piątek, 24 lutego 2012

Rozdział 9.


W pizzerii tylko Emily się nie odzywała.
-Coś się stało?-zapytał cicho Nath.
-Nie-odpowiedziała sucho-Idę się przewietrzyć. Zaraz wracam-i wyszła.
-No idź-powiedział Seev do Nathana, po czym i on wyszedł.
-Lily, zaczekaj. Coś zrobiłem nie tak?-zapytał.
-Nie-odpowiedziała i usiadła na ławce, a chłopak obok niej.
-To co jest?
-Nic.
-Wcześniej inaczej się zachowywałaś-powiedział spokojnie.
-Może dlatego, że źle się czułam-powiedziała Em.
-Więc na co dzień jesteś taka niemiła?-zapytał.
-Może…  Jakoś nikt inny na to nie narzekał. Tylko Ty.-odparła ze złością.
-Dobra, już się nie odzywam-powiedział wściekły.
-Chodźcie na tą pizzę, bo Max wszystko zje!-zawołał do nich Jay.
-Już idę-odparł Nath i wstał, to samo zrobiła Em. Do budynku wrócili razem, ale żadne z nich nic nie powiedziało. Chłopak pomimo tego, że był zły przepuścił w drzwiach dziewczynę.
-No, jesteście-powiedziała Jessica.
-Nawet nie wiecie jak walczyłem dla Was o tę pizzę-zażartował Tom.
-Taa… Bardzo śmieszne. Przecież zostawiłbym coś dla nich-powiedział Max.
-Chyba pudełko-śmiał się Seev.
-Ja nie jestem głodna-stwierdziła Emilka.
-Ja też straciłem apetyt-powiedział najmłodszy członek zespołu.
-Więcej dla mnie-odparł Max, a wszyscy zaczęli się śmiać.
-To co, zaraz idziemy-powiedziała Em do Marty. Nathan spanikował. Chciał przeprosic, ale nie miał okazji.
-Co, już?-zapytała zdziwiona dziewczyna.
-No nie wiem jak Ty, ale ja zaraz idę-odparła Emilka i zaczęła się zbierać.
-Zostańcie-poprosił Tom. Em się tylko uśmiechnęła.
-Emilka, nie obrazisz się jeśli…-zaczęła po polsku Marta.
-Nie no, jasne, że nie. Zostań-odpowiedziała w ojczystym języku.
-Co jest?-zapytała Jessica.
-Martha jesze zostaje-powiedziała Em-Do zobaczenia.
-Odprowadzę Cię-powiedział Nath.
-Nie chcę.
-Nie obchodzi mnie to-i poszedł z nią.
-Miałeś się do mnie nie odzywać-wypomniała mu Emilia w drodzę do domu.
-Powiedziałem, że Cię odprowadzę, a nie będę z Tobą rozmawiał.
-Ale rozmawiasz-droczyła się z nim.
-Bo mnie prowokujesz.
-I co jeszcze wymyślisz?-zapytała sarkastycznie.
-Uwierz mi. Mam dużo pomysłów-odpowiedział.
-Dobrze wiedzieć-powiedziała z niesmakiem.
-Czemu jesteś taka?
-Jaka?-zapytała zdziwiona.
-O taka-odpowiedział-Po pierwszym spotkaniu myślałem, że jesteś inna. Dzisiaj oczekiwałem czegoś innego.
-Każdy ode mnie czegoś oczekuje, a później ma do mnie pretensje, bo jest rozczarowany. A tak w ogóle, to Martha chciała iść na te kręgle, a nie ja. Najchętniej bym została w domu i zamknęła się z książką w pokoju-powiedziała z wyrzutem.
-Czytasz?-zapytał.
-Trochę.
-A co, aktualnie?-próbował ją uspokoić.
-„Pod kopułą” Kinga.
-Nie słyszałem.
-Serio? Kocham książki tego gościa. Wszystko jest opisane tak realistycznie-powiedziała.
-Przejdę się do ksiągarni-Nath uśmiechnął się, a ona odpowiedziała tym samym-Lily, jeśli zrobiłem coś nie tak to naprawdę strasznie przepraszam.
-Nie masz za co.
-Więc co jest?-zapytał i złapał ją za rękę. Emily natomiast szybko schowała ręce do kieszeni kurtki.
-Nic-powiedziała-Serio.
-Za każdym razem ja Cię dotknę odsuwasz się ode mnie. Ktoś zrobił Ci krzywdę?
-Co? Niee, daj spokój. To tutaj muszę już iść-powiedziała i zaczęła iść w stronę drzwi wejściowych.
-Ale pójdziemy kiedyś na kawę?-zapytał chłopak.
-Kiedyś-odpowiedziała dziewczyna i weszła do domu. Nath stał jeszcze chwilę zastanawiając się.
-Raz się żyje-powiedział i ruszył w stronę drzwi-Dzień dobry, a raczej dobry wieczór-powiedział do Sue rumieniąc się.
-Dobry wieczór-odpowiedziała kobieta-Pewnie jesteś znajomym Emily i Marthy.
-Tak.
-Niestety Marthy nie ma. Jest tylko Emily.
-To się nawet dobrze składa-odpowiedział grzecznie.
-Już ją wołam. Emily! Chodź! Ktoś do Ciebie!-krzyknęła pani Thomson. Emilia wyszła z kuchni i na widok chłopaka aż się potknęła.
-Co Ty tu robisz?-zapytała zdziwiona.
-To ja Was zostawię-powiedziała Sue i poszła do kuchni.
-Uważaj, bo sobie krzywdę zrobisz-odparł Nath.
-Dzięki za troskę-powiedziała obojętnie zabierając kurtkę i wychodząc na dwór.
-Nie wiem, kiedy nastąpi te kiedyś, o którym mówiłaś, więc pomyślałem, że lepiej być w kontakcie, bo wiesz… Już mogę Cię nie spotkać-tłumaczył chłopak.
-Więc chcesz mój numer? Dobrze zrozumiałam?
-Można tak powiedzieć.
-Daj telefon-powiedziała wyciągając rękę. Dziewczyna szybko wpisała numer. Później zaczęli rozmawiać  na różne tematy. Śmiali się i wygłupiali.
-Twój chłopka ma szczęście, że trafił na taką dziewczynę jak Ty-w pewnym momencie powiedział Nath.
-Ja nie mam chłopaka-odparła .
-Serio? Taka dziewczyna…
-Jaka?-przerwała mu Em.
-No..Miła, zabawna i wiesz….-plątał się chłopak.
-Wiesz co, u nas miła, zabawna i pomocna to jest przyjaciółka-Nath się tylko uśmiechnął-Robi się późno, a muszę wcześnie wstać.
-Jasne, już sobie idę. To do zobaczenia-powiedział i zrobił kilka kroków w stronę parku-Jeszcze jedno-podbiegł do Em-Chyba nie jestem aż taki straszny jak sądziłaś?-wyszeptał jej do lewego ucha i spojrzał głęboko w jej oczy. Emily zrobiło się gorąco, a serce zaczęło jej tak głośno bić, że chłopak na pewno je usłyszał.
-Chyba nie-wyszeptała, a on pocałował ją w policzek.
-Odezwę się-odparł i poszedł. Emily stała jeszcze przed domem i dopiero po 5 minutach doszło do niej, co się stało. Nath wracając do domu myślał o tym, co zaszło i stwierdził, że to był udany wieczór.

3 komentarze: