sobota, 25 lutego 2012

Rozdział 10.

DOM PAŃSTWA THOMSON.
-Co to był za chłopak?-zapytał John.
-Znajomy-odpowiedziała Em.
-Wiesz, że nie musisz się nam tłumaczyć, ale chcemy wiedzieć, co jest na rzeczy-powiedział pan domu.
-To tylko kolega-odparła i poszła do pokoju. Po chwili wróciła Martha.
-Co Ty tak długo robiłaś z Nathanem?-zapytała Emilkę.
-Nic, a czemu pytasz?
-Bo go mijałam i miał taki głupi wyraz twarzy-zaczęła śmiać się dziewczyna.
-Nic, tylko rozmawialiśmy-powiedziała Emilia. Po kilku minutach dostała smsa.
-"Hej ;D. Tu Nathan S."-przeczytała wiadomość z uśmiechem na twarzy.
-"No cześć ;). Słyszałam, że szedłeś przez miasto z głupim uśmiechem na twarzy."
-"Co? Już się wieści rozniosły? Martha Ci coś nagadała?"
-"Tylko prawdę ^^."
-Piszesz z nim?-zapytała Marta.
-Tak. Właśnie napisał-odpowiedziała Em.
-"Aż tak jej ufasz?"-zobaczyła tekst od chłopaka.
-"No jasne. Sorry, ale muszę kończyć. Jutro szkoła :/."
-"Dobranoc ;*."-przeczytała w myślach.
-"Dobranoc :D."-odpisała.
-Ja idę spać-powiedziała Emilka i położyła się.
-Ja też.
-Dobranoc-odparły równocześnie i zasnęły.

U THE WANTED (w tym samym czasie).
-Fajna jest ta Twoja Emily-powiedział Tom.
-Obyś nie chciał zmienić dziewczyny-zażartował Jay.
-Tylko w pizzerii...-zaczął Max.
-Źle się czuła-oznajmił Nathan nie mówiąc całej prawdy.
-To wszystko wyjaśnia-odparł Seev.
-Jutro też gdzieś idziemy?-zapytał Jay.
-Jutro to zaczyna się szkoła i nie każdy ma wolne jak my-powiedział Nath pijąc sok.
-A na długo dziewczyny zostają?-dopytywał się Max.
-Na majówkę wracają do domu-odpowiedział ze smutkiem chłopak.
-No to się streszczaj. Masz 2 miesiące, żeby ją w sobie rozkochać, bo jak na razie nie darzy Ciebie  miłosnym uczuciem-stwierdził Tom.
-Obiecała kawę, więc się nie wymiga-uśmiechnął się Nath-W tygodniu może ją gdzieś zaproszę.
-Najlepiej do muzeum-powiedział Jay.
-Co?-zdziwił się Max.
-Nie będzie chciała nigdzie iść, bo ma naukę, a do muzeum na 100% pójdzie-wytłumaczył Jay. Reszta chłopców nie była przekonana.
-Nie, Jay ma rację-powiedział Nath-Dzięki stary. Może jutro zadzwonię.
-Masz jej numer, brawo-odparł Siva-Sama Ci dała, czy wziąłeś od Jessici?
-Powiedziałem, że skoro mamy iść na kawę, to musimy się jakoś umówić i tak jakoś wyszło...
Chłopcy po jakimś czasie poszli spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz