Maxa.
-Chcieliśmy Was tylko zaprosić na obiad-powiedział grzecznie.
-Ale tam będzie...
-Mój brat-Jess dokończyła-Spokojnie, tak go czymś zajmę, że nawet nie będzie miał czasu spojrzeć w Twoją stronę-podniosła kciuk do góry.
-"Za to ja będę miała. I to mnóstwo"-pomyślała.
-Coś nie tak?-zapytał Tom.
-Nie. Po prostu będę czuła się nieswojo-odpowiedziała-Dzisiaj zamieniłam z nim kilka zdań, a czułam się jakby każda pauza między wyrazami trwała wieczność.
-Nie musisz z nim rozmawiać-stwierdził Jay. Maił rację-Nie chcemy Cię zmuszać do tego, żebyś się z nim w jakikolwiek sposób pogodziła.
-Dobra. My spadamy-powiedział Seev.
-Pa-pożegnała ich i wróciła na górę.
PL:
-I co sądzisz o naszych znajomych?-zapytała Emilka z uśmiechem.
-Bardzo sympatyczni, ale...-odpowiedziała pani Nowak.
-"No tak. Zawsze musi być jakieś "ale""-pomyślały obie dziewczyny.
-Nie sądzicie, żeby dobrze Wam robiła znajomość z tak dojrzałymi chłopcami-dokończyła swoją myśl.
-To tylko pozory-Marta machnęła ręką-Mogę się założyć, że ich rozrój umysłowy zakończył się na etapie trzeciej klasy podstawówki. Nie obrażając chłopców oczywiście.
-Oni tylko tak wyrośli-wtrąciła Emily. Wszystkie zaczęły się śmiać.
Alicja była zmęczona podróżą i po kolacji postanowiła się położyć. Łóżko miała przygotowane w małym pokoiku na parterze.

Krótkie info :D

W moim opowiadaniu mama Emilki nie zna języka angielskiego, więc będę używała takich skrótów jak:
PL:   -zdania w języku polskim
EG:  -zdania w języku angielskim

Będę używała ich, aby się nie powtarzać
Bardzo ułatwi mi to pisanie.


To na tyle
                 magical :P

Rozdział 42.

-Haj-Nathan przywitał się niepewnie.
-Cześć-odpowiedziała przechodząc z nogi na nogę. Zapadła niezręczna cisza.
-Hmm-odchrząknął-Co u Ciebie słychać?
-Nic ciekawego. Jest może Max?-zapytała. Od początku rozmowy nie spojrzała mu w oczy. Nathan wręcz przeciwnie. Cały czas próbował złapać wzrok Emily.
-Tak. Jest. Maaax!-krzyknął, robiąc krok w stronę schodów na piętro. Wrócił do drzwi-"Ale ona ślicznie wygląda."-pomyślał. Po chwili obok Nathana stanął Max.
-Hej-chłopak przywitał ją szczerym uśmiechem, a ona go odwzajemniła.
--Możemy pogadać?-zapytała.
-No jasne. Wchodź-powiedział i zrobił miejsce w przejściu.
-Wolę nie-Emilka zastanowiła się-Chciałabym zamienić z Tobą słówko na osobności-dodała. Nath zrobił dwa kroki, wycofując się.
-To pójdziemy do mnie-Max nie dawał za wygraną-Chyba nie będziemy siedzieć na schodach przed domem?
-Dobra. Niech Ci będzie-odparła i weszła do środka. Dopiero gdy minęła dziewiętnastolatka, poczuła jego perfumy. Oczy zaszły jej łzami z tęsknoty. Najchętniej by do niego podeszła i mocno przytuliła. Tak bardzo jej go brakuje.
Chłopak cały czas tęsknił za Emily. Teraz, gdy ją zobaczył, poczuł się jakby ktoś wbił mu nóż w serce. To nie była Em. On sam sobie to zrobił, mówiąc, że nie potrafi z nią być. Mylił się. On nie potrafi żyć bez niej.
Kiedy Max i Emilka weszli do pokoju, oboje usiedli na łóżku. Patrząc z boku, mogłoby to wyglądać na rozkwitającą miłość. Jednak Emilia uważała chłopaka za przyjaciela, a on ją za młodszą siostrę.
-Co się stało?-zapytał.
-Mam do Ciebie prośbę. Od razu mówię, że nie musisz się zgadzać-powiedziała szybko.
-Dobrze, ale może najpierw powiedz, o co chodzi-chłopak zaprezentował swój łobuzerski uśmiech.
-Dzisiaj przyjeżdża moja mama i prosiła mnie, żebym przyjechała na lotnisko-zaczęła tłumaczyć.
-Aha...-wtrącił na znak, że rozumie.
-A ja się pytam: Jakim sposobem mam się tam dostać? I od razu pomyślałam, że może Ty mógłbyś mnie zawieść-odparła niepewnie-Z powrotem jakoś sobie poradzimy-po chwili dodała-Masz może czas o trzeciej?
-Ty się jeszcze pytasz? Już mi stąd poszła-powiedział wstając. Dziewczynę zamurowało-Chyba nie chcesz się spóźnić-dodał.
-Serio?-zapytała zdziwiona, a za razem szczęśliwa. Nie sądziła, że ją podrzuci.
-No jasne-odpowiedział. Ona w ramach wdzięczności mocno go przytuliła. To była najmilsza rzecz jaka jej się od tygodnia przytrafiła.

__________________________________________________
Dzisiaj taki krótki...
Może jeszcze coś dodam, ale nie jestem pewna.
Mam nadzieję, że się podoba :D.

niedziela, 15 kwietnia 2012

Rozdział 41.

WTOREK.
-Hej-Joshua przywitał się z Emily.
-Cześć-odpowiedziała z uśmiechem. Marta i Jessica tylko się na niego patrzyły.
-To kiedy idziemy?-zapytał.
-No nie wiem-odpowiedziała. Dziewczynom ze zdziwienia opadły szczęki.
-Sorry, że jestem taki nachalny. ale...
-Nie no. Spoko-przerwała mu-Może być po lekcjach-dodała. Kilka sekund później zadzwonił dzwonek na czwartą lekcję.
Dziewczyny dopiero w drodze po kurtki miały okazję wypytać Em, o co chodzi.
-Czy Wy idziecie na randkę?-Marta zapytała wprost.
-Co?-zapytała zdziwiona-Pff... Nie!
-Przecież nam możesz powiedzieć-zachęcała ją Jessica.
-Josh ma problemy z matmą i poprosił mnie o pomoc-Emily wytłumaczyła koleżankom.
-Możemy już iść?-chłopak zapytał, gdy stali przed budynkiem szkoły.
-Jasne, ale gdzie?
-Tam gdzie wczoraj-odpowiedział i ruszyli w stronę kawiarni.
-Czy ja o czymś nie wiem?-Jess zapytała Martę, gdy wracały do domu.
-Wpadli na siebie w parku-wyjaśniła dziewczyna.

