poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 61. Ostatnie spotkanie..

ROK PÓŹNIEJ
-Max?-zapytał Tom ze łzami w oczach-Przez ten cały czas chodzę na grób młodego i jeszcze nigdy cię nie spotkałem.
-Cześć-powiedział smutno-To samo chciałem powiedzieć.
-Nie wierzę-z daleka było słychać głos Sivy. Gdy stanął przed starymi przyjaciółmi prawie płakał. Mimo to stali  w milczeniu. Dopiero po przyjściu Jaya i Marty, chłopcy (teraz już mężczyźni) rzucili się sobie w ramiona.
-Teraz miałby 20 lat-westchnął loczek.
-Strasznie mi go brakuje-Tom się popłakał. Na nagrobku widniały słowa:

"Follow the dream, work hard, inspire and be inspired" 
                                                                                                       ~Nathan J. Sykes
-Do tej pory nie mogę sobie wybaczyć, że go nie przypilnowaliśmy-McGuiness schował twarz w dłoniach.
-A ja nie mogę sobie wybaczyć, że go zostawiłam-usłyszeli damski głos.
-Emily-szepnęła przyjaciółka. Nie widziały się od pogrzebu. Dopiero teraz.. W rocznicę..
-Ja.. Chciałam, żeby ułożył sobie życie po moim wyjeździe, a nie wylądował w trumnie, 1,5 m pod ziemią-położyła bukiet czerwonych róż. Takich samych jak ze snu, które jej dał, gdy ją pocałował.
-To nie twoja wina-mulat położył dłoń na jej ramieniu.
-Moja. To ja powiedziałam, że go nie kocham tylko dlatego, żeby dał mi odejść. To przeze mnie wtedy płakał-łzy płynęły po jej policzkach-Zraniłam go bardziej niż on mnie, łudząc się, że zapomni o mnie.. Ale on nie zapomniał. Ja też tego nie zrobię-drżał jej głos-Boże, ja go nadal kocham.
-Em..-dziewczyny mocno się przytuliły-Tęskniłam.
-Ja bardziej.
-Chodźmy na kawę-zaproponował Max-Później tu przyjdziemy.
-Tak-wszyscy się zgodzili.
-Czym się teraz zajmujecie?-zapytała Emily po otrzymaniu kawy.
-Prowadzę restaurację-uśmiechnął się Jay.
-To dobrze. Nadajesz się do tego.
-Stary, nawet nie wiedziałem-przyznał Tom.
-A ty? Co robisz?
-Z dziewczyną stworzyliśmy linię ubrań.
-Wow-George był pod wrażeniem.
-A wy?-Marta zwróciła się do Maxa i Sivy.
-Wróciłem do modelingu.
-Dalej siedzę w muzyce. Teraz komponuję-wyjaśnił łysol.
-Czyli.. Nowe życie?-zapytała Emilka.
-Raczej kolejny rozdział-uśmiechnął się Parker ale bardziej przypominało to grymas.
-"Nowy rozdział. Bez Nathana"-pomyślała brunetka-"Nie, ja cały czas ciągnę za sobą stare wspomnienia i zmarłego chłopaka"-w jej oczach pojawiły się łzy.
-Emily-Max mocno przytulił dziewczynę, co odwzajemniła.
-Nie wierzę, że minął rok. Cały, cholerny rok-łkała. Były lider zespołu płakał razem z nią. Było mu bardzo szkoda Polki i gdyby mógł cokolwiek zrobić, żeby cofnąć czas.. Oddałby wszystko.
-Ciiii, spokojnie-głaskał ją po głowie-Chodź na zewnątrz, ochłoniesz-i zanim się od niego odsunęła, otarł mokre policzki. Nie chciał jej pokazać, że cała ta sytuacja go przerasta.
-Ona nie wytrzymuje psychicznie-stwierdził Jay.
-Tak mi jej szkoda-szepnęła jego dziewczyna.
-Jak tak dalej pójdzie, wpadnie w depresje-Tom przeczesał palcami włosy.
-Jak większość z nas-Siva potarł wewnętrzną stroną dłoni czoło.
