W pizzerii
tylko Emily się nie odzywała.
-Coś
się stało?-zapytał cicho Nath.
-Nie-odpowiedziała
sucho-Idę się przewietrzyć. Zaraz wracam-i wyszła.
-No idź-powiedział
Seev do Nathana, po czym i on wyszedł.
-Lily,
zaczekaj. Coś zrobiłem nie tak?-zapytał.
-Nie-odpowiedziała
i usiadła na ławce, a chłopak obok niej.
-To co
jest?
-Nic.
-Wcześniej
inaczej się zachowywałaś-powiedział spokojnie.
-Może
dlatego, że źle się czułam-powiedziała Em.
-Więc
na co dzień jesteś taka niemiła?-zapytał.
-Może… Jakoś nikt inny na to nie narzekał. Tylko
Ty.-odparła ze złością.
-Dobra,
już się nie odzywam-powiedział wściekły.
-Chodźcie
na tą pizzę, bo Max wszystko zje!-zawołał do nich Jay.
-Już
idę-odparł Nath i wstał, to samo zrobiła Em. Do budynku wrócili razem, ale
żadne z nich nic nie powiedziało. Chłopak pomimo tego, że był zły przepuścił w
drzwiach dziewczynę.
-No,
jesteście-powiedziała Jessica.
-Nawet
nie wiecie jak walczyłem dla Was o tę pizzę-zażartował Tom.
-Taa…
Bardzo śmieszne. Przecież zostawiłbym coś dla nich-powiedział Max.
-Chyba
pudełko-śmiał się Seev.
-Ja nie
jestem głodna-stwierdziła Emilka.
-Ja też
straciłem apetyt-powiedział najmłodszy członek zespołu.
-Więcej
dla mnie-odparł Max, a wszyscy zaczęli się śmiać.
-To co,
zaraz idziemy-powiedziała Em do Marty. Nathan spanikował. Chciał przeprosic,
ale nie miał okazji.
-Co,
już?-zapytała zdziwiona dziewczyna.
-No nie
wiem jak Ty, ale ja zaraz idę-odparła Emilka i zaczęła się zbierać.
-Zostańcie-poprosił
Tom. Em się tylko uśmiechnęła.
-Emilka,
nie obrazisz się jeśli…-zaczęła po polsku Marta.
-Nie
no, jasne, że nie. Zostań-odpowiedziała w ojczystym języku.
-Co
jest?-zapytała Jessica.
-Martha
jesze zostaje-powiedziała Em-Do zobaczenia.
-Odprowadzę
Cię-powiedział Nath.
-Nie
chcę.
-Nie obchodzi mnie to-i poszedł z nią.
-Nie obchodzi mnie to-i poszedł z nią.
-Miałeś
się do mnie nie odzywać-wypomniała mu Emilia w drodzę do domu.
-Powiedziałem,
że Cię odprowadzę, a nie będę z Tobą rozmawiał.
-Ale
rozmawiasz-droczyła się z nim.
-Bo
mnie prowokujesz.
-I co
jeszcze wymyślisz?-zapytała sarkastycznie.
-Uwierz
mi. Mam dużo pomysłów-odpowiedział.
-Dobrze
wiedzieć-powiedziała z niesmakiem.
-Czemu
jesteś taka?
-Jaka?-zapytała
zdziwiona.
-O
taka-odpowiedział-Po pierwszym spotkaniu myślałem, że jesteś inna. Dzisiaj oczekiwałem
czegoś innego.
-Każdy
ode mnie czegoś oczekuje, a później ma do mnie pretensje, bo jest rozczarowany.
A tak w ogóle, to Martha chciała iść na te kręgle, a nie ja. Najchętniej bym
została w domu i zamknęła się z książką w pokoju-powiedziała z wyrzutem.
-Czytasz?-zapytał.
-Trochę.
-A co,
aktualnie?-próbował ją uspokoić.
-„Pod
kopułą” Kinga.
-Nie
słyszałem.
-Serio?
Kocham książki tego gościa. Wszystko jest opisane tak
realistycznie-powiedziała.
-Przejdę
się do ksiągarni-Nath uśmiechnął się, a ona odpowiedziała tym samym-Lily, jeśli
zrobiłem coś nie tak to naprawdę strasznie przepraszam.
-Nie
masz za co.
-Więc
co jest?-zapytał i złapał ją za rękę. Emily natomiast szybko schowała ręce do
kieszeni kurtki.
-Nic-powiedziała-Serio.
-Za
każdym razem ja Cię dotknę odsuwasz się ode mnie. Ktoś zrobił Ci krzywdę?
-Co?
Niee, daj spokój. To tutaj muszę już iść-powiedziała i zaczęła iść w stronę
drzwi wejściowych.
-Ale
pójdziemy kiedyś na kawę?-zapytał chłopak.
-Kiedyś-odpowiedziała
dziewczyna i weszła do domu. Nath stał jeszcze chwilę zastanawiając się.
-Raz się
żyje-powiedział i ruszył w stronę drzwi-Dzień dobry, a raczej dobry wieczór-powiedział
do Sue rumieniąc się.
-Dobry
wieczór-odpowiedziała kobieta-Pewnie jesteś znajomym Emily i Marthy.
-Tak.
-Niestety
Marthy nie ma. Jest tylko Emily.
-To się
nawet dobrze składa-odpowiedział grzecznie.
-Już ją
wołam. Emily! Chodź! Ktoś do Ciebie!-krzyknęła pani Thomson. Emilia wyszła z
kuchni i na widok chłopaka aż się potknęła.
-Co Ty
tu robisz?-zapytała zdziwiona.
-To ja
Was zostawię-powiedziała Sue i poszła do kuchni.
-Uważaj,
bo sobie krzywdę zrobisz-odparł Nath.
-Dzięki
za troskę-powiedziała obojętnie zabierając kurtkę i wychodząc na dwór.
-Nie
wiem, kiedy nastąpi te kiedyś, o którym mówiłaś, więc pomyślałem, że lepiej być
w kontakcie, bo wiesz… Już mogę Cię nie spotkać-tłumaczył chłopak.
-Więc
chcesz mój numer? Dobrze zrozumiałam?
-Można
tak powiedzieć.
-Daj
telefon-powiedziała wyciągając rękę. Dziewczyna szybko wpisała numer. Później
zaczęli rozmawiać na różne tematy.
Śmiali się i wygłupiali.
-Twój
chłopka ma szczęście, że trafił na taką dziewczynę jak Ty-w pewnym momencie
powiedział Nath.
-Ja nie
mam chłopaka-odparła .
-Serio?
Taka dziewczyna…
-Jaka?-przerwała
mu Em.
-No..Miła,
zabawna i wiesz….-plątał się chłopak.
-Wiesz
co, u nas miła, zabawna i pomocna to jest przyjaciółka-Nath się tylko
uśmiechnął-Robi się późno, a muszę wcześnie wstać.
-Jasne,
już sobie idę. To do zobaczenia-powiedział i zrobił kilka kroków w stronę
parku-Jeszcze jedno-podbiegł do Em-Chyba nie jestem aż taki straszny jak
sądziłaś?-wyszeptał jej do lewego ucha i spojrzał głęboko w jej oczy. Emily
zrobiło się gorąco, a serce zaczęło jej tak głośno bić, że chłopak na pewno je
usłyszał.
-Chyba
nie-wyszeptała, a on pocałował ją w policzek.
-Odezwę
się-odparł i poszedł. Emily stała jeszcze przed domem i dopiero po 5 minutach
doszło do niej, co się stało. Nath wracając do domu myślał o tym, co zaszło i
stwierdził, że to był udany wieczór.
super rozdzial
OdpowiedzUsuńcudo ♥ ;)
OdpowiedzUsuńfajny rozdział :)
OdpowiedzUsuń