Kolejne dni minęły podobnie: szkoła i pomoc Joshui.
W czwartek wieczorem do Emilki zadzwoniła mama.
-Cześć Skarbie-usłyszała w słuchawce ciepły głos.
-Hej-odpowiedziała.
-Co tam u Ciebie? Opowiadaj.
-Noo... A co ja mogę powiedzieć? Lepiej Ty opowiadaj. O której będziesz na miejscu?
-O 15.00. Przynajmniej tak mi się wydaje. Jak byś mogła poczekać na mnie na lotnisku. Wiesz, nie znam języka ani miasta. Rozumiesz?
-Mamo, nie ma sprawy. Lekcje kończę o drugiej. Będę na pewno.
-To do zobaczenia.
-Pa-pożegnały się.
-Mama?-zapytała Marta, wchodząc do pokoju koleżanki.
-Tak. Jutro przyjeżdża. Poprosiła mnie, żebym poczekała na nią na lotnisku-powiedziała.
-Przecież to kawał drogi stąd.
-Jurto przejdę się do Maxa. Może jak go ładnie poproszę to mnie podwiezie-Marta była zszokowana tą informacją. Z chłopakami z The WANTED ostatnio widziała się w niedzielę. Minął prawie tydzień.
-Jak to:"przejdę się"?
-Normalnie. Pójdę, zapukam, oni mi otworzą. No przynajmniej mam taką nadzieję-uśmiechnęła się krzywo.
-Jasne, że otworzą.

PIĄTEK(około godziny 14.30)
-"Cały czas nie wierzę, że to robię. Przecież mogłam zamówić taxówkę"-rozmyślała stojąc pod drzwiami chłopaków-"Teraz już za późno"-wzięła głęboki wdech i zapukała. Po chwili drzwi się otworzyły, a ze środka głowę wynurzył NATHAN!!!.

sobota, 14 kwietnia 2012

Rozdział 40.

-Muszę już iść-Emily powiedziała, patrząc na zegarek.
-Już?-zapytał zdziwiony Joshua.
-Jutro szkoła. Sam wiesz-odpowiedziała wstając.
-Tak... Matma-chłopak nie był z tego powodu zadowolony.
-Masz coś do tego przedmiotu?
-Nic poza tym, że nie idzie mi najlepiej, ale zauważyłem, że Ty radzisz sobie świetnie-uśmiechnął się.
-Zaraz tam świetnie. Jakoś leci-powiedziała i machnęła ręką, lekko się rumieniąc.
-Odprowadzę Cię-odparł i razem wyszli-Mam takie małe pytanko-dodał po chwili.
-Tak?-Em spojrzała w jego niebieskie oczy.
-Mógłbym zapisać się do Ciebie na korepetycje?-zapytał.
-No jasne-odpowiedziała, biorąc jego pytanie jako żart.
-Ale ja mówię serio-on też patrzył jej w oczy. Uśmiech zszedł z jej twarzy.
-Przecież ja... Ale...
-Jesteś świetna z matmy, a ja mogę nie zdać-powiedział.
-Okey. Jak tylko będę umiała Ci pomóc...
-Dziękuję-przerwał jej i mocno ją przytulił. Na ułamek sekundy ich twarze się dotknęły-Przepraszam-dodał po chwili.
-Nie no. Nie ma sprawy.
-Tooo, kiedy mogę liczyć na pierwszą lekcję?-zapytał, gdy zbliżali się do domu państwa Thomson.
-Kiedy masz czas-odpowiedziała-Jak dla mnie to może być nawet jutro.
-Serio? Super-uśmiechnął się-A o której?
-Nie wiem. Ale jeszcze możemy się w szkole umówić.
-Racja-odpowiedział. Pożegnali się. Na Emilkę w domu czekała Marta.
-Gdzie byłaś?-zapytała z troską.
-W parku i w kawiarni-odpowiedziała siadając na swoje łóżko.
-Johnem-dodała z uśmiechem Marta.
-Tak. Spotkaliśmy się w parku.
-Fajnie-odparła Marta, a Em dziwnie się na nią spojrzała-No co? Cieszę się, że gdzieś wyszłaś. Szkoda tylko, że nie z nami.
-Przepraszam, ale...
-Nie, Em. Nie chcę, żebyś się tłumaczyła. Wiem, co si stało w weekend i wiem, co czujesz. To znaczy, mogę się domyślać. Szybko się pozbierałaś. Przynajmniej z zewnątrz-przerwała jej. Emily wpatrywała się w nią tępym wzrokiem i zaczęła płakać. Marta przytuliła przyjaciółkę. Obie zaczęły płakać.

______________________

No cóż...
Nic dodać, nic ująć.
Czas skończyć z blogiem.
Jeszcze jakieś dwa rozdziały na zakończenie i...
                                                                         Do zobaczenia ._.

piątek, 13 kwietnia 2012

Rozdział 39.

Emily będąc sama w domu, cały czas myślała o tym, co by było gdyby od razu dała szansę wytłumaczyć się chłopakowi.
-"Pewnie teraz nadal bylibyśmy parą"-pomyślała-"Muszę coś ze sobą zrobić"-kolejna myśl przebiegła jej przez głowę. Wzięła kurtkę i wyszła. Zatrzymała się dopiero w parku. Usiadła na ławce. Tak. To była ta ławka. Jej pierwsza randka z Nathem. Założyła słuchawki i odpłynęła wraz z muzyką. Słysząc piosenkę Lifehouse "Storm" łzy popłynęły jej po policzkach. 

"I know everything will be all right"

Niestety tak się nie czuła. Ludzie przechodzący obok gapili się na nią, jakby była z innego świata.
-Nigdy nie widzieliście smutnego człowieka?-wymamrotała i wytarła łzy.
-Emily?-usłyszała niski głos. Dobrze go znała, ale nie mogła sobie przypomnieć do kogo należy. Dopiero, gdy spojrzała na chłopaka stojącego nad nią, uświadomiła sobie, że to znajomy z klasy.
-Joshua? Co Ty tutaj robisz?-zapytała zdziwiona.
-O to samo chciałem zapytać-odparł, nie odpowiadając na zadane pytanie-Co się stało?
-Nic-odpowiedziała, a on zajął miejsce obok.
-Przecież widzę.
-To nic takiego-Em nie chciała mu się zwierzać. Nie znała go na tyle dobrze, żeby powiedzieć o nieudanym związku.
-Sama jesteś?-zapytał zmieniając temat.
-Tak. Marta poszła z Jessicą do kina. A Ty? Sam?
-Tak, tak-odpowiedział-Wiesz co, właśnie miałem zamiar iść na kawę. Może poszłabyś ze mną?-zaproponował. Emilka rozważyła wszystkie za i przeciw. Doszła do wniosku, że nie ma nic do stracenia. Przynajmniej nie będzie zaprzątała sobie głowy Nathanem Jamesem Sykesem.
-Z chęcią-odpowiedziała, delikatnie się uśmiechając. 20 minut później siedzieli przy stoliku i pili kawę.

______________________

Taki krótki, ale to już coś ^^

Rozdział 38.

-Jak on tak mógł?-zapytała Jessica przed dzwonkiem na lekcje. Oczywiście, relacje z wczorajszego pobytu u chłopców opowiedziała jej Marta. Ze szczegółami, rzecz jasna.
-Możemy o tym nie rozmawiać?-zapytała cicho Em. Czuła się niezręcznie jak jej przyjaciółka zdaje relacje, w których ona jest główną bohaterką. Ona i Nathan...-"Jeszcze raz to usłyszę i albo zacznę ryczeć, albo ktoś przez przypadek postanie ode mnie w gębę"-pomyślała.
-Jasne. Przepraszam-odparła Marta. Po chwili zabrzmiał pierwszy dzwonek. Dla Emily ten dzień nie miał końca. Każda minuta trwała wieczność.
Po lekcjach Jess postanowiła odprowadzić dziewczyny do domu.
-Może wyjdziemy dziś do kina?-zaproponowała.
-No jasne. Chętnie-odpowiedziała z entuzjazmem Marta.
-Idźcie same. Jakoś nie mam ochoty-powiedziała bez wyrazu Emilka.
-Oj, proszę. Obiecuję, że idziemy same. Zero Wandetów-dodała siostra jednego z członków zespołu.
-Nie chodzi o to-odparła-Z resztą. Marta z chęcią poszłaby z Jayem. I dobrze. Uważam, że obie powinnyście się rozerwać.
-To co, idziemy?-Jessica skierowała pytanie do Marty.
-Jeśli Em nie ma nic przeciwko...
-Idźcie-przerwała.
-To napiszę do chłopców, czy któryś chce z nami iść i do Ciebie zadzwonię to sie umówimy-Jessica przedstawiła swój plan.
-Okey-zgodziła się Marta i dziewczyny się pożegnały.