-Em, lepiej?-zapytał troskliwie mężczyzna.
-Tak, dziękuję-blado się uśmiechnęła.
-A ty, co teraz robisz?-zmienił temat.
-Nadal się chodzę do szkoły..-wzruszyła ramionami-A w wolnym czasie gram na fortepianie.. Żeby nie myśleć. Wiesz..
-Tak.
-Ale to nic nie daje-samotna łza spłynęła po jej policzku-On grał na fortepianie, pamiętasz? ON. GRAŁ. DLA. MNIE.
-Z czasem będzie lepiej-chciał ją pocieszyć, ale wiedział, że Em tak szybko nie przejdzie. Sam uważał, że wiecznie będzie tkwić w tym stanie psychicznym. Z każdym pieprzonym dniem odechciewa się jeść, pić, myśleć aż w końcu żyć i zastanawiasz się jak szybko przejść na drugą stronę, a ciało zostawić tuż obok przyjaciela, a nawet brata.
-Max, łudzisz się, że tak będzie?-zapytała.
-Mam nadzieję-przytulił ją.
-Przepraszam-pociągnęła nosem-Ale za godzinę mam samolot.
-Przyleciałaś na tak krótko?
-Na dwa dni. Wczorajszy przesiedziałam przy Nathcie, a dzisiaj byłam się z nim pożegnać.
-Emily zostań-prosił dziewczynę.
-Nie. Nie mogę. To dla mnie zbyt bolesne.
-Skoro tak uważasz.
-Wiem, jestem beznadziejna, że nawet nie umiem poradzić sobie ze śmiercią kogoś bliskiego, ale..
-Daj spokój-przerwał jej-Jesteś wrażliwa, a z resztą Ty najbardziej z nas wszystkich go kochałaś. Nadal kochasz-ostatnie zdanie powiedział bezgłośnie.
-Pójdę się pożegnać z resztą-wstała z ławki i wolnym krokiem poszła do kawiarni. Oczywiście nie mogło obyć się bez łez. Wszyscy płakali, a najbardziej Tom.
-Nie zostawiaj mnie-płakał jak bóbr.
-Nie robię tego. Cały czas tu będę. Tak samo jak wy tam ze mną-starała się uśmiechnąć-A teraz muszę iść. Może się jeszcze kiedyś spotkamy-pomachała im.
-Oby-szepnął Max. Lecz tak się nie stało. Do końca życia Emilka Nowak o członkach zespołu czytała tylko w internecie.. Na grobie nigdy więcej się nie spotkali ani nie dzwonili do siebie. Bardzo za sobą tęsknili, ale mimo to żaden z przyjaciół nie zrobił pierwszego ruchu.
Tom i Kelsey pobrali się i mieli dwie słodkie blond bliźniaczki.
Jay wraz z Marthą wyjechał do stanów, gdzie McGuiness otworzył sieć restauracji.
Siva poznał Nareeshe, w której bezgranicznie się zakochał.
Jedynie Max i Emily nie dopuścili do siebie nikogo. Szli przez życie sami.


"To już jest koniec, nie ma już nic. Jesteśmy wolni, możemy iść.."
                                                                                         ~Elektryczne gitary
________________________
Tak bardzo mnie kusiło, żeby coś napisać, że no po prostu musiałam.
Nie wiem, czy to był dobry pomysł..
Nie chodziło mi o komentarze, ale miałam pomysł i.. tak jakoś wyszło.
Chciałabym Was opieprzyć, bo przez ten cały czas przybywa mi wejść!
I to nie 100, czy 200 w przeciągu roku, ale 10 000 o.O a nic nie dodaję!
Jak to możliwe?!
Nie wiem.
Trzeba mieć nieźle nasrane we łbie, żeby po roku dodać rozdział c'nie?
C'tak, ale przecież to cała ja :)
Muszę (z niechęcią) przyznać, że rozwinęłam się z pisaniem i wgl.
I ten blog wgl mi się nie podoba -.-
Teraz napisałabym to zupełnie inaczej, możliwe nawet, że lepiej..
Och, ja i ta moja skromność.
Dobra, koniec tego dobrego..