DOM THE WANTED(w tym samym czasie).

-Chodźcie na pizzę-Max marudził którąś godzinę z kolei.
-Nie!-wszyscy krzyknęli chórem.
-No to gdziekolwiek. Będziemy tak siedzieć?
-Tak-odpowiedział Nath. Głowę miał opartą o ręce leżące na kuchennym blacie.
-Nie wierzę. Mówi to najbardziej rozrywkowy chłopak. Co się na tym świecie dzieje?-Tom próbował mu dociąć. Udało się. Dziewiętnastolatek tylko spiorunował go wzrokiem. Nie miał ochoty ani weny na kłótnie. Cały czas myślał o Emily. Ktoś zapukał do drzwi.
-Ocho... To Twoja siostra. Zaraz zacznie się rzeeeź-powiedział Siva, stojący przy drzwiach frontowych-Hej-dodał z uśmiechem witając dziewczynę. Ona weszła bez słowa. Od razu skierowała się do kuchni (jakby wiedziała, że tam znajdzie swojego braciszka). On ana jej widok się wyprostował.
-Nie przyszłam tu do Ciebie-powiedziała na wstępie-Wybieramy się do kina. Pomyślałam, że ktoś z was będzie miał ochotę iść-przybrała swój dawny, radosny ton.
-WY, czyli?-zapytał Tom.
-Ja i Martha-odpowiedziała-Mogę się domyślić, ze Jay się pisze.
-Czemu nie...-przytaknął chłopak. Tak jak i reszta. Tylko Nathan nie miał ochoty nigdzie iść. Umówili się pod kinem. Dziewczyna powiedziała, że poinformuje Martę.
-A z Tobą innym razem się policzę-powiedziała do brata i wyszła.
-Masz super siostrę. Nie ma co-przyznał Jay.
-Jak dobrze, że nie zaszedłem jej za skórę-odetchnął Seev.
-Nocy byś nie przeżył-dodał Tom.
-Albo ona by Cię wykończyła, albo Ty sam siebie, ze strachu-Maxa przeszedł dreszcz.

Rozdział 37.

DOM PAŃSTWA THOMSON.
Dziewczęta bardzo późno wróciły do domu. Na szczęście nie miały żadnych problemów (chodzi o pretensje ze strony właścicieli domu).
-Emilka...-zaczęła dziewczyna, która siedziała w pidżamie na łóżku siedemnastolatki.
-Tak?-zapytała.
-Przepraszam.
-Oj, daj spokój. Słyszę to od Ciebie już setny raz. Stało się. To nie twoja wina-Em krzywo się uśmiechnęła.
-Tak strasznie mi głupio. Namawiałam Cię, żebyś z nim porozmawiała...-urwała.
-Nie przejmuj się tym. Lepiej idź spać. Ja też już idę. Jestem wykończona-Emily udawała, że wszystko jest okey, ale czuła, jakby połknęła granat, który po chwili w jej ciele wybuchł.
-Dobranoc-pożegnała się Marta i wyszła.
-Taa...-odpowiedziała i położyła się. Pomimo zmęczenia, nie mogła zasnąć. Wierciła się na łóżku-Tak nie można-wyszeptała i zaczęła gapić się w sufit.

POKÓJ NATHANA.

On również nie mógł spać. Usiadł na brzegu łóżka i przeczesał obiema rękami włosy. Zaczął krążyć bez celu po pokoju w samych bokserkach. Gdy potknął się o leżącą na podłodze bluzę, zaklął pod nosem. Nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Wyszedł na taras. Podniósł głowę do góry.
-Ty też patrzysz na te samo niebo-powiedział, trzymając się kurczowo barierki. W tych słowach znalazł pocieszenie. Miał rację. Ona wyglądała przez okno, ale o nim nie myślała. Patrząc w niebo, przypomniała jej się historia, którą opowiedział jej Max. Zawiał chłodny wiatr. Nathan schował się do środka. Gdy zamykał drzwi od balkonu wziął głęboki wdech.
-Myślałem, że masz zamiar tam nocować-zażartował Max, ale nie było mu do śmiechu.
-Y-y-y-a...-dziewiętnastolatek zawył-Wystraszyłeś mnie-przyznał.
-Dobrze Ci tak-odparł oschle-Jesteśmy kumplami, ale muszę powiedzieć coś, czego nie chciałbyś usłyszeć. W sumie, to właśnie po to ma się przyjaciół-po chwili przeszedł do sedna sprawy-Zachowałeś się strasznie. Ona do Ciebie przyszła. Chciała dać Ci szanse, a Ty wyskakujesz z takim tekstem? Nie rozumiem Cię.
-Ona ułoży sobie życie beze mnie-powiedział.
-Jesteś tego pewien? Jakoś nie zauważyłem, żeby skakała z radości po tym, co usłyszała.
-Do piątku zapomni, że mnie nawet poznała-wyznał pewnym głosem, chociaż tak się nie czuł.
-No nie wiem.
-Jestem zmęczony. Idę spać-odparł Nathan, chcąc wyprosić Maxa z pokoju.
-Nie chcesz ze mną gadać. To nie. Ale pożałujesz tej decyzji. Jeszcze dwa dni temu ją kochałeś. Dzisiaj się obudziłeś i czar prysnął?-zapytał chłopak.
-Nie-odpowiedział cicho-Myślisz, że mi jest łatwo?-zapytał z wyrzutem-Gdy widziałem jak płacze... Dla niej skoczyłbym w ogień... Chcę ją chronić.
-Przed czym?
-Przed samym sobą-wyznał-Skrzywdziłem ją raz. Nie chcę więcej tego robić.
-Pomimo tego, że to był tylko raz, zrobiłeś to bardzo boleśnie.
-Z czasem zapomni. Musi-powiedział z naciskiem.
-Nie, jeśli będzie spotykała się z nami i Jess.
-Boże, czemu to takie trudne?
-Życie zawsze jest pod górkę, a jeśli jest z górki znaczy, że się poddałeś-odparł Max i poklepał Natha po ramieniu.
-Najchętniej cofnąłbym czas. Nie poszlibyśmy do kawiarni i nie zobaczyłbym Lily. Emily-poprawił. Max patrzył na niego dziwnym wzrokiem-Jakbym jej nie poznał, nigdy nie miałbym okazji widzieć je łez-wytłumaczył.
-Ani uśmiechu-dodał Max.
-Ach... Jej uśmiech-Nathanowi przypomniał się wypad na kręgle. Odprowadził Emilkę. Rozmowa się nie kleiła. To nic. Ważne, że pożegnała go ciepłym uśmiechem. Na myśl wspomnienia sam się uśmiechnął.
-Widzisz, co z Tobą robi?
-Co?-Nath na chwilę znalazł się w innym świecie.
-No właśnie-Max pokręcił głową.
-Stało się...
-Niestety-przytaknął.
-Jak ona się trzyma?-dziewiętnastolatek zapytał niepewnie.
-Sam widziałeś-odpowiedział. Nathanowi przypomniał się obraz dziewczyny wybiegającej z kuchni.
-Ja...
-Nie wiem, co Ty, ale ja idę już do łóżka-Max mu przerwał. Nie chciał słuchać jego tłumaczenia się-Dobranoc-dodał i wyszedł. Nath ze złości przywalił pięścią w ścianę.
-"Aż tak nie boli"-pomyślał. I naprawdę nie bolało. Zaczęło dopiero jak spadł poziom adrenaliny. Po9łożył się.
Trzecia nad ranem. Czwarta. Piąta. Tak. Zasnął. Emily również.

środa, 11 kwietnia 2012

Rozdział 36.

-"Nie. Nie, to nie możliwe. Więc to tak ma się skończyć?"-po głowie Emilki chodziła ta myśl. Zaczęła szlochać, a ramiona jej drżały. Wpadła w histerie. Nie mogła zapanować nad resztą ciała, które również drżało. Nathana dopadło poczucie winy.
-Ja...-zaczął.
-Nie!-przerwała mu.
-Ale...
-Nie!-powtórzyła i wyszła na korytarz.
-Zaczekaj. Proszę-powiedział niemal błagalnym głosem.
-Nie chcę Cię znać!-krzyknęła i wpadła na Maxa, który chciał sprawdzić co się dzieje.
-Wszystko w porządku?-zapytał troskliwie.
-Nic nie jest w porządku-odpowiedziała i mocno się do niego przytuliła. On odwzajemnił uścisk i pogłaskał ją po głowie. W Nathanie po raz drugi tego dnia coś pękło.
-Chodźmy się przejść-powiedział spokojnie Max-Ochłoniesz, porozmawiamy. Okey?-uśmiechnął się na pocieszenie. Dziewczyna się od niego odsunęła i pogłaskała po mokrej koszulce od jej łez.
-Przeze mnie masz mokrą koszulkę-odarła przez łzy i odwzajemniła uśmiech, który bardziej przypominał grymas. Spojrzała na Martę, a ona powiedziała bezgłośne "Przepraszam".
-Poczekacie w domu?-Max skierował pytanie do przyjaciół. Oni w odpowiedzi kiwnęli głową. Emilka wraz z Maxem poszła do ogrodu za domem.
-Jak się czujesz?-zapytał zatroskanym głosem, gdy usiedli na ławce.
-Strasznie-odpowiedziała bez wahania. Cały czas łzy spływały jej po policzkach.
-Wow! Przynajmniej jesteś szczera-odparł lekko zaskoczony i na pocieszenie objął ją ramieniem. Emily położyła głowę na jego umięśnionym barku.
-Nie rozumiem-zaczęła po chwili-Najpierw chce wszystko wyjaśnić, a teraz mówi, że to koniec-musiała to z siebie wyrzucić. Po tych słowach poczuła się lepiej.
-Ja też, Em. Ja też-westchnął. Spojrzał na bezchmurne niebo. To nie była scena z filmu. Nie było widać księżyca w pełni ani mnóstwa gwiazd. Błyszczące plamki na granatowym płótnie można było policzyć na palcach u rąk. Nagle Maxowi coś się przypomniało.
-Nie wiem czy to Cię pocieszy...-zaczął.
-Nie chcę, żeby ktoś mnie pocieszał. Od tego robi mi się jeszcze gorzej-stwierdziła.
-To dobrze, bo nie jestem w tym dobry-przyznał. Po chwili dodał-Jak byłem mały, często jeździłem do dziadka. Zawsze robiliśmy wypady pod namiot. Nigdy tego nie zapomnę-na widok obrazów układających się w głowie, uśmiechnął się-Pokazywał mi gwiazdy. Jednej nocy opowiedział mi historię, której nigdy nie zapomnę-znowu się uśmiechnął. Emily podniosła głowę, żeby spojrzeć mu w oczy.
-Jaką?-zapytała.
-Była sobie para. Wiesz, chłopak i dziewczyna. On się jej zapytał:"Widzisz tą najjaśniejszą gwiazdę?". Ona przytaknęła. Chłopak wyznał jej, że będzie ją kochał dopóki ta gwiazda będzie istniała. Dziewczyna się promiennie uśmiechnęła. Spotkali się po po kilku latach rozłąki. On zadał jej to samo pytanie. Dziewczyna powiedziała:"Tak"."Wiedz, że nadal Cię kocham"-odparł chłopak. A ona na to:"To, że na niebie widać blask gwiazdy, nie znaczy, że ona jeszcze istnieje".
-Miałeś rację. Nie umiesz pocieszać ludzi-stwierdziła z uśmiechem-Ale historia piękna-dodała.
-Mówiłem, ze nie mam daru pocieszyciela, ale jednak się uśmiechasz...

wtorek, 10 kwietnia 2012

Rozdział 35.

Gdy dziewczyny niepewnie weszły do kuchni zapanowała niezręczna cisza.
-Miło Was widzieć-zaczął Jay.
-Powinniście sobie coś wyjaśnić-dodała Martha patrząc na Natha i Emilkę.
-To my Was zostawimy-powiedział Siva powoli wycofując się z kuchni. Za nim poszła reszta.
-Może się czegoś napijesz?-Nathan zapytał niepewnie.
-Nie, dzięki-odpowiedziała-Bo... Marta powiedziała, że...
-No właśnie. Chciałem Ci to wyjaśnić-powiedział drżącym głosem. Em tylko zamrugała-Po pierwsze: chciałem Cię przeprosić. Nancy jest jaka jest.
-Nath...-przerwała mu.
-Ale nie o to chodzi-mówił dalej. Opowiedział jej całą historię-Teraz już mi wierzysz?
-Ja... Przepraszam-tylko na tyle było ją stać-Miałam nadzieję, że mnie mnie zdradziłeś.
-Ale nie dałaś mi dojść do słowa...
-Bo byłam zła. Zrozum-tłumaczyła dziewczyna.
-Nie, nie dlatego, że byłaś zła. Tylko dlatego, że nie ufałaś mi na tyle, aby wierzyć w moją niewinność.
-Nath...
-Emily, powinnaś coś wiedzieć-powiedział pewnym głosem.
-Tak?-zapytała.
-Byłaś najważniejszą osobą w moim życiu-wyznał czułym głosem.
-Byłam?-była zdziwiona.
-Tak, a wiesz dlaczego?-zapytał-Bo nie zaufałaś mi na tyle, na ile ja Ci zaufałem. I to mnie najbardziej boli-sam odpowiedział na pytanie.
-Przepraszam-wyszeptała-"Czy to miało oznaczać koniec? "-pomyślała. Myślała, że zaraz wybuchnie płaczem. Nie chciała dalej żyć. Nie chciała żyć bez niego. On wplótł swoje palce w jej kosmyki włosów i do ucha wyszeptał:"Żegnaj".

poniedziałek, 9 kwietnia 2012

Rozdział 34.

DOM THOMSONÓW.

-I jak się bawiłyście?-Sue zapytała podczas kolacji.
-Świetnie-odpowiedziała z uśmiechem Emilka. Nie chciała martwić swoim stanem państwa Thomson-Moja mama chce przyjechać na weekend-dodała niepewnie.
-Z chęcią poznamy Twoją mamę-odparł z radością John. Po kolacji dziewczyny zaszyły się w pokoju Emilki.
-Wytrzymasz tutaj do maja?-zapytała Marta.
-Nie wiem... Pewnie wrócę z mamą do Polski-odpowiedziała przeglądając zeszyt od angielskiego.
-Rozmawiałam z Nathem-Marta powiedziała skupiając wzrok na podłodze. Jej koleżanka znieruchomiała.
-I co Ci powiedział?-zapytała nad wyraz spokojnie po chwili ciszy.
-To, co się stało przed Twoim przyjściem-odpowiedziała. Oczy Emilii wyszły z orbit.
-Nagle go oświeciło?-w odpowiedzi Marta głupio się uśmiechnęła-Wierzysz mu?
-Tak, chyba tak... Słuchaj, on chce Ci wszystko wyjaśnić.
-Ale nie ma co-Em chciała odepchnąć od siebie myśl o tym, że miałaby spojrzeć w jego głębokie, zielone oczy,  dla których traciła głowę.
-A skąd wiesz, co ma Ci do powiedzenia? Wysłuchałaś go do końca?-Marta zaczęła bronić chłopaka.
-Od kiedy jesteś po jego stronie?-zapytała z wyrzutem dziewczyna.
-Nigdy nie byłam-odpowiedziała-Jestem po stronie prawdy i tyle.
-Ach tak? Myślałam, że się przyjaźnimy-wyznała Emily.
-Bo tak jest. Tylko, że Ty nigdy nie mówisz mi, co się dzieje. Zawsze dusisz to w sobie.
-Ja?!-zapytała zdziwiona-To Ty nie powiedziałaś, że Jay Ci się podoba.
-Ty o Nathanie też nic nie wspominałaś.
-Teraz już nie ma czego wspominać-odparła i usiadła na łóżku. Marcie zrobiło się przykro.
-Przepraszam-wyszeptała i przytuliła dziewczynę na pocieszenie.
-Co Ci powiedział?-Emilka zapytała chcąc dowiedzieć się, co naprawdę się stało.
-Nathan chciał Ci wszystko wytłumaczyć-powiedziała zagryzając wargę-Ale ponoć nie chcesz z nim gadać.
-Jeszcze się dziwisz?
-Po tym, co usłyszałam to... Tak-odpowiedziała bojąc się reakcji przyjaciółki.
-Na serio mu wierzysz?
-Tak. On naprawdę jest niewinny.
-Dobra-powiedziała i głośno odetchnęła.
-"Dobra"? Tylko na tyle Cię stać? Jak Nathan powie Ci, co się stało też odpowiesz:"Dobra"?-Marta zaczęła się denerwować.
-Jasne, że nie...-zaprotestowała-Ciekawe, czy w ogóle mi coś powie...-Marta tylko przytaknęła.

DOM THE WANTED(wieczór).

-No tak. Po Nancy można było się tego spodziewać-powiedział Tom pijąc sok.
-O czym Ty mówisz?-Nathan zapytał zdziwiony. Po chwili ciszy dodał-Podsłuchiwaliście!
-No więc tak... Jakby to ująć-zaczął Seev.
-Jak powiem, że głośno rozmawialiście to uwierzysz?-Max zapytał z głupim wyrazem twarzy.
-Yyy...-chłopak udawał, że się zastanawia-Nie-e?...
-Kurde...-Jay wycedził przez zęby.
-Teraz wierzycie w moją niewinność?-zapytał dziewiętnastolatek.
-Stary, no jasne-odpowiedział Siva i poklepał go po plecach.
-Dzięki-odpowiedział.
-Szykuje się super misja-stwierdził Tom wymachując rękami jak ninja. Kumple patrzyli na niego jak na debila-Przecież trzeba ich jakoś spiknąć-wyjaśnił. Chłopcy się uśmiechnęli. Tylko Nath był zamyślony. Przeszła przez głowę myśl:"Czy ja chcę z nią być?".
-Ej, co jest?-zapytał Jay.
-On już się zastanawia, co będzie jak do siebie wrócą-Max zażartował.
-O ile do siebie wrócimy...-wymamrotał-Nie wiem, czy chcę... Ona mi nie ufa!
-Ale przecież byliście tacy szczęśliwi...-stwierdził Seev.
-Ale wtedy było inaczej... Ona mi ufała, a teraz...
-A teraz po prostu przechodzicie kryzys-stwierdził rzeczowo Max.
-Ta... Tylko, że nawet nie dała mi się wytłumaczyć, a ja nie jestem pewny, czy chcę być z Emily.
-Co?-ta odpowiedź wszystkich zszokowała, a najbardziej Toma.
-Co?-Jay powtórzył pytanie-Oszalałeś? Nie rób tego-próbował nakłonić chłopaka do zmiany decyzji.
-Chciałbym, ale nie mam innego wyjścia-odparł ze smutkiem Nathan.
-Nieprawda-zaprotestował Tom-Wyjścia zawsze są dwa.
Niestety, dalszą konwersację przerwał im dzwonek do drzwi. Tom poszedł sprawdzić kto to.
-To Martha-powiedział-I Emily-dodał po chwili.
-Teraz jest za późno-najmłodszy członek zespołu odparł z bólem.

niedziela, 8 kwietnia 2012

Rozdział 33.

Zrezygnowany Nath wrócił do domu.
-Gdzie jest Emilka?-Marta spanikowała.
-Nie wiem-powiedział bez życia chłopak.
-Jak to nie wiesz?-z salonu wyłonił się Tom-Zostawiłeś ją?
-Raczej ona mnie-sprostował. Martha tylko pokręciła głową i poszła do siebie.
-Powinniśmy wracać-Max przerwał panującą ciszę.
-Tak-tylko tyle potrafił wykrztusić z siebie Nath.
-I zostawimy Marthę samą?-zaprotestował Jay-Nie ma mowy.
-Jessica z nią zostanie-powiedział Tom.
-Jay, nie martw się. Zostanę do powrotu Thomsonów-uśmiechnęła się ciepło do chłopaka.
-Dobra-zgodził się odwzajemniając uśmiech.
-A co z Emily?-zapytał niepewnie Seev. Nie chciał o niej wspominać przy Nathanie.
-Jak nie wróci za godzinę, zaczniemy jej szukać-Max odpowiedział i poszedł na górę do Marty, a za nim reszta (Nathan również).
-Przyszliśmy się pożegnać-powiedział Jay siadając na łóżku obok dziewczyny. Dziewiętnastolatek opierał się o framugę drzwi.
-Już idziecie?-zapytała zdziwiona. Nie patrzyła na chłopaka.
-Tak. Robi się późno...-zaczął Max.
-Em wróciła?-przerwała mu.
-Jeszcze nie-Siva cicho odpowiedział. Jej oczy zrobiły się wielkie z przerażenia. Tyle dziwnych myśli przebiegło jej przez głowę.
-"Co zrobię jak coś jej się stanie? Co powiem jej mamie?"-pomyślała.
-Martha...-zaczął Nath-Możemy chwilę porozmawiać?-zapytał. Dziewczyna nic nie powiedziała-Na osobności-dodał.
-Nie wiem, czy mamy o czym rozmawiać-tylko na takie słowa było ją stać.
-Chodzi o Lily-Marta rozejrzała się po pokoju dając znak, aby zostawić ją samą z chłopakiem, z którym nie miała ochoty gadać. Najchętniej przywaliłaby mu w jego ładną buźkę.
-No, co chcesz mi powiedzieć?-zapytała obojętnie. Ten ton był tylko na pokaz. Tak naprawdę zależało jej na każdej informacji dotyczącej Emily i całego wczorajszego zajścia.
-Lily źle oceniła całą sytuację-powiedział, a na jego twarzy pojawił się wymuszony uśmiech. Marta zdziwiła się jego wypowiedzią. Pomimo tego, że powiedział krótko i zwięźle to na dodatek w tym jednym zdaniu zawarł wszystkie informacje. Teraz tylko potrzebowała szczegółów.
-Już Cię oświeciło?-nie mogła sobie pozwolić na łagodny ton, bo chłopak od razu by zauważył, że Marta przechodzi na jego stronę.
-Emily wspomniała o Nancy i...-zaczął.
-O nie... Nancy-powiedział przez zęby Max, który podsłuchiwał rozmowę i zdawał relacje reszcie siedzącej pod ścianą.
-Czy ona zawsze musi się mieszać w nasze życie?-zapytał Tom.
-Csiiiiiiiiiii...-uciszyła go Jessica-Nic nie słychać.
-Jaka Nancy?-zapytała Marta.
-Znajoma. Trochę wypiła...i się na mnie rzuciła-wyjaśnił. Z nerwów zaczął krążyć po pokoju.
-I wtedy zobaczyła was Em...-wywnioskowała dziewczyna. Nathan się zatrzymał i uśmiechnął.
-"Uh, ona chyba mnie zrozumiała"-pomyślał-I później przyszedł jej chłopak, a ona zaczęła krzyczeć, żebym ją zostawił i  w ogóle-z nerwów przeczesał palcami włosy i obie ręce schował do kieszeni.
-Miała prawo się wściec-stwierdziła Marta, a chłopak spojrzał na nią dziwnie-Mówię o Emilce-wytłumaczyła-Jeszcze potem poszedłeś się napić...
-Wiem. Źle zrobiłem-przyznał-A do tego nie wiem gdzie ona teraz jest.
-Nikt nie wie-pocieszyła go.
-Dzięki, że chciałaś mnie wysłuchać, chociaż nie musiałaś-uśmiechnął się.
-Nie ma sprawy. Muszę pogadać z Emilką. Będzie ciężko-przyznała.
-Sam chcę jej to wytłumaczyć, ale ona nie chce nawet na mnie spojrzeć-usiadł na łóżku i schował twarz w dłonie.
-Poczekaj, aż sobie wszystko w głowie poukłada.
-Nie będę Cię męczył moją obecnością-odparł i wstał.
-Szybko, na dół. On zaraz wyjdzie-powiedział Max i w zniewalającym tempie, bezszelestnie ruszyli do kuchni.
-Pa-powiedziała żegnając się z chłopcami z The Wanted. Po 30 minutach Emilka wróciła.

sobota, 7 kwietnia 2012

Rozdział 32.

-A Ty na co czekasz? Idź za nią!-Max krzyknął Nathowi do ucha. Ten się zerwał i wyszedł z domu.
-Lily!-krzyknął za dziewczyną-Emily!-poprawił się. Wiedział, że jak jeszcze bardziej ją zdenerwuje, nie polepszy swojej sytuacji. Ona udawała, że go nie słyszy. Nathan pomimo bólu głowy zaczął biec, aby ją wyprzedzić.
-Zaczekaj-powiedział stając jej na drodze. Widząc jej łzy, coś zabolało go w środku. Tak bardzo nie chciał jej ranić-Powiedz, co zrobiłem źle-Emily tylko na niego patrzyła. Nie maiła zamiaru z nim rozmawiać-Proszę-wyszeptał.
-Więc nie wiesz?-zapytała, udając zdziwioną-No tak. Jakim cudem miałeś cokolwiek pamiętać jak od razu po moim wyjściu się upiłeś-zaczęła machać rękami we wszystkie strony.
-Ja...-zaczął.
-Nic nie masz na swoją obronę-skończyła za niego. Po wpływem złości urocza dziewczyna stawała się bezpośrednią laską. Miała rację i on to wiedział.
-Wiem-odpowiedział skruszony.
-Jak śmiesz udawać niewiniątko po tym jak robiłeś słodkie oczy do swojej blond koleżanki?!-powiedziała z wyrzutem. Zalała ją fala ciepła, a łzy same napłynęły jej do oczu-"Nie mogę znowu się rozkleić. Nie przy nim"-pomyślała i wzięła się w garść. Chłopak stał jak wryty. Właśnie mu się przypomniało, że rozmawiał z Nancy.
-Mówisz o Nancy?-zapytał.
-No nie wiem. Nie przedstawiłeś nas sobie-odparła i poszła dalej mijając swojego byłego chłopaka.
-Czekaj, czekaj...-zaczęło mu coś świtać w głowie-Co dokładnie widziałaś?-zapytał doganiając Emily.
-A co mogłam widzieć?-zapytała głupio-Ona na tobie wisiała.
-No właśnie. ONA na mnie-odpowiedział. Teraz już wszystko pamiętał-Słuchaj, to moja znajoma...
-No to akurat zauważyłam-przerwała mu.
-Serio, znamy się od jakiegoś czasu. Jak sobie wypije to zaczepia chłopaków-wytłumaczył-Zwłaszcza znajomych-wycedził przez zęby.
-Fajnych masz znajomych-powiedziała z nutą sarkazmu w głosie.
-Ona ma chłopaka-dodał. Emily nic nie odpowiedziała. Nie wiedziała co ma myśleć na ten temat. Rzucić mu się w ramiona przepraszając go, czy uciec ze wstydu.
-Myślisz, że Ci uwierzę?-zapytała-I co, mam się na Ciebie rzucić jakby nic się nie stało-stwierdziła.
-Em... Szczerze mówiąc to...
-Jeszcze potrafisz być szczery? Nie no, gratulacje dla Ciebie. Mam się ukłonić?-powiedziała i poszła. Nie miała zamiaru spędzić z nim ani chwili dłużej. Nie wierzyła w żadne jego słowo. Gorzej, zaczęła się zastanawiać, czy to co mówił wcześniej było prawdą. Nie wiedziała, co ma ze sobą zrobić. Po prostu, szła przed siebie. Na razie to musi wystarczyć.
-Emily...-powiedział, ale ona tego nie usłyszała. Był wściekły na siebie, chociaż wiedział, że nic złego nie zrobił. To Nancy do niego podeszła i zaczęła z nim rozmawiać. Nagle rzuciła mu się w ramiona. Widząc swojego chłopaka spanikowała i zaczęła krzyczeć na Natha.
-"Co Ty sobie wyobrażasz?"-jej słowa chodziły mu po głowie. Dalszy przebieg wydarzeń pamięta jak przez mgłę. Emily wybiegła. Został sam. Z Nancy. I jej chłopakiem. Potężnym chłopakiem. Nic się nie stało. Na szczęście. Miał dużo szczęścia. Pomijając jeden fakt. Stracił swoją wymarzoną dziewczynę. Teraz stoi sam na chodniku, a ona krąży po Londynie. Bez niego. Tak. To już pewne. Ona mu nie zaufa. Nie da drugiej szansy. A nawet jak Emily by mu wybaczyła, czy potrafiłby być z kimś, kto mu nie ufa?

Rozdział 31.

Podczas gdy dziewczyny jeszcze spały, chłopcy krzątali się w kuchni.
-Nie wiem co jej zrobiłeś...-zaczął Jay i krążył po kuchni.
-Jak mogłeś?-zapytał Siva. Nathan patrzył na nić przymrużonymi oczami. W między czasie jedną ręką masował sobie skronie, a w drugiej trzymał szklankę z wodą.
-Ale...-wymamrotał chłopak i wziął łyka płynu.
-Żadne ale. Wiesz, że Emily wczoraj zaczęła się pakować?-Tom nachyli si w stronę Natha.
-Co?-zerwał się z krzesła, ale po chwili się skrzywił z bólu i usiadł z powrotem. Łeb mu pękał.
-Too...-wycedził przez zęby Max-Jesteś idiotą.
-Tylko bez takich-oburzył się chłopak.
-Zanim zaczniemy go wyklinać, dowiedzmy się co się stało-Jay jako jedyny panował nad emocjami.
-Oświecisz nas?-zapytał Tom.
-Ja...-zaczął.
-Nooo...-Max zaczął się niecierpliwić. Z resztą jak reszta siedząca w kuchni.
-Ja... Nie pamiętam-odpowiedział szeptem i z nerwów przeczesał ręką włosy.
-Było tyle nie pić-do kuchni weszła Jessica.
-Jess...-zaczął jej brat.
-Nic do mnie nie mów-oburzyła się-Jak mogłeś tak skrzywdzić moją przyjaciółkę?! Ona... Ona Ci zaufała, a Ty...
-Nawet nie wie, co się stało-przerwał jej Jay. Chłopcy i Jessica usłyszeli, że ktoś schodzi na dół. Serce dziewiętnastolatka zamarło. W drzwiach ujrzeli Martę. Nathanowi kamień spadł z serca, chociaż bał się tego co ona mu zrobi. Nie chciał mieć z nią do czynienia, wtedy gdy jest wciekła. Dziewczyna tylko go obcięła i szeroko uśmiechnęła do reszty.
-To, co zrobiłeś to jedna sprawa, a to, że tego nie pamiętasz to coś zupełnie innego-powiedziała oschle, wzięła jabłko i wyszła.
-Masz przechlapane-stwierdził Tom i poszedł do łazienki.
Emilka już nie spała. Większość rozmowy słyszała. Cieszyła się, że pomimo tego, że chłopcy przyjaźnią się Nathanem są po jej stronie. Jednak bardzo bolało ją to, że on nic nie pamięta. W głębi serca myślała, że chłopak będzie chciał się wytłumaczyć i MOŻE da mu szanse.
-Co ja mówię-powiedziała do siebie i szybko się ubrała. Zeszła na dół. Jak przypuszczała, wszyscy siedzieli w kuchni. Tym razem milczeli. Gdy weszła do pomieszczenia, Nathan wstał.
-Lily...-zaczął niepewnie.
-Nie mów tak do mnie-powiedziała przez zęby-Mam coś dla Ciebie-dodała i rzuciła prosto w niego łańcuszek, który jej dał. Odwróciła się na pięcie i wyszła.
-A Ty dokąd?-zapytała Martha łapiąc ją za rękę w drzwiach wejściowych.
-Daleko od niego-odpowiedziała i poszła przez siebie.

_____________________

Mam nadzieję, że się podoba... :D
Pozdrawiam caaałą rodzinkę ;***.

piątek, 6 kwietnia 2012

Rozdział 30.

-Słuchaj, wiem, że Nathan zachował się jak dupek, ale...-zaczął Jay.
-Nie chcę słyszeć tego imienia!-Emily krzyknęła przez łzy. Usiadła na łóżku i zakryła dłońmi twarz.
-Co się stało?-zapytała Marta zajmując miejsce obok dziewczyny.
-Nic-odpowiedziała bez wyrazu-Dajcie mi święty spokój-dodała, ale nikt nie ruszył się z miejsca-Mówię serio-Jay i Marta spojrzeli na siebie i wyszli. W tym momencie w Emilce coś pękło. Schowała twarz w poduszkę i zaczęła głośno płakać. Jeszcze nigdy tak bardzo nie żałowała podjętej dotąd decyzji.
-"Ale byłam głupia. Czemu mu zaufałam?"-cały czas te słowa krążyły jej po głowie. Po krótkiej chwili zasnęła.
-I co z nią?-zapytał z troską Tom na widok Marty i Jaya.
-A co może być-odpowiedziała głupio dziewczyna-Jest załamana.
-Max jeszcze nie wrócił?-Jay rozejrzał się.
-Nie-odpowiedziała Jessica-Jak mój braciak wróci to...to...to nie wiem co mu zrobię-powiedziała ze złością waląc pięścią w kuchenny stół.
-Nie tylko od Ciebie mu się dostanie-wtrącił Seev, a wszyscy na niego spojrzeli-No co? Zachował się strasznie. Jak można skrzywdzić swoją dziewczynę, a potem iść się upić...
-Najpierw musimy się dowiedzieć, co się stało-stwierdził Tom-Inaczej nic nie zdziałamy.
-Tom ma rację-poparła go Marta. Chłopak słysząc te słowa delikatnie się uśmiechnął.
-Jest późno. Lepiej będzie dla nas wszystkich jak ochłoniemy kładąc się do łóżek-powiedział Jay i ziewnął.
-Tak-odparli chórem i poszli do łóżek. Marta nie mogła zasnąć. Wierciła się na łóżku i co chwila sprawdzała która godzina.
-Kurde, już druga-wyszeptała zaskoczona upływem czasu-Chyba chce mi się pić-dodała i na palcach zeszła do kuchni. Nalała sobie soku pomarańczowego do szklanki i usiadła na krześle przy stole. Po kilku minutach usłyszała, że ktoś otwiera drzwi wejściowe. Na początku wpadła w panikę, ale po 30 sekundach uświadomiła sobie, że to Max z Nathem. Wyszła na korytarz.
-Co tak długo?-zapytała Maxa.
--Przepraszam, ale nie jest łatwo taszczyć tego gówniarza-odpowiedział z wyrzutem chłopak. Marta z pogardą spojrzała na Nathana i wróciła do kuchni. Za nią poszedł Max i Nath, który nie miał innego wyjścia, bo sam nie utrzymałby się na nogach. Wszyscy siedzieli przy stole.
-Jak mogłeś?-zapytała szeptem chłopaka.
-Rano z nim porozmawiasz. Dzisiaj nie ma takiej opcji. Nic do niego nie dotrze-Max wytłumaczył Marcie. Po chwili każdy poszedł spać.

________________________

Taki o... ale na razie musi wystarczyć.
Do następnych rozdziałów bardziej się przyłożę.

czwartek, 5 kwietnia 2012

Rozdział 29.

Gdy znaleźli się w klubie słychać było piosenkę "Turn me on" w rytm, której wszyscy skakali. Jay i Marta nie mogli znaleźć swoich przyjaciół, więc postanowili sami się świetnie bawić.
-Jak myślisz, Nath i Em dobrze się bawią?-zapytała Marta próbując przekrzyczeć muzykę.
-Na pewno tak-odpowiedział-Nathan nie zrobiłby nic niestosownego. Za bardzo mu zależy. To dobry dzieciak.
-Szczerze mówiąc to trochę się zdziwiłam, że tak szybko mu zaufała. Nie znam jej za dobrze, ale z reguły jest nieśmiała i skryta.
-Nie to co Ty-wtrącił z uśmiechem.
-Nieprawda-zaprzeczyła dziewczyna-Nie zmieniaj tematu...
-Przepraszam-powiedział i pocałował ją w czoło.
-Chodzi mi o to, że... Ten wyjazd ją bardzo zmienił. Mam nadzieję, że na lepsze-wyznała niepewnym głosem.
-Ja się bardzo cieszę z waszego pobytu w Londynie.
-My również. Nawet nie wiesz jak bardzo-szepnęła mu do ucha.
Po godzinnym tańcu dziewczyna oznajmiła, że idzie do łazienki.
-Co się stało?!-krzyknęła Martha stojąc jak wryta w drzwiach do toalety.
-Mi? Nic-odpowiedziała Jess wycierając spływające łzy z policzków.
-To czemu płaczesz?-ciągnęła temat dziewczyna-A tak w ogóle to gdzie jest Emilka?
-No właśnie... To o nią chodzi-łkała siedemnastolatka.
-C-co się stało?-Marta zaczęła wpadać w panikę.
-Wyszła-Jessica pociągnęła nosem.
-Czemu? Gdzie poszła?
-Przez mojego głupiego brata-odpowiedziała ze złością-Nie wiem gdzie poszła! To nie ja jestem jej najlepszą przyjaciółką!-zaczęła krzyczeć i wymachiwać rękami.
-Czyli to moja wina?!-powiedziała z wyrzutem Martha.
-Może gdybyś nie wyszła sobie z Jayem, jeszcze by tu była-stwierdziła.
-To Wy nas zostawiliście-odpowiedziała-W tej chwili nie powinnyśmy się kłócić tylko szukać Emilki.
-Tak...
-Gdzie jest twój brat?-zapytała.
-Nie wiem. Może przy barze-odpowiedziała niepewnie. W tym momencie Marta wyszła zostawiając Jess samą.
-Jak mogłeś?!-krzyknęła na niego dziewczyna.
-O Martha-powiedział zaskoczony odkładając drinka na blat-Jak się bawisz?-zapytał wesoło.
-Jak się bawię?-powtórzyła pytanie-Masz czelność się do mnie odzywać? I to, co zrobiłeś tak Cię bawi?
-Ale co?-zapytał półprzytomny od nadmiaru alkoholu we krwi.
-A pij tu sobie. Mam nadzieję, że zdechniesz!-krzyknęła ze złością i zaczęła iść w stronę wyjścia.
-Ej, a Ty dokąd?-Jay złapał Martę za przedramię.
-Zapytaj swojego pieprzonego kumpla-odpowiedziała z pogardą.
-Tom? O nie... Co on znowu zrobił?-zapytał.
-Ja? Co ja?-zapytał Tom, który przyszedł z Maxem i Sivą. Zaraz po nich przyszła Jessica, która wyglądała już dużo lepiej niż w łazience.
-Ej, o co tu w ogóle chodzi?-zapytał zakłopotany Max.
-Nie chcesz wiedzieć-odpowiedziała Jess.
-A tak w ogóle, to gdzie jest Nathan i Em?-zapytał Seev.
-Domyślam się, że Em błąka się po Londynie, a ten dobry dzieciak leży pod stołem-odpowiedziała Marta patrząc na Jaya kątem oka.
-Co?-tylko na taką reakcję było stać Toma.
-Możecie wyjaśnić co się tu dzieje?-Jay próbował się czegoś dowiedzieć.
-Nie wiem co się dokładnie stało-pierwszy raz od dłuższej chwili odezwała się Jessica-Wiem tylko, że mój brat znowu nawalił. Emily nagle wybiegła, a on poszedł się upić. Z resztą, jak zawsze w takich sytuacjach.
-Lepiej będzie jak poszukacie Em, a ja zajmę się naszym pijanym Romeo-tylko Max myślał racjonalnie w takich wypadkach.
-Okey-zgodzili się wszyscy.
-Najpierw sprawdźmy w domu-zaproponowała Jess. Podczas powrotu do domu nikt nie powiedział ani słowa. Nawet Tom, który nie potrafi być poważny.
-O, jest w domu. Świeci się światło-powiedział z radością Seev.
-Brawo geniuszu-powiedziała sarkastycznie Jessica.
-Przestańcie-wtrąciła Marta i szybko pobiegła do domu.

Kilka minut później:
-Co Ty robisz?-zapytała Martha widząc, że Emilka zbiera swoje rzeczy.
-Pakuje się-odpowiedziała ze łzami w oczach.
-Dlaczego?-do pokoju wszedł Jay.
-Wracam do domu.

_________________________________

Dziękuję Ivy za pomoc w napisaniu rozdziału ;******

Co sądzicie o piosence "Chasing the sun"? :D.

środa, 4 kwietnia 2012

Rozdział 28.

W klubie, jak w klubie. Było bardzo głośno, tłoczno i strasznie śmierdziało papierosami. Jednak grupie przyjaciół to nie przeszkadzało. Dla nich najważniejsza była dobra zabawa. Gdy Nathan usłyszał muzykę od razu porwał Lily do tańca. Jess spotkała kolegę z klasy-Matta i razem dali się porwać bitowi jak królował dzisiejszej nocy. Chłopcy też się szybko rozproszyli. Marta i Jay zostali sami.
-Może coś do picia?-zapytał niepewnie chłopak.
-Z chęcią-odpowiedziała zmartwiona.
-Martha, chciałem im powiedzieć. Nawet nie wiesz jak bardzo chciałem to zrobić-wyszeptał jej do ucha.
-Może to nawet lepiej, że nie wiedzą-powiedziała po krótkiej chwili namysłu dziewczyna.
-Co?!-zapytał zdziwiony-Możemy porozmawiać na zewnątrz?
-Tak-odpowiedziała i wyszli. Podczas gdy cała reszta świetnie się bawiła Jay i Marta byli bardzo spięci.
-Co jest?-zmartwił się chłopak.
-Bo...-zaczęła.
-Powiedź-namawiał ją trzymając ją za rękę.
-Nie chcę Cię ograniczać tylko dlatego, że mam szesnaście lat-wytłumaczyła ze spuszczoną głową.
-Ktoś mądry kiedyś powiedziała: "Dziewczynę kocha się dlatego, że śpiewa pieśń, którą tylko Ty rozumiesz" czy jakoś tak-odparł i się uśmiechnął. Marta tylko na niego patrzyła-Chodzi mi o to, że wiek nie gra roli.
-Czyje to słowa?-zapytała.
-Smith-odpowiedział, a ona zmarszczyła brwi-Pisarka. "Dotyk wampira".
-Czytasz takie rzeczy?-zapytała zdziwiona. W życiu by nie powiedziała, że którykolwiek z Wandetów przeczytałby książkę, która miałaby w tytule słowo: wampir, wilkołak, a nawet czarownica.
-Lubię fantastykę, a ten cytat utkwił mi w pamięci-powiedział i wzruszył ramionami.
-Jest piękny-uśmiechnęła się dziewczyna-Zapamiętam go.
-Jeszcze raz powiesz coś o tym, że Ty i ja nie możemy być razem, bo niby Ty stwarzasz jakiś problem, to nie wiem, co Ci zrobię-wypowiedział te słowa patrząc jej głęboko w oczy. Ona tylko spuściła wzrok. Wiedziała, że może mu obiecać tylko to, że nie będzie o tym wspominać, lecz cały czas będzie o tym pamiętać. "Co jeśli nie będzie ze mną szczęśliwy?", zadręczała się tym pytaniem. Jay widząc, że jest coś nie tak pocałował ją w czoło.
-Wszystko będzie dobrze-wyszeptał na pocieszenie-Teraz chodźmy się dobrze bawić-dodał i weszli do budynku.

________________________

Z braku czasu rozdział wyszedł krótki...
Dodałam go tylko, żeby nie było wam smutno <haha>
Miłej lektury :D.